Aleksander Zniszczoł był drugim najlepszym Polakiem w czasie weekendu w Wiśle. W niedzielę zajął 12. miejsce w konkursie indywidualnym, tuż za kolegą z kadry, Pawłem Wąskiem. Czemu narzekał na swoje lądowanie? Czy jest zadowolony ze swoich skoków? I dlaczego wypada życzyć mu, żeby bolały go… plecy?
Zniszczoł skakał w Wiśle przed swoją publicznością. Mieszka blisko skoczni, często bywa w okolicy. Dobrze zna ten obiekt. Nie dało mu to dziś co prawda miejsc w “10”, ale oddał dwa dobre skoki, z których był zadowolony. Jak mówi – ustabilizował swoje próby. Teraz trzeba po prostu dodać do nich jeszcze trochę metrów.
– Jestem zadowolony z tego, jak noga pracowała na progu. Jak wyglądały te skoki technicznie. Był też dobry timing. Nieco szczęścia i lepszy telemark – tego jedynie potrzeba. Myślę, że stabilizacja już jest. Obie serie były dobre. To daje pewność siebie.
Zniszczoł faktycznie skakał równo – w obu próbach dokładnie 128.5 metra. Dało mu to 12. miejsce, a do najlepszej “10” zabrakło tylko trzech dziesiątych punktu. Dlatego Polak ma poczucie niedosytu, ale równocześnie twierdzi, że to dobry punkt wyjściowy na kolejne konkursy.
– Zawsze chce się więcej, ale nie mogę powiedzieć, że to był nieudany weekend. Jestem zadowolony ze swoich skoków. Mniej z telemarku, bo to odebrało mi miejsce w czołowej “10”. Mogę być zadowolony z całego weekendu. Najważniejsze, że skaczemy takie metry, jak ludzie z czołówki. Teraz nabieramy pewności. Z konkursu na konkurs powinno być łatwiej, skoki będą pewniejsze. Można dokładać.
Zniszczoł w rozmowie z dziennikarzami powiedział też, że bolą go plecy, ale szybko wyszło, że trzeba mu życzyć tego, by bolały go jak najczęściej. Bo jest tu pewna zależność, która sprawia, że akurat ten ból może być dla Olka pozytywną rzeczą.
– Trochę bolą mnie plecy, ale po prostu z przeciążenia. Ogółem jest tak, że jak skaczę dobrze, to bolą plecy. (śmiech)
Teraz przed Zniszczołem i innymi Polakami rywalizacja w Titisee-Neustadt. I to coś, z czego Polak się cieszy, bo tamta skocznia należy do tych, które naprawdę lubi.
– Miałem tam już w przeszłości dobre wyniki. Tam jest tor naturalny, jeden z niewielu w Pucharze Świata, ale akurat ja zawsze lubiłem ten rozbieg. Jest szybki, do tego to duża skocznia, lotna – mówił.
I oby na tym lotnym obiekcie wreszcie wskoczył do najlepszej “10”.
Fot. Newspix