Industria Kielce odniosła trzecie zwycięstwo w tej edycji Ligi Mistrzów. Więcej jednak niż o samym wyniku, będzie w najbliższym mówić się o końcówce meczu polskiej ekipy z Kolstadem Håndball. Doszło w niej do niesamowitych rzeczy.
W meczu kielczan z Norwegami wydarzenia boiskowe na początku dominowali ci drudzy, ale z czasem rywalizacja stała się bardzo wyrównana. Do szatni oba zespoły schodziły przy stanie 17:17. W drugiej połowie inicjatywa znalazła się po stronie Industrii, która miała nawet sześć bramek zapasu i wydawało się, że spokojnie dowiezie bezpieczny wynik do końca. Tak się jednak nie stało.
Na kilkadziesiąt sekund przed końcem spotkania drużyna Tałanta Dujszebajewa miała tylko bramkę przewagi (32:31). Wówczas pozycję do rzutu próbował wywalczyć Jorge Maqueda, który upadł na parkiet. Można było odnieść wrażenie, że Hiszpan został sfaulowany, ale innego zdania byli sędziowie. Tym samym akcja przeniosła się na drugą stronę – a więc Kolstad mógł wywalczyć cenny remis. I choć faktycznie, rywale kielczan okazali się skuteczni, to mecz i tak przegrali. Wszystko przez… celny rzut Artioma Karalioka z własnej połowy w ostatnich sekundach. Zobaczcie sami:
„Helena, mam zawał” ❗️
Nic nie piszemy, po prostu 𝒎𝒖𝒔𝒊𝒄𝒊𝒆 𝒕𝒐 𝒛𝒐𝒃𝒂𝒄𝒛𝒚𝒄́ 🤯#ehfcl #dawajDAWAJ @kielcehandball pic.twitter.com/obYgKnbZXU
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) October 17, 2024
Po raz kolejny przekonaliśmy się, że piłka ręczna to jedna z tych dyscyplin, która przynosi najwięcej emocji.
Czytaj więcej o szczypiorniaku:
- Skandal po hicie Superligi? „Nazwał mnie j***nym Chińczykiem”
- Szalony mecz w Płocku. Wisła znowu lepsza od Industrii
- Media: Bogdan Wenta wystartuje w wyborach na prezesa związku
Fot. Newspix.pl