Reklama

Beterbijew kontra Biwoł. Czas wyłonić niekwestionowanego mistrza wagi półciężkiej

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

12 października 2024, 12:18 • 11 min czytania 1 komentarz

To jedna z najbardziej wyczekiwanych walk tego roku, na szali której leży niekwestionowane mistrzostwo kategorii półciężkiej. Artur Beterbijew (20-0, 20 KO) i Dimitrij Biwoł (23-0, 12 KO) na zawodowych ringach nie zaznali jeszcze porażki. I trudno stwierdzić, który z nich dziś zejdzie zwycięski z ringu, bowiem obaj mają ogromne argumenty, by rozstrzygnąć starcie na swoją korzyść. A jakby mało było wam emocji, to w Rijadzie zobaczymy też polski akcent. Wcześniej Kamil Szeremeta (25-2-2, 8 KO) zawalczy z Chrisem Eubankiem Juniorem (33-3, 24 KO).

Beterbijew kontra Biwoł. Czas wyłonić niekwestionowanego mistrza wagi półciężkiej

DAGESTAŃCZYK O CZECZEŃSKICH KORZENIACH

Obaj bohaterowie walki wieczoru pochodzą z Rosji… ale nie są tej samej narodowości. 39-letni Beterbijew urodził się w dagestańskim Chasawiurcie, a w jego żyłach płynie czeczeńska krew. Wychowując się w ubogiej okolicy, w domu gdzie potrafiło mieszkać nawet do trzydziestu osób, Artur nie miał łatwego życia.

Byłem dzieckiem z problemami. Kłóciłem się w szkole i na ulicach. Kiedy na ulicy organizowano walki, zawsze szedłem się pobić. To było trudne dzieciństwo, byłem złym dzieckiem. Miałem swoje zasady. Kiedy coś nie szło po mojej myśli, zaczynałem walczyć. To było normalne. Wszyscy w tym regionie walczyli między sobą. Mieliśmy dużo wolnego czasu, więc tym się zajmowaliśmy – mówił Beterbijew w wywiadzie dla Boxing News.

W 2001 roku był bliski rzucenia boksu, kiedy w wypadku samochodowym zginął jego ojciec. Artur chciał wtedy pójść do pracy, lecz w obliczu pierwszych pięściarskich sukcesów matka przekonała go, by wyruszył do Szkoły Rezerwy Olimpijskiej w Moskwie i realizował marzenie o zostaniu wielkim bokserem. Z taką odpowiedzialnością Beterbijew przez lata ciężko trenował, nie raz przymierając głodem w wielkim mieście. Bywały bowiem czasy, kiedy jego stypendium wynosiło zaledwie 150 rubli.

Reklama

Ale Dagestańczyk miał ogromny potencjał. Pokazał go już w wieku 21 lat, kiedy w 2006 roku zdobył w Płowdiwie mistrzostwo Europy kategorii półciężkiej. Przez lata stoczył około trzystu walk na amatorskich ringach, gdzie zdobył też mistrzostwo świata. Nie udało mu się tylko wyboksować medalu olimpijskiego. W Londynie w 2012 roku, kiedy Beterbijew walczył już w wadze do 91 kilogramów, w ćwierćfinale na jego drodze stanął Oleksandr Usyk.

Poza ćwierćfinałem igrzysk olimpijskich w Londynie, Artur Beterbijew zmierzył się z Oleksandrem Usykiem także w ćwierćfinale mistrzostw świata w 2011 roku. Ukrainiec zwyciężył na punkty, ale zdołał przekonać się o sile ciosu rywala. W ostatniej rundzie reprezentant Rosji doprowadził do liczenia Usyka (na filmie od 12:00).

TEN, KTÓRY POSKROMIŁ CANELO

Pod względem wczesnych lat, w historii Dimitrija Biwoła możemy znaleźć podobne elementy do dzieciństwa Beterbijewa. Choć reprezentuje Rosję, to pochodzi z jeszcze odleglejszych zakątków świata.

Mój ojciec urodził się w Mołdawii i do dziesiątego roku życia mówił tylko po mołdawsku. Moja matka, która pochodzi z Korei, urodziła się w Kazachstanie. Potem jej rodzina przeprowadziła się do Kirgistanu. Pewnego dnia poznali się w Rosji, gdzie studiowali. Pobrali się i przeprowadzili do domu mojej matki w Kirgistanie. Tam się urodziłem i mieszkałem przez jedenaście lat – tłumaczył swoje pochodzenia Guardianowi przed starciem z Saulem Alvarezem (62-2-2, 39 KO), po którym usłyszał o nim cały świat.

Dimitrij dopiero w wieku jedenastu lat zamieszkał w Rosji. Już wcześniej miał smykałkę do boksu – zainspirowany filmami z Jackie Chanem, sam chciał spróbować swoich sił w sztukach walki. Padło waśnie na boks, który w Kirgistanie był najpopularniejszą z tych dyscyplin. Rodzice płacili za jego treningi czy wyjazdy na zawody, choć sami też nie mieli lekko. Posiadali około cztery hektary ziemi, na której uprawiali cebulę i pszenicę. Nauczeni własnym doświadczeniem zrozumieli jednak, że w dużych ośrodkach miejskich ich dzieci będą miały lepszą perspektywę rozwoju. I tak rodzina Biwoła przeniosła się do rosyjskiego Sankt Petersburga.

Reklama

Na początku było ciężko. W Kirgistanie mieliśmy własny samochód starego Mercedesa z 1982 roku, fajny wóz. Mieszkaliśmy w pięciopokojowym mieszkaniu. W Petersburgu tata najpierw mieszkał z bratem, a kiedy się przeprowadziliśmy, mieszkaliśmy w dziewięć osób. W dwóch pokojach, bo była również rodzina brata ojca. Wynajęliśmy to mieszkanie, bo zakupienie go kosztowało mnóstwo pieniędzy, około sześćdziesiąt tysięcy dolarów, kiedy swój pięciopokojowy lokal w Kirgistanie sprzedaliśmy za trzy tysiące – wspominał pierwsze miesiące po przeprowadzce Biwoł w rozmowie z portalem Sports.ru.

W każdym razie, Biwoł w Rosji dalej boksował. I robił to na niezłym poziomie… choć z bez porównania mniejszymi sukcesami od Beterbijewa. 33-latek rzekomo posiada na swoim koncie 268 walk amatorskich, z czego przegrał zaledwie 15. Trudno jednak nie dojść do wniosku, że to zapewne rekord liczony od samego początku jego przygody z tym sportem. Portal Amateur Boxing Strefa w swojej przepastnej bazie wyników ma jednak zarejestrowanych 100 walk Biwoła od 2005 roku, z czego 11 przegranych. Dimitrij zdobywał mistrzostwo świata kadetów, mistrzostwo Europy do lat 22 czy był dwukrotnym czempionem Rosji. Solidne amatorskie CV, lecz nie umywa się do osiągnięć Beterbijewa. Ale też nie miał tyle czasu na ich osiągnięcie co Artur, bowiem już w wieku 24 lat postanowił spróbować sił na zawodowstwie.

DŁUGO CZEKALIŚMY NA TO STARCIE

Obaj wywalczyli tytuły mistrzów świata w 2017 roku. Młodszy zdobył pas WBA w wersji tymczasowej, pokonując w dziewiątej zawodowej walce Felixa Valerę (13-1, 12 KO). Beterbijew rozprawił się z kolei z Enrico Koellingiem (23-2, 6 KO), a stawką tej walki był wakujący pas IBF po Andre Wardzie (32-0, 16 KO). Chociaż Amerykanin był gwiazdą kategorii półciężkiej, to pogłoski jakoby nie palił się do starcia z rok młodszym pięściarzem z Dagestanu, zdają się nie być wyolbrzymione.

Od tego momentu 39-latek dorzucił do kolekcji jeszcze pasy WBC i WBO. Z kolei Biwoł skutecznie bronił swojego tytułu, a przy tym odniósł niesamowicie prestiżowe zwycięstwo nad Canelo Alvarezem. Meksykański król boksu, który w głowie miał już podbicie kolejnej kategorii wagowej, trafił na pięściarza, którego styl był dla niego niczym kryptonit. Dimitrij w ringu nie był zainteresowany bijatyką. On spokojnie boksował, raz za razem obnażając słabości pięściarza z Guadalajary. To był pokaz boksu, w którym reprezentant Rosji zwyciężył znacznie wyraźniej, niż widzieli to sędziowie na kartach punktowych, którzy wytypowali trzy razy po 115-113. Trudno jednak dziwić się, że Biwoł został wyróżniony tytułem pięściarza 2022 roku.

Z kolei Beterbijew nie dość, że posiada czysty rekord, to jeszcze złożony w stu procentach z wygranych przed czasem. Rzecz w tym, że 39-latek długo nie mógł pochwalić się tym, że pokonywał topowe nazwiska. Dopiero ostatnie walki z Anthonym Yardem (23-3, 22 KO) i Callumem Smithem (29-2, 21 KO) można uznać za wygrane z naprawdę prestiżowymi rywalami. Lecz do 2022 roku do takich można zaliczyć tylko starcia z Aleksandrem Gwozdykiem (17-1, 14 KO) i Marcusem Browne’m (24-2, 16 KO). Ten ostatni jakiś czas po walce pochodzącym z Rosji, ale już wtedy reprezentującym Kanadę mistrzem, mówił: Był tylko jeden człowiek, z którym miałem do czynienia i mogę o nim powiedzieć, że jest prawdziwą bestią. To właśnie Beterbijew, to jest bestia. Pozostali skurwiele wybierają sobie rywali pod siebie i unikają prawdziwych wyzwań (tłumaczenie za Bokser.org).

Dlaczego zatem czekaliśmy na tę walkę tak długo? Odpowiedź jest prosta: bo promotorzy obu zawodników – Frank Warren i Eddie Hearn – długo nie mogli się dogadać co do warunków stworzenia takiego pojedynku. Tak było do czasu, aż w boksie działać zaczął Turki Alalshikh. Wydający grube miliony petrodolarów saudyjski Minister ds. rozrywki od kilku lat jest największym mecenasem światowego boksu. A jego gigantyczna kasa zadowoliła obie strony na tyle, byśmy wreszcie poznali odpowiedź na pytanie, kto jest niekwestionowanym mistrzem wagi półciężkiej. O jak dużych sumach mowa? Mówi się o tym, że każdy z głównych bohaterów walki wieczoru zarobi za występ dziesięć milionów dolarów.

KTO WYGRA?

W rankingu P4P portalu statystycznego Boxrec Dimitrij Biwoł i Artur Beterbijew zajmują miejsca w czołowej dziesiątce. 33-latek okupuje tam trzecią pozycję, a jego starszy rywal – szóstą. Beterbijew jest też szóstym pięściarzem bez podziału na kategorie także według magazynu The Ring. W zestawieniu „Biblii boksu” wyprzedza Biwoła, który znajduje się zaraz za nim. Oba rankingi wskazują jasno – dziś w Rijadzie czeka nas prawdziwy hit, jedna z najważniejszych walk 2024 roku. Pozostaje zatem pytanie, który z pięściarzy wygra?

Zgodnie ze swoją tradycją przed wielkimi walkami, wspomniany The Ring zapytał o wynik pojedynku dwudziestu ekspertów. Piętnastu z nich jako zwycięzcę wskazało na Biwoła… ale najczęstszym tekstem w ich analizach było zdanie, że to walka 50 na 50. I naprawdę tak jest. Wybaczcie nam ten truizm, ale jeżeli o którymś starciu można powiedzieć, że wszystko może się w nim zdarzyć, to jest to właśnie zestawienie Biwoła z Beterbijewem.

33-letni mistrz świata WBA jest znakomitym technikiem. Biwoł nie wdaje się w niepotrzebne bójki. On boksuje, umiejętnie składając akcje i punktując rywali. Przy tym znakomicie porusza się na nogach, dysponuje niezłą kondycją, ale przede wszystkim ciężko go trafić. Przekonał się o tym Saul Alavarez, który w pogoni za znikającym w ringu celem był w pewnym momencie tak sfrustrowany, że w akcie desperacji… objął Biwoła, po czym go podniósł i przeszedł kilka metrów z rywalem na barkach. Dewizą wychowanego w Krigistanie pięściarza nie jest nawet przyjęcie ciosu na gardę, ale całkowite uniknięcie uderzenia rywala.

Przez taki styl Dimitrij nie jest zawodnikiem wyboksowanym… choć innego zdania jest jego była żona. Przed pojedynkiem Jekaterina Biwoł, z którą 33-latek ma dwójkę dzieci, wprowadziła do walki element brazylijskiej telenoweli. Pomiędzy nią a mężem od dawna nie układało się najlepiej. Jekaterina oskarżała nawet Dimitrija o pobicie, a ostatecznie ich małżeństwo rozpadło się po szesnastu latach związku.

Z kolei we wrześniu była już partnerka Biwoła postanowiła… podzielić się w mediach społecznościowych informacjami na temat stanu jego zdrowia. I to pod jednym z postów Beterbijewa!

Chcę ci powiedzieć wszystko co wiem. On ma mnóstwo kontuzji i problemów zdrowotnych. Miał kłopoty z kręgiem w kręgosłupie, obie ręce były operowane i to nie raz, na pewno był też zabieg łokcia. Nieustannie zmaga się z bólem kolan, a jego lewe ucho ciągle puchnie. Zostało zranione wiele razy. W oku natomiast już kilka razy zbierał się płyn i czasami miał problem ze wzrokiem. Bywają takie dni, że gorzej widzi. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że on jest prawdziwym tchórzem. Potrzebujemy Arturze twojego zwycięstwa. Ja i moje dzieci będą kibicowały Arturowi – napisała Jekaterina.

Skoro jednak przy kontuzjach jesteśmy, to te nie omijały też Beterbijewa. W końcu obaj pięściarze pierwotnie mieli spotkać się w czerwcu tego roku. Ale plany pokrzyżował właśnie uraz łąkotki starszego mistrza, który skutkował operacją. Niech nie zwiedzie was mniejsza liczba pojedynków stoczonych na zawodowych ringach oraz przeboksowanych rund (98 przy 190 Biwoła). To Beterbijew jest zawodnikiem bardziej wyeksploatowanym. Wpływa na to jego wiek, bogata kariera amatorska, a także styl prowadzenia walk. Artur w swoich starciach nigdy nie bał się iść na wymianę, a raz nawet zaliczył nokdaun. Jest też pięściarzem nie forsującym tempa.

Dlaczego więc przewidzenie wyniku tego pojedynku jest tak trudne? Bo Beterbijew po swojej stronie też posiada niebagatelne argumenty. Przede wszystkim, to niszczycielska siła ciosu, z którą Biwoł jeszcze nie spotkał się w swojej karierze. O jakiej mocy mówimy? Wystarczy przytoczyć słowa Lionella Thompsona (22-5, 12 KO). Były sparingpartner 39-latka stwierdził, że walki treningowe z obecnym mistrzem trzech federacji były najgorszym doświadczeniem w jego życiu. – To można porównać tylko do wypadku z mojej młodości, kiedy potrącił mnie samochód, tak właśnie czułem się po sparingach z Beterbijewem – mówił Thompson.

Owszem, Biwoł to mistrz obrony. Ale siła Beterbijewa jest tak wielka, że Dagestańczyk potrafi zadawać mocne ciosy wyprowadzane z samych barków. Są one niesygnalizowane, przez co zaskakują oponentów. Przy czym nie jest to przypadek Deontaya Wildera (43-4-1, 42 KO), który w wadze ciężkiej poza zabójczą siłą pięści nie miał wiele do zaoferowania. Beterbijew to puncher, ale bardzo dobry technicznie, który potrafi składać niezłe kombinacje i dobrać się do skóry rywalowi.

Zapewne Biwoł w tym starciu będzie wyprowadzał więcej ciosów i trzymał rywala na dystans. Ale co stanie się, kiedy przyjmie pierwsze, drugie i dziesiąte mocne uderzenie? Jak bardzo naruszy to jego wytrzymałość i kondycję? Czy zdoła wyboksować pięściarza, którego styl pod pewnymi względami przypomina boks Saula Alvareza, ale tym razem nie będzie miał nad rywalem przewagi fizycznej, a sam przeciwnik bije mocniej od Meksykanina? Odpowiedzi na te pytania poznamy dziś około godziny 22:15 polskiego czasu.

TRUDNE ZADANIE SZEREMETY

Fanom boksu znad Wisły polecamy jednak włączyć galę transmitowaną na platformie DAZN znacznie wcześniej. Na ringu w Rijadzie zobaczymy bowiem jeden polski akcent. Około godziny 20:00 naszego czasu swoją walkę stoczy bowiem Kamil Szeremeta (25-2-2, 8 KO). Pół żartem, pół serio, pewnie sam Kamil nie spodziewał się tego, że może nie być najsłynniejszym Szeremetą na rodzimej scenie boksu. Ale po igrzyskach olimpijskich w Paryżu to miano zyskała Julia Szeremeta. Zatem wyjaśnijmy, że ze srebrną medalistką olimpijską łączy go tylko zbieżność nazwisk.

35-latek to jednak uznana marka na zawodowych ringach. Jako jeden z siedmiu Polaków zdobył zawodowe mistrzostwo Europy, kiedy w 2018 roku pokonał Alessandro Goddiego (33-3-1, 16 KO). Dwa lata później Kamil walczył też o pas mistrza świata federacji IBF z samym Giennadijem Gołowkinem (41-1-1, 36 KO). Kazachski czempion, nawet będąc już u schyłku kariery, udzielił jednak Polakowi bolesnej lekcji boksu. Szeremeta cztery razy lądował na deskach, a sędzia ringowy po siódmej rundzie zdecydował się przerwać tę nierówną walkę. Tym bardziej zastanawiające było, że po tak ciężkim pojedynku Kamil zdecydował się na starcie o pas WBO Inter-Continental. Jego rywalem był bowiem Jaime Munguia (37-0, 30 KO). Tę walkę również przegrał przed czasem. A o tym, że Meksykanin to bokser wysokiej klasy niech świadczy fakt, że do tej pory sposób na niego znalazł tylko Saul Alvarez.

Tym razem Polaka czeka kolejne wielkie wyzwanie. Jego rywalem będzie bowiem Chris Eubank Junior (33-3, 24 KO). Syn słynnego mistrza świata WBO w wadze średniej i super średniej, w trakcie swojej kariery poniekąd poszedł w ślady ojca i wywalczył tytuł w drugiej z wymienionych kategorii wagowych. Lecz w wersji regularnej uczynił to w najmniej prestiżowej federacji IBO. Eubank Jr był też czempionem WBA w dywizji średniej, ale tylko w wersji interim. Rówieśnik Szeremety ogółem posiada dość dziwną karierę. Niby od lat znajduje się w czołówce swojej kategorii wagowej, ale sam niespecjalnie garnie się do naprawdę wielkich starć. Mimo wszystko nie można odmówić mu umiejętności. W dzisiejszej walce to pięściarz z Wielkiej Brytanii będzie zdecydowanym faworytem, a każdy wynik inny niż jego wyraźne zwycięstwo, będzie wielkim sukcesem Szeremety.

SZYMON SZCZEPANIK

Fot. Newspix

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Media: Kiwior może opuścić Arsenal już zimą. Wśród zainteresowanych kluby z Włoch i Hiszpanii

Aleksander Rachwał
1
Media: Kiwior może opuścić Arsenal już zimą. Wśród zainteresowanych kluby z Włoch i Hiszpanii
Siatkówka

Ruszyła Liga Mistrzów siatkarzy! Czeka nas sezon sukcesów polskich zespołów?

Kacper Marciniak
1
Ruszyła Liga Mistrzów siatkarzy! Czeka nas sezon sukcesów polskich zespołów?

Boks

Francja

Ben Yedder skazany za napaść na kobietę. Na razie nie trafi za kratki

Szymon Piórek
8
Ben Yedder skazany za napaść na kobietę. Na razie nie trafi za kratki

Komentarze

1 komentarz

Loading...