Brazylia kojarzy nam się z sambą na boisku. Zwody, sztuczki techniczne, pojedynki jeden na jeden, taniec w cieszynkach po strzelonych golach. O tym wszystkim jednak możemy zapomnieć. Obecna Brazylia jest nijaka. Bez pomysłu w ofensywie, finezji i wyników. Po kolejnej porażce w eliminacjach do mistrzostw świata wyskoczyły wszystkie bezpieczniki, bo ekipa Dorivala zajmuje piątą pozycję w tabeli i ma tylko punkt przewagi nad Boliwią, będącą na pierwszym miejscu, które nie jest premiowane awansem do mundialu.
Nocna przegrana z Paragwajem jest nie do wytłumaczenia. Wystarczy porównać składy obu ekip. W ataku Brazylii grali Rodrygo, Endrick i Vinicius, zaś w Paragwaju Gomez (Inter Miami), Enciso (Brighton), Almiron (Newcastle) i Pitta (Cuiaba). Różnica potencjału ogromna, ale co z tego, skoro Paragwaj wygrał to spotkanie.
Brazylia musi wygrywać
Canarinhos w pierwszej połowie mieli większe posiadanie piłki, ale nie mieli kompletnie pomysłu, co z nią zrobić. Grali wszerz boiska i nie wykorzystywali swoich największych atutów. Całe trio zlokalizowane z przodu jest piekielnie szybkie, bardzo uzdolnione technicznie, a przede wszystkim robi przewagę, wygrywając pojedynki 1 na 1. Brazylia nie próbowała wykorzystać indywidualności. Najlepszym podsumowaniem jest statystyka strzałów. Ekipa, która miała ponad 70 procent posiadania piłki w pierwszej połowie, tylko dwa razy próbowała pokonać bramkarza rywali.
Brazylijczycy widzą występy Viniciusa w Realu Madryt i zadają sobie pytanie: czemu on nie może tak grać w reprezentacji? Skądś to znamy, prawda? – Znam swój potencjał, wiem co mogę robić dla kadry – mówił na pomeczowej konferencji Vinicius. – Oczywiście jest to skomplikowane, bo gdy nie ma pewności siebie, nie ma bramek. Skupiam się na tym, by zrobić wszystko co w mojej mocy dla mojego kraju. Nie zawsze jednak będę strzelać gole, to nie jest takie proste, jak się wydaje. Znam swoją pewność siebie, wiem, co potrafię. Gdy poczuję się lepiej, dam spokój ducha innym.
– Nie możemy przyjechać do Assuncao, stracić punkty i grać w ten sposób. To skomplikowany moment, musimy przyjąć krytykę i jak najszybciej wrócić, by wyprowadzić Brazylię znowu na czoło. Chcę prosić fanów o wybaczenie, wiem, że to skomplikowany moment, ale chcemy się po prostu rozwijać – zakończył Vini.
Brazylia grała wolno i nie podejmowała ryzyka. Nie wykorzystywała Viniciusa, który był odcięty od podań, ale też sam podejmował złe decyzje. To akurat ostatnio zdarza mu się coraz częściej, również w barwach Realu Madryt.
Dorival – czas na zmianę?
Pojawia się pytanie: czy Dorival jest odpowiednim trenerem dla tej ekipy? Trudno nie ulec wrażeniu, że od kilku miesięcy Brazylia ma tymczasowych szkoleniowców. Wszystko przez zamieszanie z Carlo Ancelottim, który już prawie miał być dogadany z brazylijskim związkiem, ale po zmianie prezesa wszystko się zmieniło. Po okresie stabilizacji z Tite nadeszły czasy Ramona Menezesa, Diniza, a teraz Dorivala.
Ten ostatni nie wydaje się mieć pomysłu na ten zespół. A do tego rzuca na prawo i lewo pustymi zapewnieniami. Brazylia ma wiele indywidualności, a największym wyzwaniem dla trenera jest takie ułożenie tej mieszanki, aby zespół dobrze się uzupełniał. W ostatnich dziesięciu meczach pod wodzą Dorivala to zdarzało się tylko momentami. Trudno wytłumaczyć taką grę Brazylii przy tak ogromnym potencjale. Oprócz ultraofensywnego ataku jest pomoc z Bruno i Paquetą, czy defensywa z Marquinhosem i Gabrielem.
O jednym trochę się zapomina – w tym zespole od roku nie ma jednej ważnej postaci i jej najlepszego strzelca – Neymara. Piłkarz Al-Hilal nie zagra w piłkę jeszcze do końca roku. To nie tylko kolejna indywidualność na boisku, ale też lider w szatni. Neymar jest również idolem dla nowej generacji zawodników, takich jak Endrick, czy Vinicius. Jego wpływ na zespół pozostaje zatem nie do przecenienia.
Brazylii nie wypada mieć tyle samo punktów, co Wenezuela i o jeden punkt mniej od Ekwadoru. A przecież ten miał na starcie odebrane trzy punkty (!) za fałszowanie dokumentów Byrona Castillo nieuprawnionego do gry. A trzeba przyznać, że Canarinhos mają dużo szczęścia, bo na mundial w USA, Meksyku i Kanadzie dostanie się sześć ekip z Ameryki Południowej, a siódma zagra w barażach interkontynentalnych. To o dwa miejsca więcej niż w kwalifikacjach do mistrzostw świata w Katarze, więc tylko ostatnie przegrywy odpadną z kontynentalnych eliminacji ze strefy CONCACAF.
Okazja do zmazania plamy już za miesiąc. Wtedy Brazylia zmierzy się z autsajderami kwalifikacji w Ameryce Południowej – Chile i Peru. Nie będzie już lepszej okazji na zdobycie sześciu punktów podczas jednego zgrupowania.
Tabela eliminacji do MŚ 2026:
1. Argentyna, 18 pkt
2. Kolumbia, 16
3. Urugwaj, 15
4. Ekwador, 11
5. Brazylia, 10
6. Wenezuela, 10
—
7. Paragwaj, 9
—
8. Boliwia, 9
9. Chile, 5
10. Peru, 3
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Smolarow: Zawód trenera alienuje ze społeczeństwa, stajesz się odludkiem
- Korona odgrzewa kotlet z prezesowskiej karuzeli
- Pobiła rekord Europy, wiedząc, że ma raka. „U mnie tak jest: albo grubo, albo wcale” [REPORTAŻ]
- Jak nie strzelić gola, ale trwale zapisać się w pamięci kibiców. Przedstawia Patryk Klimala
- Chorwacja pokazała, że Walukiewicz nadal ma spore deficyty. Co może go czekać w Torino?
Fot. Newspix