W radiowym hicie „Bubbletea” Quebonafide nawija, że tęskni: „Za szóstą odsłoną Pro Evo Soccer. Jezu, ale tam strzelałem Adriano”. Adriano w świadomości wielu kibiców zapisał się jako wielkiej klasy napastnik. Jednak gdy przyjrzymy się uważniej tylko suchym liczbom Brazylijczyka, to one nie robią już takiego wrażenia. Na portalu „Players Tribune” 42-latek napisał list otwarty, gdzie zdecydował się podzielić z fanami kilkoma faktami jego życia. Opowiedział m.in. o tym, że jest alkoholikiem.
Adriano jest wychowankiem Flamengo. Do Europy trafił w 2001 roku. Inter Mediolan zapłacił za niego wtedy 13 milionów euro. To tam Brazylijczyk święcił największe sukcesy w piłkarskiej karierze – cztery mistrzostwa, dwa puchary i trzy superpuchary Włoch. W Serie A występował jeszcze w brawach Parmy, Fiorentiny i Romy. Na najwyższym szczeblu rozgrywkowym na Półwyspie Apenińskim rozegrał 180 spotkań, w których strzelił 77 goli i zaliczył 25 asyst. To nie są słabe statystyki, zresztą w Mediolanie jest dobrze wspominany przez kibiców, ale biorąc pod uwagę skalę talentu i możliwości Adriano, na pewno więcej się po nim spodziewali fani futbolu. Ba, sam piłkarz więcej się po sobie spodziewał.
List otwarty na Players Tribune rozpoczął takimi słowami: Czy wiesz, jak to jest być obietnicą? Ja wiem. To jest niespełniona obietnica. Największe marnotrawstwo w piłce nożnej: ja. Podoba mi się to słowo, marnotrawstwo. Nie tylko ze względu na to, jak brzmi, ale dlatego, że jestem opętany marnowaniem swojego życia. Jest mi dobrze tak, w tym gorączkowym marnotrawstwie. Podoba mi się to piętno.
Adriano w tym liście podkreśla, że nie bierze narkotyków, mimo że wiele osób mu to zarzuca. Zaznaczał, że nie chodzi po klubach i nie imprezuje, również nie interesuje się przestępczością, choć mógłby, bo jak sam mówi, pochodzi z faweli, gdzie też obecnie mieszka, a tam taki sposób na życie to codzienność. Aczkolwiek przyznał się do innej rzeczy, że jest alkoholikiem. – Tak, piję co drugi dzień. (A w pozostałe dni również). Jak to się stało, że ja i moja osoba pijemy niemal codziennie? Nie lubię tłumaczyć się innym. Ale oto jeden powód. Piję, bo niełatwo być obietnicą, która pozostaje w długach. A w moim wieku jest jeszcze gorzej. Nazywają mnie Cesarzem. Wyobraź to sobie. Facet, który opuścił fawelę, aby otrzymać przydomek Cesarz w Europie. Jak to wytłumaczysz, człowieku? Nie rozumiałem tego do dziś. Okej, może jednak zrobiłem kilka rzeczy dobrze.
Veja o vídeo: Adriano Imperador deixa baile funk no Complexo da Penha amparado por um amigo pic.twitter.com/PlRyUdSyvf
— Fábia Oliveira (@OliveiraFabia_) July 12, 2020
– Wiele osób nie rozumiało, dlaczego porzuciłem chwałę stadionów, by przesiadywać w swojej starej dzielnicy i pić na umór. Bo w pewnym momencie tego chciałem i to jest ten rodzaj decyzji, przy której trudno się cofnąć. Ale nie chcę teraz o tym rozmawiać – zaznaczył.
👎Preocupante: #Adriano reapareció en un video en el que se lo ve alcoholizado en medio de una favela
❗️El fallecimiento de su padre cambió todo, dejó de cuidarse y comenzó su problema con la bebida
❌️A los 34 años, dejó el fútbol, la vida de lujos y es noticia por este tipo… pic.twitter.com/CGGhpHxIRI
— doble amarilla ⭐️⭐️⭐️ (@okdobleamarilla) November 1, 2024
Ale za to w dalszej części opowiedział kilka historii z dzieciństwa z jego ojcem, Mirinho w roli głównej. Podkreślał, że jego śmierć mocno na niego wpłynęła i dalej jeszcze tego nie przepracował. – Śmierć mojego ojca zmieniła moje życie na zawsze. Do dziś jest to problem, którego nie potrafię rozwiązać. Całe to gówno zaczęło się tutaj, w społeczności, na której mi tak bardzo zależy. Vila Cruzeiro nie jest najlepszym miejscem na świecie. Wręcz przeciwnie. To naprawdę niebezpieczne miejsce. Życie jest ciężkie. Ludzie cierpią. Wielu przyjaciół musi podążać innymi ścieżkami. Rozejrzyj się, a zrozumiesz. […] Cholera, mój ojciec został postrzelony w głowę na imprezie w Cruzeiro. Zabłąkana kula. Nie miał nic wspólnego z tym bałaganem. Kula trafiła go w czoło i utkwiła w tyle głowy. Lekarze nie mieli jak jej usunąć. Po tym wszystkim życie mojej rodziny nigdy już nie było takie samo. Mój ojciec zaczął mieć częste ataki padaczkowe.
Adriano opowiedział też o tym, że gdy był w Mediolanie był bardzo samotny i tęsknił za rodziną. A tęsknotę, smutek i depresję zapijał alkoholem. Podzielił się jedną historią za czasów gry w Interze, kiedy sam w mieszkaniu spędzał święta Bożego Narodzenia. – Byłem załamany. Sięgnąłem po butelkę wódki. Nie przesadzam, stary. Wypiłem całe to gówno sam. Nalałem sobie wódki do tyłka. Płakałem całą noc. Zemdlałem na kanapie, bo tyle wypiłem i płakałem. Ale to było wszystko, prawda, człowieku? Co mogłem zrobić? Byłem w Mediolanie z jakiegoś powodu. To było to, o czym marzyłem przez całe życie. Bóg dał mi szansę, żebym został piłkarzem w Europie. Życie mojej rodziny bardzo się poprawiło dzięki mojemu Panu i wszystkiemu, co dla mnie zrobił. A moja rodzina też zrobiła wiele. To była mała cena, którą musiałem zapłacić, w porównaniu z tym, co się działo i co jeszcze miało się wydarzyć. Miałem to jasno w głowie. Ale to nie powstrzymało mnie przed smutkiem.
42-letni Adriano zakończył karierę w 2016 roku.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Stres, depresja i inne zaburzenia polskich sportowców „Dzieje się dużo złego”
- Zbierał kasztany i złom. Dziś jest w Legii Warszawa
- Reżim więzi i zabija. Oni uciekli
- Jak Trump wykorzystał sport do wygranej w wyborach?
Fot. Newspix