Reklama

Adrian Siemieniec nie ukrywa, że jego zespół dokonał historycznego wyczynu

Radosław Laudański

Opracowanie:Radosław Laudański

04 października 2024, 07:46 • 4 min czytania 3 komentarze

Jagiellonia Białystok nieoczekiwanie odniosła zwycięstwo w pierwszej kolejce Ligi Konferencji Europy. Podopieczni Adriana Siemieńca pokonali 2:1 FC Kopenhagę na Parken. To bezprecedensowe wydarzenie zarówno dla klubu, jak i całej polskiej piłki. Na pomeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec nie ukrywał ekscytacji, a także dał do zrozumienia, że prowadzony przez niego zespół dokonał czegoś historycznego. 

Adrian Siemieniec nie ukrywa, że jego zespół dokonał historycznego wyczynu

Spotkanie na Parken było emocjonalnym rollercoasterem. Gospodarze prowadzili od 12. minuty meczu i do końca pierwszej części gry kontrolowali wydarzenia boiskowe. Jagiellonia miała sporo szczęścia, że nie doszło do podwyższenia wyniku. Wszystko zmieniło się po trafieniu Afimico Pululu, sześć minut po rozpoczęciu drugiej części meczu. „Jaga” zyskała sporo pewności siebie, co nie umknęło trenerowi Siemieńcowi w komentarzu pomeczowym. Trafienie Darko Churlinova w 98. minucie spotkania to coś, co każdy kibic Jagiellonii zapamięta na całe życie

„To historyczne wydarzenie”

To historyczne wydarzenie. To pierwsze spotkanie Jagiellonii Białystok w europejskich pucharach nie w ramach eliminacji. Ponadto wygrać tutaj na Parken to duża sprawa, zarówno dla mnie, ale też dla całego klubu, zawodników, kibiców. Bardzo dziękuję moim zawodnikom i jeszcze raz im gratuluję. Raz jeszcze dziękuję też naszym kibicom. Okazali nam naprawdę niesamowite wsparcie. Mieliśmy dzisiaj na tym stadionie znakomitą frekwencję kibiców Jagiellonii. Dla nich to też na pewno będzie mecz, który będą wspominać latami. Ja na pewno będę. Mam nadzieję, że jeszcze będzie mi w życiu dane takie chwile przeżyć. Tego sobie, zawodnikom i wszystkim państwu życzę – wyjaśnił Adrian Siemieniec.

Reklama

Następnie szkoleniowiec jasno dał do zrozumienia, że momentem zwrotnym był efektowny gol Afimico Pululu. Napastnik popisał się uderzeniem piętką, które zaskoczyło wszystkich.

– Bramka na 1:1 dodała nam bardzo dużo pewności siebie oraz wiary we własne możliwości. Z kolei będąc z boku zauważyłem, że gol Afimico Pululu wprowadził bardzo dużo nerwowości w poczynaniach gospodarczy. Od tego czasu mecz zaczął wyglądać inaczej i to trafienie bardzo mocno nam pomogło. Z perspektywy tego, że graliśmy w zeszłym sezonie u siebie jako faworyt wiem ile kosztuje utrata takiej bramki i jak bardzo może wyprowadzić to z rytmu – ocenił trener Jagiellonii Białystok.

Brak Skrzypczaka oraz Romanczuka w pierwszym składzie

Nurtującą kwestią był także brak Mateusza Skrzypczaka oraz Tarasa Romanczuka w wyjściowej jedenastce. Szkoleniowiec brak Skrzypczaka tłumaczył profilaktyką po drobnym urazie. Ciekawy jest wątek posadzenia drugiego z zawodników, który jest przecież fundamentem w środku pola. Chodziło o kwestie taktyczne. Siemieniec nie miał jednak na myśli większej użyteczności któregoś z innych piłkarzy, a kwestię regeneracji i wymagań gry na najwyższej intensywności, która w drugiej linii kosztuje najwięcej.

Z mojej perspektywy wygląda to tak, że jakbyśmy nie wygrali, to byłaby to dla mnie trudna konferencja prasowa. Jako trener po zwycięstwie czego nie powiem, to i tak się to obroni. W przypadku Mateusza Skrzypczaka, to była ostrożność i zapobiegawczość z naszej strony. Normalnie z nami trenował dzień przed meczem, ale po konsultacji wewnątrzsztabowych uznaliśmy, że jest ryzyko pogłębienia kontuzji. Zrobimy wszystko, aby był dostępny na mecz z Legią. To jednak nic groźnego, ale gdyby zagrał, mogłoby mu to zaszkodzić – powiedział Siemieniec.
Posadzenie Tarasa Romanczuka było planem na mecz i stąd też wynika zmiana w przerwie. Przed meczem zaplanowałem, że Taras Romanczuk i Jesus Imaz zagrają po 45 minut, pierwszy raz  coś takiego zaplanowałem jako trener, wcześniej nigdy mi się to nie zdarzyło. Powiedziałem szatni, że sytuacja w jakiej się znajdujemy zmusza mnie do szukania nowych rozwiązań i podejmowania niebanalnych decyzji i zarządzania, którego nie mogłem doświadczyć grając raz w tygodniu. Uznałem, że to będzie najlepsza decyzja z punktu strategicznego. Bez względu na wynik obaj panowie zagraliby po 45 minut. Formacja pomocy jest najbardziej zmęczona intensywnością meczu, dlatego muszę dokonywać rotacji, ponieważ nasza gra kosztuje wiele sił – podsumował szkoleniowiec mistrzów Polski.
Reklama
Jagiellonia Białystok kolejny mecz w Lidze Konferencji Europy rozegra 24 października. Rywalem podopiecznych Adriana Siemieńca będzie mołdawski CS Petrocub.
WIĘCEJ NA WESZŁO: 
Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

3 komentarze

Loading...