Tymoteusz Puchacz w swoim trzecim występie w niemieckiej ekstraklasie doczekał się pierwszego ofensywnego konkretu i to w meczu z Bayernem.
Polak w 82. minucie dośrodkował z lewego skrzydła, a dobrym strzałem głową popisał się Armin Gigović.
Asysta zawsze jest godna pochwały, ale całościowo była to jedynie akcja na otarcie łez, bo Holstein Kiel przegrał u siebie z monachijskim potentatem aż 1:6. Goście już po kwadransie prowadzili trzema bramkami i w praktyce rozstrzygnęli losy rywalizacji.
Puchacz pojawił się na boisku od razu po przerwie, gdy Bayern prowadził 4:0. Drużyna naszego rodaka po trzech kolejkach nie ma na koncie ani jednego punktu.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Oferty z Iranu, Włosi wymuszający odejście, walka z nadwagą. Oni nadal są bez kontraktów
- „Tutaj wszyscy wolą wygrać 4:3, niż 1:0”. Daniel Bielica o grze w NAC Breda
- Kibice dają „motywacyjny feedback” Królewskiemu. Wszystko w Wiśle stoi na głowie
- „Stal Mielec w City Football Group? Podpisuję nawet jutro!”. Jak sprzedać polski klub?
- Trela: Górnik bardziej Urbana. Ale skala rewolucji zbyt duża, by przejść bez echa
- Kiedy minister Nitras przestanie kłamać?
Fot. Newspix