Reklama

Mourinho: To nie jest praca, która daje mi szczęście

Mikołaj Wawrzyniak

Opracowanie:Mikołaj Wawrzyniak

11 września 2024, 13:56 • 2 min czytania 1 komentarz

Jose Mourinho, trener tureckiego Fenerbahce, podzielił się swoimi przemyśleniami na temat potencjalnego objęcia w przyszłości drużyny narodowej. Przyznał, że dwukrotnie otrzymał taką ofertę od reprezentacji Anglii. Jak zaznacza Portugalczyk w rozmowie z kanałem HT Spor, nie jest to praca, która go uszczęśliwi.

Mourinho: To nie jest praca, która daje mi szczęście

61-latek w swojej dotychczasowej karierze był tylko trenerem klubowym, nigdy nie poprowadził żadnej kadry. Jego wypowiedź w HT Spor wskazuje, że póki co nie zamierza tego zmieniać.

Miałem okazje do pracy w reprezentacji narodowej w przeszłości, ale zawsze odrzucałem te propozycje. Dwa razy dostałem ofertę z Anglii, ale jej nie przyjąłem. To nie jest praca, która mnie uszczęśliwi. Jeden lub dwa mecze miesięcznie, podróże, aby oglądać zawodników, czekanie na turnieje… Mam teraz mnóstwo energii do wykorzystania. Może kiedyś, kiedy będę stary i zmęczony, ale nie dzisiaj – podkreśla portugalski szkoleniowiec.

Jose Mourinho od lipca bieżącego roku jest szkoleniowcem tureckiego Fenerbahce Stambuł. O ile w tureckiej lidze jego podopieczni radzą sobie bardzo dobrze, zajmując pierwszą lokatę z dziesięcioma punktami po czterech kolejkach, o tyle w europejskich pucharach jest już znacznie gorzej. Klub ze Stambułu przegrał batalię o fazę ligową Champions League, ulegając w dwumeczu francuskiemu Lille w trzeciej rundzie kwalifikacji. Fenerbahce jesienią zobaczymy tylko w rozgrywkach Ligi Europy, co fani oraz działacze klubu mogą uznać za ogromne rozczarowanie.

W przeszłości 61-latek prowadził drużyny z całej Europy. Były to: portugalskie Benfika, Leira, Porto, włoskie Inter Mediolan i AS Roma, angielskie Chelsea, Manchester United i Tottenham oraz hiszpański Real Madryt. Dwukrotnie triumfował w Lidze Mistrzów oraz lidze włoskiej i portugalskiej. Trzy razy zostawał mistrzem Anglii, a raz jego zespół był najlepszy w Hiszpanii.

Reklama

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Złośliwi powiedzą, że to brak talentu uniemożliwił mu występy na piłkarskich salonach. Rzekomo zbyt często sprawdzała się słynna opinia kibica Podbeskidzia, by „grać na Wawrzyniaka, bo jest cienki”. On pozostaje jednak przy tezie, że Wawrzyniak w polskiej piłce może być tylko jeden i nie śmiał odbierać tego zaszczytnego miana Panu Jakubowi. Kibicowsko najbliżej mu do Lecha Poznań, ale jest koneserem całej naszej kochanej Ekstraklasy do tego stopnia, że potrafi odróżnić Bergiera od Bejgera. Od czasów trenera Rijkaarda lubi napawać się grą Barcelony, choć z nią bywało różnie. W wolnych chwilach często sięga po kryminały, zwłaszcza niestraszny mu Mróz.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

1 komentarz

Loading...