Reklama

AS Roma w ćwierćfinale Pucharu Włoch. Bezbarwny występ Zalewskiego

Bartosz Lodko

18 grudnia 2024, 23:29 • 2 min czytania

AS Roma bez większych problemów wygrała 4:1 z występującą na zapleczu Serie A Sampdorią i tym samym zameldowała się w ćwierćfinale Pucharu Włoch.

AS Roma w ćwierćfinale Pucharu Włoch. Bezbarwny występ Zalewskiego

Zespół Claudio Ranieriego rozstrzygnął w środę kwestię zwycięstwa już w pierwszych dwóch kwadransach gry. W 9. minucie na listę strzelców wpisał się Artem Dowbyk, który wykorzystał dośrodkowanie Saelemaekersa i mimo że obok niego stało dwóch obrońców gości, zdołał trącić futbolówkę, która ostatecznie wylądowała w siatce.

Reklama

Akcja zakończona trafieniem na 2:0 miała bardzo podobny przebieg – znów dośrodkowanie z prawej strony boiska i gol Dowbyka, który mógł nawet skończyć ten mecz z hat-trickiem na koncie.

Roma dołożyła trzecią bramkę w 24. minucie spotkania. Tym razem błysnął 21-letni Tommaso Baldanzi, który otrzymał piłkę, przebiegł z nią kilkanaście metrów i oddał precyzyjny strzał zza pola karnego, w zasadzie dobijający zespół z Genui.

Bo chociaż Sampdoria zdobyła w drugiej połowie honorową bramkę, to stołeczny klub był dziś zdecydowanie lepszy i zasłużenie awansował do kolejnej rundy Pucharu Włoch. Szkoda tylko z naszej perspektywy, że niewielki udział w tym awansie miał Nicola Zalewski. Polak zaliczył dziś raczej bezbarwny występ, chociaż okolicznością łagodzącą może być fakt, że grał na pozycji ofensywnego pomocnika. Na placu gry spędził 71 minut.

Jak wspomnieliśmy wcześniej, pierwsze „dobicie” Sampdorii nastąpiło w 24. minucie spotkania, natomiast ostateczne – niecałą godzinę później. Gola na 4:1 strzelił Eldor Shomurodov, który głową wpakował futbolówkę do bramki.

AS Roma w ćwierćfinale Pucharu Włoch zmierzy się z Milanem. Spotkanie odbędzie się na stadionie w Mediolanie.

AS Roma – Sampdoria 4:1 (3:0)

  • 1:0 – Dowbyk 9′
  • 2:0 – Dowbyk 19′
  • 3:0 – Baldanzi 24′
  • 3:1 – Yepes 61′
  • 4:1 – Shomurodov 79′

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Swoją przygodę z Weszło, a w zasadzie z Weszło Junior, z którym jest związany od pięciu lat, rozpoczął od zagranicznego reportażu. Co prawda z oddalonej o kilkanaście kilometrów od polskiej granicy Karwiny, ale to już szczegół. Ma ten problem, że naprawdę za żadną drużynę nie trzyma kciuków, chociaż czasem może i by chciał.

Rozwiń

Najnowsze

Reklama

Piłka nożna

Reklama
Reklama