Podczas piątkowego losowania eliminacji mistrzostw świata los z najsłabszego koszyka, rękami Gianluki Zambrotty, skojarzył nas z Maltą. Ostatni raz z tą drużyną nasza reprezentacja mierzyła się ponad dwie dekady temu. Niewiele się jednak u niej zmieniło. To nadal dostarczyciel punktów w kwalifikacjach do wielkich turniejów, choć potrafi sprawić niespodziankę lub zmusić faworytów do wysiłku, którego się nie spodziewali.
Kiedy ostatni raz graliśmy z Maltą Nicola Zalewski był rocznym bobasem, Jakub Kiwior szedł do przedszkola, a Kacpra Urbańskiego nie było jeszcze na świecie. Ba, Robert Lewandowski był tym chudym piętnastolatkiem, którego mogliśmy oglądać w filmie dokumentalnym o gwiazdorze Barcelony…
Z naszą kadrą Maltańczycy grali o punkty tylko podczas jednej kampanii kwalifikacyjnej – w eliminacjach do MŚ w 1982 roku. 6:0 i 2:0 dla podopiecznych Antoniego Piechniczka było tylko formalnością. Potem mieliśmy jeszcze dwa starcia towarzyskie. W 1999 roku o mało nie zakończyło się ono blamażem, od którego uchronił nas gol Tomasza Kłosa w 90. minucie. Ostatni bezpośredni pojedynek to 2003 rok i zgrupowanie dla ligowców, którzy gładko uporali się z gospodarzami tamtego spotkania 4:0, a bramki strzelali Jarosław Bieniuk, Sebastian Mila, Adrian Sikora i Marcin Burkhardt.
W futbolu od tamtego czasu upłynęła niemal cała epoka… Aktualnym wówczas mistrzem świata była Brazylia z Ronaldo, a mistrzem Europy Francja z Zidanem. Polska kadra za to zmieniła się na lepsze, bo stała się etatowym uczestnikiem wielkich imprez piłkarskich, choć ostatnie dwa lata to jednak spory regres.
Malta za to wielkich oczekiwań wciąż nie rozbudza i regularnie przyjmuje baty nie tylko od możnych europejskiej piłki, ale też od średniaków. Wyspiarski zespół dopiero trzy lata temu odniósł pierwsze w historii domowe zwycięstwo w eliminacjach mistrzostw świata (3:0 z Cyprem), choć bierze w nich udział od 1971 roku. I tak jednak zajął tradycyjnie ostatnie miejsce w tabeli swojej grupy w kwalifikacjach do mundialu w Katarze.
Gorzej było w eliminacjach do tegorocznego Euro. Tam Maltańczycy przegrali wszystkie osiem meczów z fatalnym bilansem bramkowym 2-20, choć trzeba przyznać, że mieli dużo silniejszych przeciwników niż choćby nasza kadra, która spisała się tylko ciut lepiej. Grali bowiem z Anglią, Włochami, Ukrainą i Macedonią Północną, na ich tle okazując się kompletnie bezradnymi.
Groźni w Lidze Narodów
Od czego jednak jest Liga Narodów. To tam Maltańczycy dostali szansę na równą walkę z grupowymi rywalami z tej samej dywizji. I mieli w tegorocznej edycji, w przeciwieństwie do nas, powody do radości. Dzięki szczelnej obronie wyprzedzili w swojej grupie Andorę, zajęli w niej drugie miejsce i zagrają w marcu z Luksemburgiem w barażach o wyższy szczebel kontynentalnych zmagań. Zespół z południa Europy zachował w czterech spotkaniach aż trzy czyste konta w czterech meczach. Wygrał po 1:0 z Andorą i Mołdawią, zremisował 0:0 z Andorą i przegrał 0:2 z Mołdawią, co ostatecznie zdecydowało, że to ekipa z Kiszyniowa awansowała bezpośrednio do Dywizji C.
Nowy selekcjoner Davide Mazzotta prowadzi drużynę dopiero od września tego roku. Stawia najczęściej na rozwiązanie z trójką obrońców i parą napastników z przodu, a także stara się zagęścić środek pola, licząc na to, że jego gwiazda (jak na maltańskie warunki) coś wymyśli. Ta gwiazda to zawodnik francuskiego Stade Reims – Teddy Teuma.
Środkowy pomocnik jest jedynym maltańskim piłkarzem, który gra na tak wysokim poziomie jak Ligue 1. 31-latek w bieżącym sezonie rozegrał w niej dziewięć meczów i strzelił jednego gola, a dla Malty zdobył do tej pory cztery bramki w 41 występach. W drużynie narodowej gra zazwyczaj obok kapitana kadry – Matthew Guillaumiera. Pomocnik Stali Mielec jest drugim z liderów maltańskiej kadry. 26-latek w ciągu 1,5 roku gry w Ekstraklasie zapracował w Polsce na miano solidnego ligowca.
Jakie by jednak na Malcie “gwiazdy” nie wyrosły, to komplet punktów z tym przeciwnikiem jest obowiązkiem i jeśli mamy myśleć choćby o barażach, musimy zgarnąć tu dwa zwycięstwa. Dla podopiecznych Michała Probierza powinien być to spacerek i choć wiemy że “nie ma w Europie słabych drużyn”, to jeśli jednak są, należy do nich właśnie Malta i za wszelką cenę trzeba ją pokonać.
Przypomnijmy, że rywalami Polski z pozostałych koszyków są Litwa, Finlandia i przegrany z pary Hiszpania – Holandia. Dwie ostatnie ekipy zmierzą się ze sobą w marcowym ćwierćfinale Ligi Narodów i wtedy poznamy ostatecznie czwartego grupowego rywala. Łącznie z Europy na mundial w USA, Kanadzie i Meksyku awansuje szesnaście zespołów. Dwanaście z nich stanowić będą zwycięzcy grup eliminacyjnych, a pozostałą czwórkę wyłonią baraże, w których staliśmy się w ostatnich latach specjalistami. Wezmą w nich udział ekipy z drugich lokat oraz cztery najwyżej rozstawione reprezentacje z Ligi Narodów, które nie awansują na mundial bezpośrednio.
UEFA #FIFAWorldCup qualifying groups: locked in. 🔐
— FIFA World Cup (@FIFAWorldCup) December 13, 2024
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Znamy rywali w eliminacjach mundialu 2026! Ciężko będzie znaleźć się poza barażami
- Piątek trzynastego. Dobry termin na najdziwniejsze losowanie w historii
- Czuć zmęczenie. Smutna zgoda Legii z Jagiellonią [KOMENTARZ]
- Nuda i wpierdziel. Z tej strony Jagiellonii jeszcze nie znaliśmy
- Stępiński dalej grzeje ławę, bo powiedział nieukom parę słów prawdy