Czy Motor Lublin gra najlepszą piłkę w Ekstraklasie? Nie, z pewnością nie. Ale najweselszą? Niewykluczone. Z tym beniaminkiem naprawdę nie można się nudzić. Dziś podopieczni Mateusza Stolarskiego zaprosili do tańca ekipę Piasta Gliwice. Znowu zagrali bezkompromisowo i znowu im się to opłaciło. Ostatecznie lublinianie wywożą z Gliwic trzy punkty po hat-tricku Samuela Mraza.
„Hat-tricku Samuela Mraza”, jak to w ogóle brzmi!
Napastnik Motoru w dzisiejszym meczu trafił do siatki tyle razy, co w 29 występach dla Zagłębia Lubin.
Motor znów zaczął z impetem
Trzeba przyznać, że jak Motor Lublin ostatnimi czasy wchodzi w mecz, to naprawdę nie ma co zbierać.
- gol na 1:0 z Pogonią w ósmej minucie
- gol na 1:0 z Cracovią w drugiej minucie
- gol na 1:0 z Widzewem w pierwszej minucie
Gorzej jednak wychodzi lublinianom przekładanie imponujących początków spotkań na końcowy rezultat. Z „Portowcami” udało się zwyciężyć, to fakt, ale już konfrontacje z Cracovią i Widzewem kończyły się porażkami beniaminka. Widać jednak, że trener Mateusz Stolarski nie ma zamiaru zboczyć z raz obranej ścieżki i dalej nakazuje swoim podopiecznym ostrą jazdę bez trzymanki od pierwszego gwizdka arbitra. Efekt? W dzisiejszym spotkaniu Motor potrzebował zaledwie siedmiu minut, by otworzyć wynik. I to w jakim stylu! Kapitalnym przeglądem pola popisał się Sergi Samper, jeszcze piękniejszą asystę zaliczył Bartosz Wolski, a Samuel Mraz… Cóż, wykończył akcję w iście ekstraklasowym stylu. Potknął się, wyrzucił pod samą linię końcową, ale i tak jakimś cudem wcisnął futbolówkę do siatki.
To była naprawdę kapitalna kombinacja ekipy z Lublina. Choć trzeba jednak podkreślić, że Miguel Munoz mógł i powinien był zablokować rozpaczliwe uderzenie Mraza. Nie zdołał jednak tego uczynić, no i w efekcie gospodarze bardzo szybko znaleźli się w tarapatach. Co gorsza dla nich – Motor nie poprzestała na otwierającym trafieniu. Przejął pełną kontrolę nad spotkaniem i był nawet blisko drugiego trafienia, lecz Christopher Simon trafił w słupek.
Dobrym podsumowaniem postawy Piasta w pierwszej fazie meczu jest zagranie Macieja Rosołka, który tak nieudolnie wycofywał futbolówkę pod własną szesnastkę, że aż ustrzelił nią kolegę z zespołu. Co tu dużo gadać, nie radzili sobie gliwiczanie z intensywnym naporem Motoru. Dopisało im jednak szczęście, gdy w 36. minucie na listę strzelców wpisał się Miłosz Szczepański, wykorzystując totalne podbramkowe zamieszanie po stałym fragmencie gry.
Gol z pozycji leżącej? Rzadka sztuka.
DZIEJE SIĘ W GLIWICACH! 🎢 Miłosz Szczepański sprytnym strzałem doprowadził do wyrównania, ale już minute później Motor odzyskał prowadzenie! Dublet Samuela Mraza! 🔥🔥
📺 Transmisja meczu w CANAL+ SPORT3 i CANAL+ online: https://t.co/LrK3rlrlEG pic.twitter.com/fO1PF7t6kD
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) November 8, 2024
Mistrzowie ciętej riposty
Jeśli jednak fani gospodarzy liczyli, że ta dość fartowna bramka okaże się punktem zwrotnym dzisiejszego spotkania, to bardzo szybko przyszło im przełknąć gorzką pigułkę rozczarowania. Motorowi wystarczyły bowiem dwie minuty, by powrócić w Gliwicach na prowadzenie. I znowu na listę strzelców wpisał się Mraz, którego w tym przypadku nie zdołał upilnować Jakub Czerwiński. Dziwny był to obrazek – triumfujący napastnik, który niegdyś brylował w naszych jedenastkach badziewiaków, i rzucony na kolana stoper, od lat wymieniany przecież – i to zasłużenie – wśród najlepszych ligowców na swojej pozycji.
Ekstraklasa stanęła na głowie.
Inna sprawa, że po przerwie przyjezdni odrobinę zwolnili i zaczęli grać na utrzymanie jednobramkowej zaliczki, coraz rzadziej szukając sposobności do szybkich ofensywnych wypadów, które wcześniej sprawiały gliwiczanom tak wielkie problemy. To w naturalny sposób pozwoliło Piastowi na rozwinięcie skrzydeł. Zaczął on wyglądać znacznie lepiej po tym, jak na murawie zameldował się Fabian Piasecki. I to właśnie ten ostatni zapisał na swoim koncie drugie trafienie dla drużyny z Gliwic, wykorzystując świetne dośrodkowanie Szczepańskiego i – jak się zdaje – nie najlepsze zachowanie Kacpra Rosy. Bramkarz z wyższej półki chyba by to obronił.
Problem Piasta polegał jednak na tym, że gracze z Lublina wyszli dziś na boisko w trybie mistrzów ciętej riposty. Tak jak udało im się natychmiastowo odpowiedzieć na pierwszą straconą bramkę, tak i przy drugiej nie zwlekali z ostrą repliką. Znowu w ekspresowym tempie odzyskali prowadzenie, a nieuchwytny Mraz dla obrońców skompletował hat-tricka. Gospodarze ponownie nie przypilnowali wyniku, a na trzecie trafienie nie było ich już dzisiaj stać.
***
Trzy punkty wędrują zatem do Lublina po kolejnym efektownym widowisku z udziałem Motoru. Na przestrzeni czterech ostatnich meczów ligowych z udziałem beniaminka padło w sumie aż 26 (!) bramek. Ujmijmy to zatem w ten sposób: jest Motor, jest zabawa. I oby tak dalej.
Zmiany:
Legenda
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Potężna u siebie, słabiutka na wyjeździe. Abstrakcyjne statystyki Pogoni
- Obie polskie drużyny zagrają wiosną – to już pewne!
- Sosnowski: Stadion w Płocku mógł być mniejszy, ale nikt tego nie sprawdził
fot. NewsPix.pl