W latach 80. kinowym hitem stał się film „Indiana Jones i poszukiwacze zaginionej arki”. Czterdzieści lat później doczekaliśmy się jego adaptacji przez polski futbol. Po kraju kręci się bowiem Andrzej Grajewski, który poszukuje jakiegokolwiek klubu do kupienia. Na jego liście znalazła się nie tylko Pogoń Szczecin, ale i Stal Mielec.
Według naszych informacji Andrzej Grajewski interesuje się kupnem Stali Mielec. Oczywiście: w imieniu tajemniczych Szwajcarów, w których imieniu działa i których reprezentuje jako pośrednik. Wcześniej w tej samej konfiguracji próbowano kupić Pogoń Szczecin.
Andrzej Grajewski i Szwajcarzy chcieli kupić Pogoń Szczecin
Saga szczecińska nie wystawiła najlepszego świadectwa Andrzejowi Grajewskiemu. On sam w podcaście „My Portowcy” odsłonił kulisy rozmów.
– Pierwszy raz spotkaliśmy się z Jarosławem Mroczkiem i Dariuszem Adamczukiem w Poznaniu, przy okazji meczu z Wartą. Powiedzieli mi, że jeżeli miałbym jakiegoś inwestora, który chciałby kupić klub, to byliby bardzo szczęśliwi. Komplikacje zaczęły się, gdy wynająłem prawnika i poprosiłem o pewne rzeczy, które przychodziły, ale nie do końca odpowiadały prawdzie. Prawdą okazało się to, że Pogoń ma wiele długów. Jeżeli klub chciałby je spłacić, musiałby przez osiem lat odkładać po pięć milionów złotych – tłumaczył.
Grajewski był przedstawicielem szwajcarskich biznesmenów z siedzibą w Zugu. To w ich imieniu rozmawiał o kupnie Pogoni Szczecin. Podkreślał, że nie byłby bezpośrednio zaangażowany w klub.
– Nigdy nie chciałem być prezesem Pogoni. Nie wiem, skąd takie brednie zaczęły wychodzić, prawdopodobnie ze strony klubu. Zaproponowałem tę funkcję Dariuszowi Adamczukowi. Gdy dostawaliśmy kolejne informacje, moi mocodawcy pytali mnie: czy my kupujemy klub, czy masę upadłościową? Całe negocjacje były bardzo, bardzo dziwne. Powiedziałem Pogoni, że przywiozłem mu złoty spadochron, ale on tego nie zrozumiał.
Andrzej Grajewski zdradził, że potencjalnych inwestorów „znalazł przez swojego przyjaciela”. Jarosławowi Mroczkowi zarzucił mijanie się z prawdą w sprawie zakończenia negocjacji. Stwierdził, że powody, które podaje to „jeden wielki bullshit” a z prezesem Mroczkiem „nigdy już nie będzie rozmawiał”. W wywiadzie wieszczył, że to jego strona chciała odejść od stołu, bo Pogoń jest tak zadłużona, że jeśli ludzie zaczną się domagać spłacenia swoich pożyczek, klub ze Szczecina upadnie.
– To jest człowiek, który myśli, że jest kimś, a jest nikim. Niedługo będzie chodził przygarbiony od ciężaru długów – odnosił się do właściciela Pogoni.
Pogoń Szczecin: Grajewski nie chciał przedstawić nam inwestorów ze Szwajcarii
Nieco inną wersję wydarzeń przedstawicieli jednak włodarze Pogoni. Portowcy wydali obszerne oświadczenie, w którym odnieśli się do zarzutów Andrzeja Grajewskiego.
– Mimo, iż składane przez niego pierwotnie oferty okazały się mało wiarygodne, podjąłem ryzyko przystąpienia do rozmów z kolejnym wskazanym przez niego „potencjalnym inwestorem”, ufając, iż tym razem Pan Andrzej Grajewski okaże się osobą poważną. (…) Pan Andrzej Grajewski, mimo kilku oficjalnych próśb, odmówił nam podania informacji, kto jest tzw. beneficjentem rzeczywistym (faktycznym właścicielem) po stronie szwajcarskiego inwestora, odmówił możliwości spotkania ze szwajcarskim inwestorem (a nawet zwykłej rozmowy telefonicznej z inwestorem) oraz odmówił przedstawienia jakichkolwiek dowodów posiadania przez tego inwestora środków finansowych koniecznych do zapewnienia finansowania klubu – czytamy na stronie Pogoni Szczecin.
Grajewski twierdził, że Szwajcarzy nie mieli czasu i chęci spotykać się z Jarosławem Mroczkiem, bo nie jest on na tyle ważny. Do spotkania miałoby dojść dopiero po domknięciu transakcji.
– Nigdy nie mieliśmy szansy na rozmowę z potencjalnym inwestorem na temat wniosków wynikających z tych dokumentów, gdyż Pan Grajewski zastrzegł sobie prawo do wyłącznego reprezentowania potencjalnego inwestora i bardziej koncentrował się na opowieściach o „złotych spadochronach”, czy o zmianach kadrowych oraz sprzedaży poszczególnych zawodników z Klubu, niż nad rzetelnym przygotowaniem transakcji. To Pan Andrzej Grajewski zaniechał przeprowadzenia kompleksowego badania dokumentów Klubu i wyłącznie naciskał na jego sprzedaż w najkrótszym możliwym terminie (przy zastrzeżeniu sowitej prowizji z tytułu pośrednictwa transakcyjnego dla reprezentowanego przez siebie odrębnego podmiotu), w ramach umowy sprzedaży akcji, która miała być – wedle Pana Grajewskiego – możliwie najkrótsza i pozbawiona zobowiązań stawianych potencjalnemu inwestorowi do wypełnienia – wyliczały władze klubu.
Pogoń Szczecin twierdzi, że zerwała rozmowy, które były stratą czasu i nie zwiastowały osiągnięcia jakiegoś porozumienia.
18+ | Graj odpowiedzialnie tylko u legalnych bukmacherów. Obowiązuje regulamin.Zero ryzyka do 50 zł
Stal Mielec na sprzedaż. W grze Andrzej Grajewski i Szwajcarzy oraz fundusz z Australii
Andrzej Grajewski i jego tajemniczy Szwajcarzy wracają jednak na planszę po drugiej stronie Polski. Od pewnego czasu były współwłaściciel Widzewa Łódź kręci się wokół Stali Mielec. Klub z Podkarpacia szuka nowego właściciela. Według naszych informacji kupnem klubu zainteresowane są trzy zagraniczne podmioty, z którymi Stal prowadzi zaawansowane rozmowy. Udało nam się wstępnie zidentyfikować dwa z nich: obok Grajewskiego i jego szwajcarskich znajomych o kupno Stali zabiega fundusz z Australii.
Według naszych informacji opcja szwajcarska jest skłonna zaoferować większe pieniądze, niż Australijczycy. Ci mają nieco inny pomysł: chcieliby kupić klub taniej, ale deklarują wkład własny po sfinalizowaniu transakcji. Czyli zapewniają, że gdy kupią Stal, dorzucą coś do jej budżetu i spróbują rozkręcić interes. W przypadku ludzi Grajewskiego takie zapewnienia nie padają.
Dwa tygodnie temu klub wydał komunikat, w którym informuje o zmianach w składzie Rady. Michała Zająca i Arkadiusza Złotnickiego zastąpili Tomasz Michalik i Jakub Zawadzki. Poza tym, że jest to kolejna odsłona czyszczenia Stali z ludzi europosła Tomasza Poręby, jest to także sygnał, że sprzedaż klubu jest całkiem realna, bo mówimy o ekspertach w dziedzinie takich transakcji.
Wygląda więc na to, że Stal Mielec jest na prostej drodze do zmiany właściciela. Wszak prezesem Rady Nadzorczej jest Krzysztof Kapinos, który jednocześnie jest prezesem Stowarzyszenia Stal Mielec posiadającego 83,46% udziałów oraz firmy Energivo, która posiada pozostałe 16,54% udziałów. To właśnie Kapinos prowadzi rozmowy z potencjalnymi inwestorami.
WIĘCEJ O STALI MIELEC:
SZYMON JANCZYK
fot. FotoPyK