Kevin De Bruyne, Thibaut Courtois, Eden Hazard, Romelu Lukaku, Vincent Kompany, Marouane Fellaini, Axel Witsel i wielu, wielu innych. Belgijskie złote pokolenie skończyło z zaledwie jednym medalem na dużym turnieju. Zaledwie, bo miało zdominować reprezentacyjną piłkę tak, jak chociażby Hiszpanie kilkanaście lat temu. Ostatnie bastiony fantastycznej belgijskiej generacji dogorywają na naszych oczach. Kevin De Bruyne grzmi o odejściu z kadry. Thibaut Courtois uniósł się honorem i podziękował za grę w narodowych barwach. Romelu Lukaku stał się memem. Eden Hazard przeszedł do historii jako jeden z największych niewypałów transferowych w dziejach piłki. „Czerwone Diabły” są w zdecydowanym odwrocie.
Belgowie wciąż mają w swoich szeregach gwiazdy światowej piłki. Jeremy Doku czaruje dynamicznymi dryblingami w Manchesterze City. Lois Openda ma za rok zostać wykupiony przez któregoś z gigantów za 80 milionów euro. Amadou Onana kosztował Aston Villę dokładnie 59,35 milionów i stał się tym samym najdroższym piłkarzem w historii tego klubu. Reprezentacja prowadzona przez Domenico Tedesco jest na szóstym miejscu w rankingu FIFA. Jej ośrodek treningowy „Proximus Basecamp” stanowi obiekt westchnień polskich trenerów i działaczy PZPN.
A jednak od lat w belgijskiej drużynie panuje permanentny kryzys.
Czara goryczy De Bruyne
Wśród ośmiu zawodników z największą liczbą występów w belgijskiej kadrze wszyscy są reprezentantami belgijskiego złotego pokolenia. Jan Vertonghen (157 meczów), Axel Witsel (132), Toby Alderweireld (127), Eden Hazard (126), Romelu Lukaku (119), Dries Mertens (109), Kevin De Bruyne (108) i Thibaut Courtois (102). Dopiero na dziewiątym miejscu znajduje się przedstawiciel innej generacji. To 67-letni dziś Jan Ceulemans, który w kadrze debiutował w 1977 roku.
To pokazuje, o jak ważnej grupie piłkarzy dla dziejów belgijskiej kadry mówimy. Bilans Kevina De Bruyne na tle suchej liczby występów nie wygląda piorunująco, ale w ostatnich latach to absolutny lider tego zespołu. Pracujący w przeszłości w belgijskiej kadrze Thierry Henry twierdzi, że to najinteligentniejszy piłkarz, jakiego widział. Na boisku wygląda tak, jakby sterował swoimi kolegami. Reżyseruje grę, myśli za innych, przechodzi przez niego każdy atak.
A przy tym ma dużo do powiedzenia i nie boi się mocnych sądów, nawet jeśli jego słowa nie zawsze pozytywnie oddziałują na drużynę. Sprowadzał Ligę Narodów do roli nieistotnych rozgrywek. – Musimy rozegrać te mecze, ale to rodzaj treningu – nie brał jeńców w Het Laatste Nieuws. – Nie mamy szans, jesteśmy za starzy. Najlepszą okazję mieliśmy cztery lata temu – to z kolei jego wypowiedź dla Guardiana po pierwszym meczu mistrzostw świata 2022. Po nieudanym Euro głośno dywagował o zakończeniu reprezentacyjnej kariery, dzieląc się z belgijskimi mediami refleksją, że „musi jeszcze przetrawić tę porażkę”. Dosłownie kilka dni temu stawał w obronie przeciążonych kalendarzem piłkarzy, grzmiąc, że „głos pieniędzy jest bardziej donośny od głosu zawodników”.
W poniedziałek Belgowie przegrali z Francją. To wtedy w gwiazdorze Manchesteru City coś pękło. Tuż po końcowym gwizdku realizator pokazał stojącego za linią końcową piłkarza rozmawiającego z dyrektorem kadry narodowej. – Odchodzę. Pewne rzeczy są nie do przyjęcia. Jeśli nie potrafisz utrzymać się na szczycie, to nie jesteś wystarczająco dobry – miał mówić wtedy do Franka Vercauterena, po czym wszedł na murawę (ostatni raz w meczu kadry?) i wyściskał się z Kylianem Mbappe.
🗣️ | Kevin De Bruyne at full-time in their 2-0 loss vs. France: “I quit! I quit!” 🤬
Later: “Some things are unacceptable. If you can’t handle the top, you aren’t good enough.”pic.twitter.com/09NQiEfVUo
— City Chief (@City_Chief) September 10, 2024
Belgowie wymienili w tym meczu ponad pięćset podań i nie stworzyli sobie żadnej stuprocentowej sytuacji, co dobitnie pokazuje, jak bardzo nie mieli pomysłu na dobranie się rywalowi do skóry. Francja wiedziała, że akurat z tym rywalem może zagrać dokładnie tę samą piłkę, jaką męczyła nas podczas ostatniego Euro. Wystarczyło oddać mu futbolówkę i czekać, aż ten sam się wykończy. Sam De Bruyne miał na swoim koncie kilka udanych otwierających podań, lecz jego koledzy nie potrafili zrobić z nich użytku, przegrywając w ten sposób trzeci mecz w tym roku.
De Bruyne dał upust frustracji nie tylko w rozmowie z dyrektorem kadry, lecz także przed mikrofonami dziennikarzy.
– Francja jest silniejsza od nas. Byliśmy ustawieni szóstką z tyłu. Nawet w drugiej połowie nie potrafiliśmy dokonać fazy przejściowej do ataku. Głównie jednak chodzi o styl, w jakim się zaprezentowaliśmy. Kilku piłkarzy nie wywiązało się ze swoich zadań. Koniec kropka.
– Jakie obszary wymagają u nas poprawy? Naprawdę nie mogę o tym mówić przed mikrofonem. W przerwie w szatni powiedziałem, co myślę. Kiedy nie jesteś wystarczająco dobry, żeby grać na najwyższym poziomie, musisz dać z siebie wszystko, a ja nawet tego nie widziałem. Mogę zaakceptować to, że nie jesteśmy tak dobrzy jak w 2018 roku, ale nie mogę tolerować sposobu, w jaki graliśmy dzisiaj.
Przykry zmierzch Courtoisa i Lukaku
Thibaut Courtois sięgnął niedawno po drugi tytuł Ligi Mistrzów w karierze, ale nie przyjeżdża na zgrupowania reprezentacji narodowej, a w kadrze broni grający w lidze saudyjskiej Koen Casteels. Golkiper Realu ogłosił publicznie, że dopóki selekcjonerem kadry jest Domenico Tedesco, nie zamierza na nią przyjeżdżać. Już w czerwcu poprzedniego roku były bramkarz Chelsea czy Atletico zrezygnował z przyjazdu na zgrupowanie ze względu na złe relacje z niemieckim szkoleniowcem. Courtois uznał wtedy, że Tedesco nie okazuje mu należytego szacunku.
Później przyszła groźna kontuzja, zerwanie więzadeł, w trakcie którego zadeklarował, że na sto procent nie pojedzie na mistrzostwa Europy, bo nie zdąży się na nie wykurować. Jak powiedział, tak zrobił. Problem w tym, że kilka tygodni wcześniej wziął udział w finale Ligi Mistrzów, w dodatku bronił świetnie, więc trudno uznać go za niezdolnego do gry. W sierpniu bramkarz wydał oświadczenie dla kibiców.
Pisał w nim: „Niestety, po wydarzeniach z trenerem i po wielu przemyśleniach, zdecydowałem się nie wracać do reprezentacji Belgii pod jego kierownictwem. W tej kwestii biorę na siebie część odpowiedzialności. Jednak patrząc w przyszłość, mój brak zaufania do niego nie przyczyniłby się do utrzymania niezbędnej atmosfery serdeczności”.
Romelu Lukaku kompromitował się strzelecko podczas ostatniego Euro. Zmarnował okazje z łącznym współczynnikiem xG na poziomie 1,71. Nie uznano jego gola po arcyminimalnym spalonym, co stało się przedmiotem ogólnoświatowej dyskusji o skrupulatności w sędziowaniu ery VAR. Na katarskim mundialu także marnował seryjnie okazje. Stał się memem narodowym. Na ostatnie zgrupowanie nie przyjechał – nie czuł się gotowy po transferze do Napoli, jaki dokonał się w ostatnich dniach okna. Sam poprosił selekcjonera o niewysyłanie mu zaproszenia.
Eden Hazard w spektakularny sposób zakończył swoją karierę, zyskując miano jednego z największych niewypałów transferowych w historii piłki. 37-letni Jan Vertonghen grał jeszcze na ostatnim Euro. W jedenastce Belgów na katarski mundial można było zobaczyć więcej piłkarzy po trzydziestce niż przed. Kraj ze stolicą w Brukseli długo próbował wycisnąć coś ze swojego złotego pokolenia. Udało się tylko w 2018 roku, gdy Belgowie sięgnęli po brąz mistrzostw świata.
W 2014, 2016 i 2021 roku kończyli duże turnieje na ćwierćfinałach. W 2022 nie wyszli z grupy, w 2024 odpadli po 1/8. Kiedy reprezentacja Leo Beenhakkera grała z „Czerwonymi Diabłami” jak równy z równym w eliminacjach do Euro 2008, pewnie każdy Belg wziąłby w ciemno scenariusz, w którym jego kadra sięga po medal i na stałe wskakuje do ścisłej światowej czołówki. Zwłaszcza, że ich zespół pomiędzy 2002 a 2014 rokiem nie awansował na żadną dużą imprezę.
Tymczasem De Bruyne, Courtois, Lukaku czy Hazard stają się wyznacznikiem tego, jak bardzo można zmarnować generacyjny potencjał. Trudno wypowiedzieć słowa „złote pokolenie” bez uśmieszku na ustach. Złote pokolenie to w rzeczywistości pokolenie z tombaku.
WIĘCEJ O REPREZENTACJACH:
- Zła krew. Irlandia ma z Anglią trudną relację
- Brazylia nie gra po brazylijsku. Cała magia uleciała
- Miły wieczór w Amsterdamie. Holendrzy zremisowali z Niemcami
Fot. newspix.pl