Real Madryt nie przegrał meczu prawie od roku, ale dobra forma Barcelony potęguje każdy najmniejszy problem w ekipie Królewskich. Włoski trener teraz ma zagwozdkę – jak zmieścić w składzie tylu świetnych piłkarzy i utrzymać balans, o którym ostatnio tak sporo się mówi.
Rok temu w wakacje drużynę zasilił Jude Bellingham. Wszyscy spodziewali się, że przychodzi piłkarz, który kiedyś będzie wielki. Okazało się jednak, że Anglik stał się wielki od pierwszego treningu, a Carlo musiał zmienić system. Real zaczął grać czwórką w pomocy, a z przodu grali Vinicius i Rodrygo lub Joselu. Tym razem przybył jeszcze Endrick, z dobrej strony w końcówce sezonu i na Euro pokazał się Arda Guler, ale prawdziwym hitem jest przyjście Kyliana Mbappe.
Od początku sezonu Ancelotti zdecydował się na powrót do 1-4-3-3. Najczęściej trójkę atakujących stanowiło trzech lewoskrzydłowych, czyli Vini, Mbappe i Rodrygo. Robiło się trochę tłoczno, a potencjał nie był w pełni wykorzystywany. Real co prawda wygrywał, ale to jeszcze nie był ten zespół, o jakim marzą kibice i sztab szkoleniowy.
Brak Kroosa i przybycie ultra ofensywnego Mbappe zachwiało łajbą Ancelottiego. Carletto dopiero w siódmym meczu w tym sezonie zdecydował się wrócić do taktyki z zeszłego roku. Tej, która dała Realowi mistrzostwo Hiszpanii i zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Kontrolę w środku pola utrudniają kontuzje. Camavinga w tym sezonie jeszcze nie grał, a Tchouameni grał, ale nie był w pełni zdrowy. Leczy się również Ceballos.
Powody do niepokoju można odczuwać, gdy się spojrzy także na próby pressingu ze strony Królewskich. Najczęściej presję wywiera tylko jeden zawodnik, co jest zaprzeczeniem dobrze postawionego pressingu. Carlo wymachiwał często przy ławce podczas meczu ze Stuttgartem, domagając się większej pracy w ofensywie. Nie da się założyć pułapki pressingowej, gdy reszta kompanów nie podąża za zawodnikiem, który daje sygnał do ataku.
Wygląda na to, że Real wróci do czwórki pomocników, aby odzyskać balans, który stracił z powodu odejścia Toniego Kroosa. W meczu przeciwko Stuttgartowi wyglądało to obiecująco. Teraz przed madrytczykami dwa idealne mecze ligowe (Espanyol i Alaves), w których będzie można spokojnie wszystko dopracować.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Zieliński rywali przewiózł, Inter City przeczekał. W Manchesterze po zero
- Liga Nudziarzy w Paryżu. Paździerz ukoronowany cyrkowym golem
- Czy Harry Kane wykonuje karne lepiej od Roberta Lewandowskiego?
- Jak nie posmarujesz, to nie pojedziesz. Kto stoi sukcesem Sparty, Slovana czy Crvenej zvezdy?
Fot. Newspix