Jeśli przeanalizować zmiany kursów bukmacherskich na wygranie Złotej Piłki, widzimy, że Rodri faworytem bukmacherów stał się dopiero wczoraj o godzinie 14:00, a więc wówczas, gdy ogłoszono, że nikt z Realu Madryt nie udaje się na galę finałową. Właściwie wszyscy eksperci pomylili się w tak, wydawałoby się, oczywistej sprawie, jak to, kto zostanie najlepszym piłkarzem globu. Co wpłynęło na tak dużą pomyłkę prognozujących? Jakie wydarzenia spowodowały, że wszyscy sądzili, iż Vinicius wygra?
Wygląda na to, że największy wpływ na ocenę jego szans miało zdobycie przez Real mistrzostwa Hiszpanii, gol w wygranym finale Ligi Mistrzów, odpadnięcie Mbappe i Bellinghama z Euro 2024 oraz… kontuzja Rodriego odniesiona już po okresie, który jurorzy powinni brać pod uwagę i której, jak się okazuje, słusznie nie uwzględnili. Mogła ona być kluczowa w błędnej ocenie faworyta do tytułu najlepszego piłkarza roku.
Do kwietnia ani Rodri, ani Vini nie byli poważnymi kandydatami
Do końca kwietnia właściwie ani Rodri, ani Vinicius nie byli traktowani jako kandydaci do zdobycia tytułu. Portal Football365 wśród faworytów wymieniał Jude’a Bellinghama (Real Madryt), Kyliana Mbappe (PSG), Erlinga Haalanda, Harry’ego Kane’a (Bayern Monachium), a nawet… Leo Messiego (Inter Miami). Niewiele później mogliśmy się przekonać, ile warte są takie prognozy przed najważniejszym turniejem sezonu.
Jako pierwszy do boju ruszył Brazylijczyk. Dwa gole z Bayernem w półfinale Ligi Mistrzów 30 kwietnia jeszcze nie wzruszyły prognoz bukmacherów. Jego szanse wciąż szacowane były na zaledwie 7%. Wszystko zmieniło się na początku maja. Najpierw Real zapewnił sobie mistrzostwo Hiszpanii, co zwiększyło prawdopodobieństwo triumfu Viniciusa o kilka procent, a gdy tydzień później Królewscy awansowali do finału Ligi Mistrzów podskoczyły one aż do około 40%. Co ciekawe, właściciele zakładów ocenili jego szanse na prawie pół na pół dopiero po wywiadzie Ancelottiego, który 10 maja stwierdził, że jego zdaniem to napastnik Realu jest najlepszym graczem sezonu.
Vinicius wychodzi na prowadzenie
Zdecydowanie na czoło wyścigu Vinicius wyszedł 1 czerwca, gdy doprowadził swój zespół do wygranej w finale Ligi Mistrzów, pieczętując go bramką na 2:0. Jego przewaga była niebotyczna, jak gdyby sezon się już zakończył. Ale przecież przed nami były wtedy dwa najważniejsze turnieje – nie tylko Euro 2024, ale także Copa America.
29 czerwca Brazylijczyk strzelił dwa gole w meczu z Paragwajem, co oznaczało chwilowy szczyt jego szans na tytuł najlepszego gracza świata (71%), ale później wydarzyło się coś, co wydawało się, że pogrzebie jego nadzieje na tytuł. W ostatnim meczu fazy grupowej z Kolumbią został ukarany kontrowersyjną żółtą kartką za faul na Jamesie Rodriguezie. Oznaczało to, że będzie musiał pauzować w ćwierćfinale z Urugwajem, który jego rodacy ostatecznie przegrali. Prawdopodobieństwo znów spadło do około 50%, a przecież przed nami była decydująca faza Euro 2024.
Wydawało się, że na Euro nie błysnął żaden kontrkandydat
Można było odnieść wrażenie, że Euro 2024 zakończyło się szczęśliwie dla Brazylijczyka, bo jego najwięksi rywale – Mbappe, Kane i Bellingham zostali wyeliminowani przez Hiszpanów. Siłą zwycięzców Euro była drużyna, a nie indywidualności. W przeciwnym wypadku głównym kandydatem do zdobycia Złotej Piłki stałby się pewnie ich lider.
Tymczasem Rodri ledwo dogonił Viniego w typach bukmacherskich. Zrównali się w nich tylko na jeden dzień, 15 lipca, czyli bezpośrednio po finale Euro, ale był to jedyny taki moment między majem a dniem ogłoszenia zwycięzcy! Do końca miesiąca, a więc w okresie objętym głosowaniem, na fali świeżych wspomnień z turnieju o mistrzostwo Europy, gracz City tracił niewielki kilkuprocentowy dystans do Brazylijczyka, ale potem ich drogi zaczęły się rozjeżdżać.
Jakie znaczenie miała kontuzja Rodriego po okresie objętym głosowaniem?
Jeszcze 21 września szanse Viniciusa bukmacherzy oceniali na 61%, a Rodriego na 33%. Zwycięstwo Hiszpana było zatem całkiem realne. Wszystko jednak zmieniło się 23 września. Szanse gracza Realu wyskoczyły aż do poziomu 80%, a piłkarza City spadły do 10%. Co takiego się wtedy wydarzyło? Czy Rodri przestał nagle dobrze grać? Czy Vinicius strzelił spektakularnego hat-tricka? Nie. Otóż tego dnia Hiszpan zerwał więzadła krzyżowe w meczu z Arsenalem. To wydarzenie okazało się dla bukmacherów kluczowe w ocenie szans na zdobycie Złotej Piłki. Przewaga Brazylijczyka wzrosła jednego dnia z 27 do aż 70 punktów procentowych. Nie byłoby być może nic dziwnego w tym, że kontuzja jednego z pretendentów decyduje o tym, kto z nich zdobędzie trofeum, gdyby nie fakt, że okres, za jaki jest ono przyznawane, skończył się… 31 lipca.
Wygląda na to, że jest to konkretny dowód na to, iż bukmacherzy sądzili, że głosujący w plebiscycie nie do końca kierują się kryteriami, jakie narzuca im organizator. Czy rzeczywiście na głosy dziennikarzy ze stu krajów mogła wpłynąć jesienna kontuzja jednego z głównych kandydatów? Tego nie wiemy, ale wydawało się, że firmy bukmacherskie potrafią oceniać ryzyko i zdecydowały, że zdarzenie to miało znaczenie. Wśród głosujących mogły znaleźć się osoby, które choćby podświadomie przyznały mniej punktów zawodnikowi, który w drugiej połowie roku praktycznie nie grał.
Bardziej możliwe jest jednak, że obstawiający zwycięzcę plebiscytu nie czytali regulaminu i w dniu kontuzji stwierdzili, że Rodri z jej powodu nie ma szans na wygraną, powodując gwałtowne zmiany kursu, które stały się samospełniającą się przepowiednią. W każdym razie to jurorzy okazali się być odporni na zdarzenia poza regulaminowym okresem, za który przyznawana była nagroda, w przeciwieństwie do środowiska bukmacherskiego.
W dniu zakończenia głosowania bukmacherzy oceniali szanse obu graczy na bardzo zbliżonym poziomie, choć delikatnym faworytem był Vinicius. Okazało się, że zbyt wielką wagę przykładaliśmy do zdarzeń, które miały miejsce po tym terminie. W dobie mediów społecznościowych i tematów, które żyją w świadomości opinii publicznej przez 24 godziny, tak długi – aż trzymiesięczny – okres oczekiwania na ogłoszenie wyników plebiscytu okazuje się być zdecydowanie zbyt długi. Wielu przestało pamiętać ekscytację po finale mistrzostw Europy i przestaliśmy wierzyć w wygraną Rodriego. Pozostaje pogratulować wyczucia tym, którzy mimo wszystko wierzyli w nią do samego końca.
WIĘCEJ O ZŁOTEJ PIŁCE:
- Rodri, najlepszy piłkarz świata. Złota Piłka absolutnie mu się należy
- Smarkacze z Madrytu. Od dziś nie Galaktyczni a maluczcy
- Rodri: To zwycięstwo hiszpańskiego futbolu
- Carvajal czy Vinicius? Nasz ranking „Złotej Piłki”
Fot. Newspix