Bezbłędna u siebie Pogoń kontra naprawdę cienki na wyjazdach Radomiak. Co w tym meczu mogło pójść nie tak? Otóż nic, rezultat jest jak najbardziej ekstraklasowy. Syrena portowa na stadionie w Szczecinie trąbi, niebo jest niebieskie, trawa zielona, a wyniki niektórych spotkań zapisane są w gwiazdach. Tak musiało być, więc tak było.
I nic to, że gospodarze próbowali być niebezpieczni i jakieś okazje wykreowali. W tym radosnym futbolu — początkowo bez specjalnego nacisku na grę obronną — lepiej odnalazła się ekipa trenera Baltazara. Radomianie też lubią, gdy na boisku panuje pozorny bałagan i to z niego często rodzą się ich najbardziej widowiskowe triumfy.
No i widowiskowo, przynajmniej momentami, było, ale triumf to już zdecydowanie za mocne określenie. Bardziej pasuje tu zwykła wygrana. Albo nawet wywalczona wygrana.
Pogoń — Radomiak 0:1. Obrona na kształt sitka
Szybko zorientowaliśmy się, że to spotkanie z tych żywszych. Najgłośniej wybrzmiały drżące słupki obite przez Koulourisa i Grzesika, ale w pierwszej połowie działo się zdecydowanie więcej. Parę razy dawał o sobie znać Rocha, swojego firmowego uderzenia spróbował Biczachczian. Przyborek niemal przestawił szczękę Henrique. Atrakcje.
Pewnie nie przesadzimy, jak powiemy, że nie było czasu, żeby wstawić wodę na herbatę. Obrońcy jeśli już powstrzymywali ataki przeciwników, to tylko w ostatniej chwili. Jak w amerykańskim filmie o ratowaniu świata — trzeba było czekać, aż zginie prezydent i zawali się Nowy Jork, ale w końcu jakiś bohater brał sprawy w swoje ręce i wyjaśniał sytuację.
I tak sobie graliśmy od bramki do bramki, od lewej do prawej. Od początku pierwszej połowy do 37. minuty meczu, w której Radomiak otworzył wynik. Początkowo wydawało się, że wszystko dzięki doskonałej wrzutce Peglowa, ale nie — piłkę zgrywał jeszcze głową Grzesik i to on zanotował asystę przy trafieniu Henrique.
𝐏𝐀𝐔𝐋𝐎 𝐇𝐄𝐍𝐑𝐈𝐐𝐔𝐄! ⚽ Radomiak dopiął swego i prowadzi w Szczecinie! 🔥
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/AL4HctXrzq
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2024
Porażka na horyzoncie, a Pogoń długo, długo nic…
Podejrzewaliśmy, że w drugiej części spotkania Portowcy rzucą się do odrabiania strat, ale ci nie byli zbyt wyrywni. Nadawali rytm spotkaniu i długimi fragmentami utrzymywali się w posiadaniu piłki, lecz rzadko przekładało się to na faktyczne zagrożenie pod bramką Kikolskiego. Taka gra na alibi — przecież nikt nam nie zarzuci, że nie próbowaliśmy!
W Szczecinie muszą sobie zrobić solidny rachunek sumienia, bo choć po zmianie stron oddali parę naprawdę groźnych strzałów, to skończyli dzisiejsze zawody bez gola. Zatrzymał ich Kikolski, który w końcówce zamienił się w człowieka-pająka i pod sporą presją wybronił piłki meczowe. Mimo to, z przewagi piłkarzy Pogoni powinno urodzić się coś więcej.
A oni głównie mielili i mielili te kolejne podania, przez co cała ich udawana dominacja wzbudzała tylko politowanie.
Robert Kolendowicz, mówimy to głośno, ma problem. Jeśli Portowcy liczyli na walkę o mistrzostwo — rywale odjeżdżają. Jeśli celem była czołowa czwórka — wygląda to niemal tak samo źle. Od spodu pukają za to ligowi średniacy, którzy chcieliby zaprosić Pogoń do makabrycznego tańca w środku ekstraklasowej tabeli.
A kto raz zazna smaku ligowego dżemiku…
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Polska piłka, gdyby istniała tylko Liga Konferencji [KOMENTARZ]
- Jagiellonia pokazuje, że warto chodzić na stadion. Wielkie show w Białymstoku
- Demolka! Polski sen trwa – Legia na czele Ligi Konferencji!
- Jasny przekaz na trybunach w Warszawie. Kibice przeciwko Łukaszence
Fot. Newspix