Widzew przegrał z Koroną 0:1 i tym samym poniósł pierwszą w tym sezonie porażkę na własnym stadionie. Po meczu trener Daniel Myśliwiec przekonywał, że trudno wytłumaczyć, co wydarzyło się na boisku i dlaczego łodzianie wyglądali długimi fragmentami lepiej od gości, a z murawy zeszli ostatecznie pokonani.
– Bogowie futbolu siedzą na swoim miejscu i śmieją się z Myśliwca, bo powiedział ostatnio, że takie mecze jak niedawny z Lechią w poprzednim sezonie byśmy przegrali – zaczął opiekun łodzian, przywołując zremisowane spotkanie z jednym z beniaminków. – Dziś przegraliśmy, mieliśmy flashback dawnych czasów – dodał.
Później już nawet nie przechodził do dokładnej analizy boiskowych wydarzeń, bo, jak sam przyznał, niektóre rzeczy trudno wytłumaczyć: – Nie chciałbym na gorąco wchodzić w kompleksową analizę, ale nie jestem w stanie wytłumaczyć tego, jak mogliśmy wypuścić tak dobre 30 minut z rąk, nie wykorzystać żadnej sytuacji i nie zdobyć ani jednej bramki – nie wierzył w nieskuteczność swoich piłkarzy trener Myśliwiec. – Jeżeli z 21 uderzeń oddajemy jeden celny strzał, to trudno oczekiwać wielu bramek.
Najbliższą okazję do zapomnienia o wstydliwej wręcz porażce łodzianie będą mieli dopiero po przerwie reprezentacyjnej. 19 października zmierzą się na wyjeździe z Motorem Lublin.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Janczyk z Kopenhagi: Białostockie środowisko miało rację, na całej długości
- Co za wieczór w uniwersum polskiej piłki! Jagiellonia szokuje Kopenhagę
- Legia rzetelna, odpowiedzialna, rozsądna i… zwycięska!
- Kulesza dla Weszło: Nie miałem przyjacielskich relacji z poprzednią władzą
Fot. Newspix