Real Madryt zaczął sezon od rozczarowującego remisu z Mallorcą i dziś znowu zapachniało wpadką „Królewskich”. Ostatecznie podopiecznym Carlo Ancelottiego udało się jednak uniknąć potknięcia, choć gołym okiem widać, że madrycka maszyna na starcie sezonu 2024/25 jest rozregulowana i wymaga porządnego naoliwienia. W zespole „Królewskich” zgrzytają przede wszystkim ofensywne mechanizmy. Zainstalowanie Kyliana Mbappe w wyjściowej jedenastce może się okazać niełatwym zadaniem nawet dla tak doświadczonego szkoleniowca jak Ancelotti.
Real nudny i pozbawiony planu
Zdajemy sobie sprawę, że takie wyjaśnienia zawsze przychodzą najłatwiej, ale jednak nie mogliśmy się oprzeć wrażeniu, że Real Madryt po prostu zlekceważył dziś rywala i to w sposób wyjątkowo bezczelny względem swoich kibiców. W pierwszej połowie „Królewscy” grali bowiem nawet nie tyle na pół, co na 1/100 gwizdka.
Jasne – po stronie gospodarzy zgadzało się posiadanie piłki, długimi fragmentami Real wymieniał podania na połowie przeciwnika. Tylko – co z tego? Co z tego, skoro jednocześnie brakowało u „Los Blancos” jakiegokolwiek elementu zaskoczenia? Czekaliśmy na szybkie zrywy w bocznych sektorach boiska, długie piłki posyłane za plecy obrońców, pojedynki wygrywane przez ofensywne gwiazdy „Królewskich”, dynamiczne kombinacje w środku pola. Albo przynajmniej na rozsądnie przygotowane akcje oskrzydlające, zakończone wstrzeleniami w pole karne Realu Valladolid. No i się nie doczekaliśmy. Real po prostu klepał dla samego klepania.
Każda próba podkręcenia tempa kończyła się zaś prostą stratą. Katastrofa.
Przy tak usypiającym stylu, jedyną nadzieją „Królewskich” było zanudzenie obrońców drużyny przyjezdnej na śmierć. Tak się jednak składa, że defensorzy Realu Valladolid wyszli dziś na murawę Estadio Santiago Bernabeu skoncentrowani i świetnie zorganizowani. Odpierali więc ataki „Los Blancos” na wielkim luzie.
Serio, to było wręcz kompromitujące 45 minut dla madrytczyków. Zespołowi o takim potencjale nie wypada grać takiej padliny, niezależnie od klasy oponenta.
Przebudzenie Realu
Po całej tej krytyce trzeba natomiast wyraźnie podkreślić, że po przerwie Real przestał się wygłupiać i zaczął w miarę poważnie grać w piłkę nożną. Pewnie wciąż na 30-40% swoich możliwości, ale tyle wystarczyło, by przełamać defensywę Realu Valladolid. Zresztą bardzo szybko, bo już w 50. minucie gry, kiedy do siatki z rzutu wolnego trafił Fede Valverde. Ale goli dla „Królewskich” mogło być znacznie więcej. Gospodarzom brakowało jednak albo skuteczności, albo zimnej krwi przy ostatnim podaniu. Jeśli chodzi o ten pierwszy element, na skarcenie zasługuje przede wszystkim Kylian Mbappe, który sknocił dwie doskonałe okazje strzeleckie. A gdy mówimy o drugim problemie, to nie popisał się na przykład Rodrygo, kiedy nie udało mu się poprawnie podać do partnera ustawionego przed pustą bramką.
Sytuację poprawili dopiero zmiennicy – w 88. minucie prowadzenie Realu podwyższył Brahim Diaz, a kilka chwil później swój wielki moment przeżył osiemnastoletni Endrick, który pokonał bramkarza Realu Valladolid zaledwie dziesięć minut po tym, jak wszedł na boisko w miejsce… Mbappe.
Dla Endricka był zresztą premierowy występ w hiszpańskiej ekstraklasie. Piękniejszego debiutu nie mógł sobie wymarzyć.
Brahim Diaz najpierw sam podwyższa prowadzenie Realu Madryt, a następnie asystuje przy golu Endricka!🔝 Królewscy 👑 pokonują Real Valladolid 3:0!💪 pic.twitter.com/LJ5V2Yd1wz
— CANAL+ SPORT (@CANALPLUS_SPORT) August 25, 2024
***
Real uratował zatem po przerwie twarz i – summa summarum – w pełni zasłużenie wygrał z ekipą z Valladolid. Nie oznacza to jednak, że Carlo Ancelotti nie ma się czym martwić. Wspomniany już parokrotnie Kylian Mbappe był dziś najsłabszym ogniwem w ekipie ze stolicy Hiszpanii – wyraźnie nie służy mu centralne ustawienie na boisku i rola środkowego napastnika. Tylko że po zejściu na skrzydło Francuz siłą rzeczy wchodzi w paradę Viniciusowi. I tak źle, i tak niedobrze.
„Carletto” musi coś wykombinować. Na razie tercet Vinicius – Mbappe – Rodrygo funkcjonuje po prostu kiepsko.
REAL MADRYT 3:0 (0:0) REAL VALLADOLID
F. Valverde 50′, B. Diaz 88′, Endrick 90+6′
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Nowy basior. Czy Kamil Grabara z marszu przejmie dowodzenie watahą Wilków?
- Kądzior też potrafi być kozakiem. Szkoda, że ostatnio tak rzadko
- Ukraina w pucharach mało kogo obchodzi. Europa przyjeżdża do Polski na puste stadiony
Fot. Newspix