Reklama

Słuszne podejście Buksy – po co grać, skoro nie wierzy się w wygraną?

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

04 września 2024, 17:36 • 3 min czytania 35 komentarzy

Adam Buksa w wywiadzie na WeszłoTV stwierdził, że ambicja nie pozwala mu skreślić szans Polski na medal dużego turnieju i po prostu wierzy w taki sukces. I cóż – brawo, bo takiego podejścia powinniśmy wymagać od naszych reprezentantów.

Słuszne podejście Buksy – po co grać, skoro nie wierzy się w wygraną?

Buksa oczywiście wie, że na dzisiaj taki scenariusz nie jest realistyczny, że – mówi to – być może Szczęsny i Lewandowski mają rację, podchodząc do sprawy skrajnie przyziemnie.

No, ale właściwie po co miałby spędzić kolejne lata w drużynie narodowej, nie wierząc, że przy sprzyjających okolicznościach faktycznie kiedyś możemy zajść wysoko? Przecież jeśli takie szanse by pogrzebał, równie dobrze mógłby skończyć karierę w kadrze i stwierdzić:

Nie da się.

Warto te słowa docenić tym bardziej że są wypowiedziane tuż po przegranym turnieju – napastnik mógł schować się za dyplomacją albo wręcz pójść w czarnowidztwo, a nie, wciąż jest w nim sportowa złość, wiara w odmienny los. Przecież na takich ludziach trzeba ten zespół budować, czy komukolwiek chce się pracować – w obojętnie jakiej branży – z osobami nastawionymi negatywnie? Na dłuższą metę to jest niekorzystne, toksyczne, niepotrzebne.

Reklama

Któryś z widzów skontrował Buksę, że równie dobrze Raków może opowiadać o triumfie w Lidze Mistrzów, ale to porównanie bardzo nietrafione. Raków, żeby sięgnąć po taki tytuł, musiałby przejść przez kilkadziesiąt już meczów, licząc z eliminacjami. Grać dwumecze, czyli jeździć na boiska przeciwników. A turniej mistrzowski? Wciąż dla polskiego zespołu cholernie trudny, ale to kilka spotkań i to rozgrywanych na neutralnym terenie (oczywiście można też trafić gospodarza, choć nie trzeba, a i gospodarz może być słaby jak Katar czy… Polska).

Spójrzmy na duże turnieje z XXI wieku i na to, kto nieoczywisty dochodził do fazy medalowej.

2002 – Turcja (Koreę wyłączamy z oczywistych względów).

2004 – Grecja wygrywa, w półfinale są też Czesi

2006 – sami mocarze

2008 – Turcja, Rosja

Reklama

2010 – raczej nikt, ewentualnie Urugwaj

2012 – nikt

2014 – nikt

2016 – Walia

2018 – Chorwacja

2020 – Dania

2022 – Maroko, Chorwację już pomijamy, skoro cztery lata temu była wicemistrzem

2024 – nikt

Gdyby przyjąć negatywne podejście do sprawy, takie zespoły jak wyżej wymienione powinny położyć się plackiem na murawie i stwierdzić: nie da się, nie ma sensu. Oczywiście można się spierać, o ile lepszymi piłkarzami dysponują od nas Chorwaci, Duńczycy czy ktokolwiek inny, natomiast przed turniejem i tak nie stawiało się dużych pieniędzy, że ktoś taki zawędruje do TOP4.

A jednak się działo. Bo taki turniej to szybkie granie – miesiąc, w porównaniu do roku z Ligą Mistrzów – i specyfika drużyn narodowych, które nigdy nie będą poukładane tak dobrze jak zespoły klubowe. To może działać na naszą niekorzyść, skoro mamy gorszych piłkarzy, ale może być i odwrotnie, ponieważ większy margines zostawiamy na błędy, szczęście albo miłą drabinkę.

Warto podkreślić: nikt nie oczekuje od reprezentacji Polski, żeby na pewno jakiś medal przywiozła, ale żeby jeździła na imprezy z nadzieją, że wszystko jest możliwe. Do tej pory mieliśmy wątpliwości, czy wierzy w cokolwiek więcej niż punkty w meczu o honor.

Naturalnie będzie irytujące, jeśli piłkarze przestawią się na optymizm, a potem klasycznie i tak dostaną w cymbał. Natomiast do tej pory byli pesymistami, zaś w pędzel i tak dostawali.

I co, jakoś lepiej nam było z tego powodu?

CAŁY WYWIAD Z ADAMEM BUKSĄ ZOBACZYCIE TUTAJ:

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Felietony i blogi

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

35 komentarzy

Loading...