Reklama

Media: Wiadomo, kto poprowadzi Lechię Gdańsk w najbliższym meczu

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

25 listopada 2024, 14:46 • 2 min czytania 9 komentarzy

Po sobotniej porażce z Pogonią zawieszony przez władze klubu został trener Lechii, Szymon Grabowski. Tym samym rozpoczęły się poszukiwania jego następcy. Nazwisko nowego szkoleniowca wciąż nie jest znane, ale wiadomo już, kto poprowadzi gdańszczan w najbliższym starciu z GKS-em w Katowicach. 

Media: Wiadomo, kto poprowadzi Lechię Gdańsk w najbliższym meczu

Czara goryczy się przelała. Lechia nie wygrała w sobotę ósmego z rzędu spotkania w lidze, ulegając tym razem 0:3 Pogonii. Włodarze klubu zawiesili trenera Szymona Grabowskiego, który nie potrafił zdobyć trzech punktów od połowy września. Gdańszczanie znajdują się aktualnie w strefie spadkowej tabeli Ekstraklasy, na przedostatnim miejscu.

Działacze Lechii szukają nowego szkoleniowca, lecz jego nazwisko wciąż nie jest znane.

Wiemy już natomiast, kto tymczasowo stanie za sterami Lechistów w sobotniej potyczce z GKS-em w Katowicach. Według Dawida Dobrasza z Meczyków będzie to dyrektor techniczny klubu. – Na ławce zasiądzie Kevin Blackwell. Jego asystentem będzie Radosław Bella – donosi dziennikarz.

Blackwell sprawuje funkcję dyrektora technicznego Lechii od października ubiegłego roku. W przeszłości prowadził samodzielnie angielskie ekipy: Leeds United, Luton Town, Bury FC czy Sheffield United.

Reklama

O tym, jak wiele dzieje się w Gdańsku poinformował także Błażej Łukaszewski. Redaktor Canal+Sport podał zaskakujące informacje o szefie działu przygotowania motoryczno-medycznego Biało-Zielonych. – Kevin Paxton, AKTUALNY szef działu przygotowania motoryczno-medycznego w Lechii Gdańsk, szuka pracy na LinkedIn – napisał na portalu X.

Sobotnie starcie w Katowicach rozpocznie się o godzinie 17:30.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Reklama

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

9 komentarzy

Loading...