Sebastian Walukiewicz udzielił wywiadu redakcji “Eleven Sports”. Polski obrońca zdecydował opowiedzieć się o swoim najtrudniejszym momencie w karierze, a także kulisach niespodziewanego transferu do Torino.
Polski obrońca latem nieoczekiwanie zamienił Empoli na Torino. Walukiewicz dobrymi występami zapracował sobie na transfer do lepszego zespołu i bez problemu wywalczył sobie pierwszy skład w barwach “Granaty”. Wydaje się, że jego kariera wróciła na dobre tory.
Sebastian Wiktor Walukiewicz
5 aprile 2000, Gorzów Wielkopolski
Difensore, Torino Football Club pic.twitter.com/qr1tsUrJQU— Torino Football Club (@TorinoFC_1906) August 30, 2024
Problemy
Na początku rozmowy Walukiewicz wrócił jednak do momentu, kiedy raz po raz napotykał problemy na swojej drodze. Obrońca wspomina 2021 rok, kiedy został posadzony na ławce w Cagliari po świetnych miesiącach u trenera Di Francesco. Wówczas spekulowano na temat jego przejścia do lepszego klubu.
– Dwa, trzy lata temu spotkało mnie wiele przykrych rzeczy, takich jak kontuzje. Myślę, że dzięki ciężkiej pracy wróciłem na dobre tory. Może nie mam już 20 lat, ale jak na środkowego obrońcy nadal jestem młody. Jeszcze mam pewne rzeczy do poprawy i nie osiągnąłem sufitu. Najgorszy moment był wtedy, kiedy grałem całą rundę u trenera Di Francesco. Przyszedł Semplici i całkowicie odstawił mnie na boczny tor – wyjaśnił Walukiewicz.
– Przyjście Paulo Sousy było dla mnie również ciosem. Mimo że nie grałem u trenera Sempliciego, myślałem, że zagram w reprezentacji. Rozmawiałem z Paulo Sousą na wideo rozmowie. Mówił mi, że jestem ważny dla polskiej piłki i dla drużyny. Okazało się inaczej, nie dostałem powołania. Miałem problemy z biodrem, operację, więc wszystko tak naprawdę runęło i miałem rok z głowy – dodał.
Niespodziewany transfer
Po problemach ze zdrowiem i regularną grą Walukiewicz potrzebował mnóstwo czasu, aby wrócić do swojej optymalnej dyspozycji. Dopiero podczas sezonu 2023/24 zaczął grać na dobrym poziomie, Polak pokazał więc sporo cierpliwości. Po tym jak odzyskał formę, sprawy potoczyły się niesamowicie szybko. Stał się zawodnikiem Torino, które już kilka lat temu myślało o tym, aby go sprowadzić.
– Z tym głośnym transferem, to bym tak nie przesadzał. Z Torino były rozmowy 2-3 lata temu, kiedy grałem w Cagliari, wówczas dyrektor Davide Vagnati kontaktował się z moimi agentami. Również mocno pytał o mnie trener Jurić, rozmawiał o mnie z innymi zawodnikami. Do transferu nie doszło przez moje problemy z biodrem, nie byłem do końca zdrowy. Nie spodziewałem się, że odejdę z Empoli. Luperto odszedł do Cagliari. Empoli nie wzmocniło obrony i myślałem, że nie będą chcieli kolejnych wyrw. O zainteresowaniu Torino słyszałem w lipcu. W sierpniu wynająłem mieszkanie w Empoli, więc myślałem, że zostanę – dodał obrońca.
Na sam koniec obrońca wyjaśnił, dlaczego Polacy cieszą się taką dobrą sławą na Półwyspie Apenińskim.
– Sporo starych zawodników zrobiło nam renomę. Piotr Zieliński i Kamil Glik. Jesteśmy narodem pracowitym, my piłkarze też jesteśmy tak sprofilowani, że dużo pracujemy. Podoba się to włoskim trenerom oraz działaczom. Brzydko to zabrzmi, ale jesteśmy dla nich dobrym produktem i nie jesteśmy drodzy – podsumował reprezentant Polski.
Kto chce się więcej dowiedzieć na temat gry Sebastiana Walukiewicza, odsyłamy do tekstu:
Chorwacja pokazała, że Walukiewicz nadal ma spore deficyty. Co może go czekać w Torino?
Torino swój kolejny mecz rozegra w najbliższą niedzielę. Rywalem podopiecznych Paolo Vanoliego będzie Cagliari. Początek spotkania o godzinie 18:00.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Sprytny plan Polaków. Bronić się nie nauczymy, więc strzelmy rywalom tyle samo
- Dawidowicz sabotował, Moder przeszkadzał, pozytywy z przodu. Noty za Chorwację
- Kadra wreszcie pokazała charakter. Ale niedociągnięcia są [KOMENTARZ]
- Trela: Forstoperzy, czyli dlaczego mecz z Chorwacją wyglądał inaczej niż z Portugalią?
- Przestańmy żartować, że Dawidowicz zbawi naszą obronę
Fot. Newspix