Przed dzisiejszym meczem rozpoczynającym tegoroczny finał PGE Ekstraligi, Betard Sparta Wrocław nie miała na koncie w obecnym sezonie porażki na swoim torze. Kibice gospodarzy zgromadzeni na Stadionie Olimpijskim musieli jednak tym razem przełknąć gorzką pigułkę – ostatecznie lepszy okazał się Orlen Oil Motor Lublin na czele z Bartoszem Zmarzlikiem, który jeszcze wczoraj w wielkim stylu przypieczętował obronę tytułu mistrza świata.
Dzisiejszy pojedynek to powtórka sprzed roku – wtedy w meczach finałowych lepszy okazał się Motor. Oba zespoły walczyły ze sobą o złoto PGE Ekstraligi również w 2021 roku, kiedy to górą byli żużlowcy z Wrocławia. A jakie były oczekiwania wobec niedzielnej rywalizacji? Faworytem byli lublinianie, ale Sparta w tym sezonie nie przegrała na swoim torze ani razu, odnotowując za to aż dziewięć zwycięstw.
Przed pierwszym spotkaniem wielkiego finału PGE Ekstraligi wiele mówiono nie tylko o samej rywalizacji wrocławian z Motorem, ale też o dwóch pobocznych wydarzeniach: piątym tytule mistrzowskim Bartosza Zmarzlika i rozstaniu Sparty z Taiem Woffindenem. Brytyjczyk, który w zespole z Dolnego Śląska spędził aż 13 sezonów, przenosi się do Texom Stali Rzeszów. Zorganizowano mu zatem huczne pożegnanie, poprzedzające rozpoczęcie walki o drużynowe mistrzostwo Polski. Ale trzykrotny indywidualny mistrz świata swojej drużynie na torze pomóc nie mógł. Wszystko z powodu poważnej kontuzji łokcia, która wykluczyła go do końca obecnego sezonu.
A Bartosz Zmarzlik? Jeszcze wczoraj na toruńskiej Motoarenie przypieczętowywał swój piąty tytuł najlepszego żużlowca na świecie, dziś startował już we Wrocławiu. I miał być filarem Motoru Lublin, jego największą bronią, która zapewni zwycięstwo w finałowym dwumeczu. Tymczasem zawody zaczęły się dla niego podobnie jak sobotnia, ostatnia runda tegorocznego Grand Prix.
Zmarzlik w swoich pierwszych biegach jeździł bowiem przynajmniej rozczarowująco, dwukrotnie zajmując dopiero trzecie miejsce. I, podobnie jak we wczorajszych zawodach w Toruniu, również we Wrocławiu rozkręcał się z czasem. Po wspomnianych dwóch „jedynkach” zmienił motocykl, w 10. biegu zajął drugie, a w 13. – pierwsze miejsce. W obu przypadkach Motor wygrywał ze Spartą stosunkiem 5:1. Lublinianie powiększyli w ten sposób nad gospodarzami przewagę do 10 punktów.
Ci natomiast tylko raz prowadzili w dzisiejszym meczu, odwracając wynik na 28:26 po biegu 9., głównie za sprawą świetnie jeżdżącego Artema Łaguty, którego znakomita postawa zapewne wznowi dyskusję o tym, czy Rosjanin powinien wrócić do cyklu Grand Prix. Zaprezentował się on też fenomenalnie w ostatnim przejeździe, zdobywając komplet punktów dla Sparty wraz z Danem Bewleyem. W ten sposób wrocławianom udało się ostatecznie zmniejszyć stratę do rywali i zakończyć pierwszy mecz finałowy wynikiem 43:47. Rewanż odbędzie się już w sobotę w Lublinie.
Betard Sparta Wrocław – Orlen Oil Motor Lublin 43:47
Punktacja:
Betard Sparta Wrocław: Artem Łaguta 17 (2, 3, 3, 3, 3, 3); Daniel Bewley 13+2 (2, 2*, 2*, 1, 3, 3); Bartłomiej Kowalski 1 (0, 0, 0, 1); Francis Gusts 0 (0, -, -, -, -); Maciej Janowski 6 (2, 2, 1, 0, 1); Marcel Kowolik 4 (0, 0, 3, 1, 0); Jakub Krawczyk 3 (3, d, -); Nikodem Mikołajczyk 0 (0).
Orlen Oil Motor Lublin: Dominik Kubera 8 (3, 3, 0, 2, 0); Jack Holder 9 (3, 1, 1, 3, 1); Fredrik Lindgren 4+2 (1, 1*, 0, 2*); Mateusz Cierniak 8+1 (3, 2, 2, 1*, 0); Bartosz Zmarzlik 9+1 (1, 1, 2*, 3, 2); Wiktor Przyjemski 5+1 (1*, 1, 3); Bartosz Bańbor 4+1 (2, 0, 2*); Bartosz Jaworski.
Fot. Newspix.pl
Czytaj też: