Reklama

Pogoń na wyjazdach jest parodią drużyny. Show Motoru w Lublinie

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

02 listopada 2024, 19:27 • 4 min czytania 38 komentarzy

“Jesteś beznadziejny jak Pogoń Szczecin na wyjazdach” – takie porównanie można już włączyć do codziennego języka. Zespół ze Szczecina w ubiegłym sezonie miał wszystko, żeby wreszcie włożyć do gabloty pierwsze trofeum. Nie udało się, choć w finale Pucharu Polski do zwycięstwa brakowało ledwie sekund. Teraz Pogoń chce grać o wysokie cele, ale żeby to osiągnąć, wypadałoby choć czasem wygrać na obcym boisku. Po spotkaniu w Lublinie bilans wstydu na wyjazdach drużyny ze Szczecina wygląda tak: żadnej wygranej, jeden remis i sześć przegranych. NIKT w lidze nie gra tak źle na obcych boiskach. Choć trzeba oddać, że dziś zaimponował nam ofensywny i skuteczny Motor, który zwyciężył Pogoń 4:2.

Pogoń na wyjazdach jest parodią drużyny. Show Motoru w Lublinie

Michał Król nigdy w profesjonalnej karierze nie strzelił dwóch goli w jednym meczu. W poprzednich rozgrywkach, w I lidze, uzbierał w sumie trzy bramki. W sezonie 2022/2023, w II lidze, miał tyle samo goli przez cały sezon. A dziś to on dwa razy trafił do siatki Pogoni. Z jednej strony zaskoczenie, z drugiej – przed meczem w Lublinie słyszeliśmy głosy, że wynik 0:0 będzie tutaj sensacją. No bo tak – Motor w dwóch poprzednich kolejkach przegrał 3:4 u siebie z Widzewem (prowadził 2:0) i 2:6 na wyjeździe z Cracovią (mimo prowadzenia 2:1). A Pogoń od kilku lat jest zespołem, w którego meczach raczej padają gole.

Ci, którzy twierdzili, że w Lublinie szybko będą padać bramki, mieli rację.

Pudło, a później gol 

Będziemy sobą. Zagramy wysokim pressingiem, odważnie. Nie przestraszymy się Pogoni. W tamtych dwóch przegranych spotkaniach mieliśmy dobre momenty – przekonywał przed spotkaniem kapitan Motoru Piotr Ceglarz. Jak powiedział, tak jego zespół zrobił. To właśnie Ceglarz przy pierwszym golu dograł do napastnika Samuela Mraza, a ten świetnie podał do Króla, który pewnie wykorzystał sytuację. Po chwili mogło być 2:0, ale Mraz, który ma często problemy ze skutecznością, obijając np. słupki czy poprzeczki, nie trafił w świetnej sytuacji z kilku metrów. W końcu gospodarze dopięli swego – po tym, jak Paweł Stolarski znakomicie, wślizgiem, zagrał do Mraza, ten tym razem się nie pomylił i było 2:0.

Pogoń była Pogonią. Drużyną, która chce grać o duże cele, ale kiedy przyjeżdża na obcy stadion, staje się parodią samej siebie. W Lublinie szybko dostała dwa ciosy i na boisku wydawała się bezradna. Napastnik gości, Efthymious Koulouris, był osamotniony, nie miał wsparcia, a w środku pola kolejne piłki tracił Kacper Łukasiak. Goście jednak, trochę z niczego, zdobyli bramkę, i to po pięknej akcji – środkowy obrońca Leo Borges znalazł się na lewym skrzydle, dograł do Kamila Grosickiego, a ten precyzyjnym strzałem trafił do siatki.

Reklama

Pogoń znów była Pogonią

Kibice Pogoni ucieszyli się, ale po chwili ich ulubieńcy jakby chcieli powiedzieć: “Myślicie, że zaraz odwrócimy losy meczu wyjazdowego? To potrzymajcie nam piwo“. Tym razem skompromitował się lewy wahadłowy, Leonardo Koutris, któremu bardzo łatwo odebrał piłkę Stolarski. Dośrodkowanie, Borges z bohatera staje się antybohaterem (zawali jeszcze czwartego gola), a Król strzela swojego drugiego gola.

W drugiej połowie co prawda nacisnęła Pogoń, ale to Sergi Samper, były zawodnik Barcelony, mógł zdobyć kapitalnego gola. Uderzył zza pola karnego, lekko lobując Cojocaru, ale trafił w poprzeczkę. Niedługo później rezerwowy Pogoni, Wahan Biczachczjan, udowodnił, że ma prawdopodobnie, obok Rubena Vinagre’a z Legii Warszawa, najlepszą lewą nogę w lidze. Ormianin kapitalnie przymierzył z rzutu wolnego i Pogoń przegrywała już tylko 2:3.

Goście próbowali, atakowali, ale, jak myślicie, co się stało? Odpowiedź jest prosta – dostali gola. Senegalczyk Mbaye Ndiaye od dawna imponuje nam szybkością, ale z jego skutecznością bywa różnie. Tym razem świetnie zachował się w polu karnym Pogoni, wykorzystując podanie innego rezerwowego, Mathieu Scaleta. I w zasadzie było po meczu.

Motor nie bierze w tym sezonie jeńców – próbuje grać odważnie, ofensywnie, narażając się na utratę goli. Stracił już w tym sezonie 25 bramek, o jednego gola utraconego więcej ma tylko Lechia Gdańsk. Ale dziś beniaminek rozegrał najlepsze spotkanie w sezonie. A Pogoń? W tabeli za same mecze wyjazdowe zajmowałaby ostatnie miejsce. Bilans bramkowy? Sześć zdobytych bramek i aż 15 straconych.

Reszta niech będzie milczeniem.

4
Rosa
6
Luberecki
6
Najemski
5
Bartoš
6
Stolarski
2
yellow-card
4
Simon
yellow-card
6
Samper
yellow-card
5
Wolski
1
6
Ceglarz
2
6
Mráz
1
1
8 +
Król
2
L. Kuźma

Zmiany:

icon-swap
M. Scalet
6
C. Simon
1
icon-swap
K. Wełniak
5
S. Mráz
icon-swap
F. Wójcik
5
P. Stolarski
icon-swap
M. Ndiaye
M. Król
1
icon-swap
Krystian Palacz
F. Luberecki

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony
Reklama

 

Fot. Newspix.pl 

WIĘCEJ O EKSTRAKLASIE NA WESZŁO:

 

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Ekstraklasa

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

38 komentarzy

Loading...