Reklama

Syn legendy Wisły Kraków ofiarą rasistowskich kiboli. „Krzyczeli: małpy, niewolnicy”

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

10 listopada 2024, 15:06 • 7 min czytania 33 komentarzy

Victor Guedes to syn Clebera, brazylijskiego obrońcy, który rozegrał blisko sto spotkań dla Wisły Kraków. Tak jak tata i starszy brat, Lucas, Victor gra w piłkę, reprezentuje czwartoligowe Karpaty Krosno. W meczu z JKS Jarosław padł ofiarą rasistów, kiboli JKS, którzy wyzywali Guedesa i jego rodzinę, a na koniec wpadli na murawę i usiłowali go pobić. – Bardzo często słyszę takie rzeczy. Polska taka nie jest, to dzieje się tylko na trybunach — mówi, opowiadając nam, czego doświadcza w polskiej piłce od blisko dwudziestu lat.

Syn legendy Wisły Kraków ofiarą rasistowskich kiboli. „Krzyczeli: małpy, niewolnicy”

JKS Jarosław i Karpaty Krosno to dwie czołowe drużyny podkarpackiej czwartej ligi. Ich spotkanie przyciągnęło na trybuny kilkaset osób, gospodarzy wspierali fani GKS Katowice, w ich sektorze pojawiły się race oraz oprawa. Znalazło się w nim także kilku kretynów, którzy wzięli na celownik Victora Guedesa, zawodnika Karpat, który — gdy tylko zaczął grać po stronie bliższej trybunom — był przez nich obrażany na tle rasistowskim.

Sytuacja zaogniła się w doliczonym czasie gry. Po czwartym golu dla JKS realizator transmisji pokazał nie tylko radość gospodarzy, ale i wyłamany płot, zza którego na murawę wbiegli kibole klubu z Jarosławia. Jeden z nich kopnął Guedesa, któremu na pomoc ruszyli koledzy z drużyny. Chwilę później awanturę przerwali funkcjonariusze policji, którzy zatrzymali 39-letniego, pijanego w sztok (dwa promile alkoholu we krwi) kibola, który zaatakował Victora.

Zawodnik opowiedział nam o tym, co działo się wcześniej, dlaczego akurat on padł ofiarą troglodytów w szalikach. Victor Guedes od lat mieszka w Polsce, stara się o polski paszport, ale z trybun regularnie słyszy wyzwiska i obelgi. W przeszłości atakowana była jego rodzina, włącznie z ojcem, w którego rzucano bananami. To rozmowa o smutnej rzeczywistości, zwłaszcza w niższych ligach, gdzie obcokrajowcy grający w mniejszych miejscowościach boją się o siebie i swoich bliskich.

To też jednak świadectwo, że takie zachowania dotyczą wyjątkowo durnych jednostek. – Częściej spotykam się z otwartością. Ludzie są bardzo, bardzo mili. Odnoszą się do siebie z szacunkiem — stwierdza Victor Guedes.

Reklama

***

Co się stało w Jarosławiu?

Zaczęło się drugiej połowie. Wrzut z autu, grupka sześciu, siedmiu kibiców zaczęła mnie obrażać. Krzyczeli: ty czarnuchu jebany! Mój ojciec i brat grali w piłkę, są znani w środowisku. Ich też zaczęli obrażać, że wszyscy jesteśmy niewolnikami, małpami pieprzonymi. Ojca wyzywali od cyganów, brata od małpiszonów. To przykłady, ale padły jeszcze gorsze słowa, wstyd mi nawet to cytować.

Jak zareagowałeś?

Olewałem to, tylko się patrzyłem. Nie przestawali mnie wyzywać. Pod koniec meczu byłem przy linii z jednym z zawodników i powiedziałem do niego: chodź, idziemy. Kibice zaczęli mnie wołać: chodź, pogadamy. Znów zaczęli mi ubliżać, nagle upadła klatka, ogrodzenie. Jeden z nich do mnie podbiegł, popchnął mnie, wyzywał. Drugi podbiegł i kopnął mnie z boku. Zacząłem się cofać. Ten, który mnie kopnął, uciekł, chciał się schować. Kolejnego zawinęła policja, więc reszta zaczęła się cofać. Wtedy było ich z piętnastu.

Dlaczego sędziowie nie zareagowali? Przecież musieli to słyszeć.

Reklama

Asystent powiedział mi, że wszystko słyszy. Na pytanie, czemu nie zgłosi tego sędziemu głównemu, odparł, że sędzia sam musi to usłyszeć. Zapytałem więc głównego arbitra, który przyznał, że słyszy te wyzwiska, ale żeby mógł przerwać mecz, musiałby usłyszeć coś takiego trzy razy.

To dopiero służbista.

Absurdalne. Powiedział mi, że może tylko to zapisać w protokole pomeczowym.

Ale zapisał?

Zapisał. Wszystko, co się wydarzyło, jest opisane. Gdybym chciał coś wymyślić, jest zapis wideo, jest protokół meczowy. Policjanci też poprosili, żebym powiedział im, co się działo. Mówili, żebym poszedł do lekarza, zrobił obdukcję. Mam iść złożyć zeznania, bo kogoś zatrzymali. Ostrzegali mnie też, że ktoś może chcieć zamieść pod dywan.

Lucas i Victor Guedes odbierają podziękowania dla taty od kibiców Wisły Kraków

W mediach społecznościowych napisałeś, że to nie była pierwsza taka sytuacja.

Bardzo często słyszę takie rzeczy.

Przykre.

Rok temu byłem w innym klubie, Pogoń-Sokół Lubaczów. Trener Konrad Wójtowicz powiedział mi: Victor, nie widzę cię w drużynie, bo jesteś Brazylijczykiem. Zapytałem, czy to są aspekty piłkarskie, czy narodowościowe? Powiedział, że chodzi tylko o narodowość.

W tym zespole gra twój brat. Trener nie powinien tak mówić, ale może chodziło o kwestie związane z regulaminem i liczbą obcokrajowców w zespole?

Być może, ale… nigdy nie wiadomo. Najgorzej jest jednak z kibicami, od zawsze. Gdy jeszcze nie grałem w piłkę i oglądałem tatę, słyszałem, jak go obrażają. W młodzieżówkach też mnie wyzywali. Od U-8 do U-15. Jak byłem młodszy, rywale na boisku próbowali mnie sprowokować tekstami typu: i co, czarnuchu? Gram w piłkę w Polsce dziesięć lat, przywykłem do tego.

Nie powinieneś. Żyjemy w XXI wieku, w cywilizowanym kraju.

Dla mnie to jest szok. Zwłaszcza ten atak, kopnięcie.

Michał Cebula, wiceprezes JKS Jarosław w rozmowie z „Podkarpacie LIVE” zarzuca ci kłamstwo. Mówi: u nas zagraniczni zawodnicy zawsze byli traktowani normalnie. Ten wpis to pokłosie stylu, w jakim Karpaty przegrały ważny mecz.

To wiceprezes, bo prezes klubu i zawodnik JKS, którzy byli przy tej sytuacji, twierdzą, że to słyszeli. Prezes wszystko potwierdził, wiceprezes coś tam gadał. Dramat. Nie mam potrzeby robić szopki, na wszystko są dowody. Rozumiem, że chcą chronić klub, ale nie kłamię.

Odechciewa się grać w piłkę?

Odechciewa się tutaj być, chociaż bardzo dobrze czuję się w Polsce. Na szczęście większość moich wspomnień jest pozytywna, czy to z juniorów Wisły Kraków, czy ze Stali Rzeszów. Mnie mało rzeczy rusza, ale… Kurwa mać, nie wiem, co mam powiedzieć. Rodzina mojego brata była na meczu, moja dziewczyna także. Co, gdyby im się coś stało? Córka mojego brata jest ciemnoskóra, widzi to, słyszy, co mamy jej powiedzieć? Druga rzecz to kwestie bezpieczeństwa, mogło im się coś stać. Nie po to chodzi się na mecze, nie taka powinna być piłkarska kultura. Polska taka nie jest, to się dzieje tylko na trybunach.

Jaka więc jest Polska?

Panuje u was duży szacunek, dyscyplina. W Brazylii tego nie ma. Dostosowałem się do waszej kultury, gdy rozmawiam po polsku, staram się mówić jak wy. Planuję tutaj przyszłość, staram się o polski paszport. Czasami czuję jednak, że ktoś patrzy na mnie z góry, bo jestem z Brazylii. Wchodziłem z tatą do galerii i widzimy, że ochroniarz idzie za nami. Albo w sklepie: patrzy, co robimy w każdym dziale. Wiem, że to nie jest zbieg okoliczności, to się po prostu czuje. Kiedyś było jednak tego więcej, teraz zdecydowanie częściej spotykam się z otwartością, z tym, że ludzie są bardzo, bardzo mili.

Cieszę się, że spotykają cię też dobre rzeczy. Nie jesteśmy tacy jako naród.

Mnie aż tyle problemów nie spotkało. Gorzej było z ojcem, gdy grał w Wiśle Kraków. Ktoś rzucił banana, ktoś zwyzywał. Udawali małpy. Bardzo często się to zdarzało. Do dziś pamiętam jedną scenkę. Miałem siedem, osiem lat i spytałem mamy, co ci ludzie robią, czemu robią tak tylko do taty i do zawodnika z Afryki. Mama wstydziła się powiedzieć, wymyśliła na szybko: nie wiem, może dlatego, że dobrze grają. Jak podrosłem, zrozumiałem, że nie o to chodziło. Ogólnie jednak ludzie w Polsce są dobrzy.

Czyli się nie zniechęcasz?

Nie, nie. Nie chodzi jednak o mnie, poradzę sobie z presją, z wyzwiskami. Planuję tutaj żyć, buduję swoją przyszłość. Jak się uda z piłką, super, jak nie, mam inne opcje. Chcę studiować fizjoterapię, wcześniej w Portugalii skończyłem studia z zarządzania sportowego. Nie chciałbym tylko, żeby doświadczała tego moja rodzina, żeby wyzywali tatę, żeby słyszała to mama, żeby ktoś się na nich rzucił. Wczoraj było ponad dwustu kibiców na trybunie. Ochroniarzy było ze trzech, policji tam nie było. Gdyby podeszli do mojej rodziny i zaczęli ją wyzywać tak jak mnie, to co wtedy, kto ich obroni? To moja jedyna obawa. Dlatego mój tata nie chodzi na moje mecze. W klubie pytają mnie, czy tata przyjdzie, i co mam im powiedzieć?

WIĘCEJ O RASIZMIE W POLSKIEJ PIŁCE:

SZYMON JANCZYK

fot. Konrad Kwolek/Karpaty Krosno; Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Europy

Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Bartosz Lodko
6
Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Niższe ligi

Liga Europy

Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Bartosz Lodko
6
Liga Europy: Mecz z udziałem drużyny z Izraela odbędzie się bez kibiców

Komentarze

33 komentarzy

Loading...