Reklama

Przedwczesny finał dla Bayeru. W Monachium potrzebują szamana

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

03 grudnia 2024, 22:57 • 3 min czytania 2 komentarze

Bayer Leverkusen w piątym z kolei meczu nie przegrał z Bayernem. Natomiast monachijczycy piąty sezon z rzędu nie sięgną po Puchar Niemiec. Spora w tym zasługa Manuela Neuera, który po raz pierwszy w karierze obejrzał czerwoną kartkę.

Przedwczesny finał dla Bayeru. W Monachium potrzebują szamana

Podczas gdy o awans do kolejnej rundy Pucharu Polski rywalizowały Sandecja Nowy Sącz z Puszczą Niepołomice czy Polonia Warszawa z Wisłą Kraków, pucharowe zmagania toczyły się również za naszą zachodnią granicą. W ramach jednej z przystawek trzecioligowa Arminia Bielefeld wyeliminowała SC Freiburg, ale wszyscy czekali na danie główne.

Ten mecz mógłby zostać rozegrany 24 maja 2025 roku w Berlinie. Nikt nie miałby nic przeciwko. Jednak los spłatał figla i sparował Bayern z Bayerem już w 1/8 finału Pucharu Niemiec.

W Monachium mieli wyjątkowo naostrzone zęby. W końcu to właśnie ekipa z Leverkusen, sięgając po dublet, utarła Bawarczykom nosa w ubiegłym sezonie. W obecnym Bayern pewnie zmierza po odzyskanie mistrzowskiej korony, no ale DFB Pokal to osobna historia i już wiemy, że akurat tego trofeum monachijczycy z pewnością nie odbiją.

Pierwszy raz Neuera

Obie drużyny wyszły na boisko bez typowych „dziewiątek”. W przedmeczowych rozpiskach jako najbardziej wysunięci zawodnicy swoich drużyn zostali zaprezentowani: Jamal Musiala i Florian Wirtz. Kontuzjowanych Harry’ego Kane’a i Victora Boniface’a brakowało nawet na ławkach.

Reklama

Zdawało się więc, że kluczowy będzie bój o środek pola. Przez pierwszy kwadrans tę bitwę zdecydowanie wygrywali piłkarze Bayernu. Ich posiadanie przekraczało 80 procent. A potem wszystko zmieniła jedna długa piłka…

Jonathan Tah zagrał na kilkadziesiąt metrów do Jeremie’ego Frimponga, który wybiegł zza pleców defensorów Bayernu. W tym samym czasie Manuel Neuer, jak to Manuel Neuer, urządził sobie wycieczkę przed pole karne. 25-letni Neuer bez problemu zdążyłby do piłki przed kimkolwiek i swobodnie wyekspediował ją na aut, a w międzyczasie skoczył do sklepu po małego Paulanera. Jednak do futbolówki ruszył 38-letni Neuer. Niemiec przegrał pojedynek z Frimpongiem, tak że nie pozostało mu nic innego, jak powalić Holendra na ziemię. Bezdyskusyjny as kier.

Od 17. minuty Bayern grał więc w dziesiątkę, a Neuera między słupkami zastąpił 24-letni Daniel Peretz. Nie było jednak tak, że reprezentant Izraela miał ręce pełne roboty. Kiedy już gospodarze otrząsnęli się po stracie podstawowego bramkarza (na co potrzebowali zaledwie kilku minut), można było zapomnieć, że grają w osłabieniu.

Tella > Tel

Tę nierówną walkę oglądało się z dużą przyjemnością, mimo że więcej niż czystej gry było przepychanek i dyskusji. Fani na Allianz Arena mocno wczuli się w klimat – byli głośni jak nigdy. Oczywiście dominowały gwizdy. Ucichli dopiero w 69. minucie, gdy do siatki trafił Nathan Tella.

Reprezentanta Nigerii nie byłoby na boisku, gdyby nie kontuzja Patrika Schicka (który wszedł tuż po przerwie, a zszedł zaledwie kwadrans później). Ostatecznie los znów był po stronie Xabiego Alonso. Bayernowi nie pomógł ani Mathys Tel, ani żaden z innych ofensywnych graczy wprowadzonych w drugiej połowie przez Vincenta Kompany’ego.

W ćwierćfinale Bayer zmierzy się z bohaterską Arminią. Tymczasem w Monachium chyba powinni zorganizować nie tylko młodszego bramkarza, ale i sprawnego szamana. Wiele wskazuje na to, że Puchar Niemiec stał się dla Bawarczyków przeklęty. Po raz ostatni piłkarze Bayernu wznieśli to trofeum w sezonie 2019/20. W maju pęknie pięć lat bez triumfu, sporo.

Reklama

Bayern Monachium – Bayer Leverkusen 0:1 (0:0)

  • 0:1 – Tella (69′)

Czerwona kartka – Neuer (17′)

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Niemcy

Komentarze

2 komentarze

Loading...