Już w pierwszej kolejce Premier League otrzymaliśmy hit, bo tak zapowiadano starcie Chelsea z Manchesterem City. Był to jednak hit tylko z nazwy, bo obie drużyny znajdują się na zupełnie różnych etapach rozwoju, choć patrząc, jak zarządzani są w ostatnich miesiącach The Blues, można raczej mówić o niedorozwoju. W bezpośrednim spotkaniu było to doskonale widoczne. Mistrzowie Anglii wygrali 2:0, a swój jubileusz golem uświetnił Erling Braut Haaland. Norweg rozgrywał setny mecz w barwach The Citizens.
Na początek mamy dla was zagadkę. Neto, Dewsbury-Hall, Jorgensen, Kellyman, Anselmino, Veiga, Wiley, Guiu to letnie gotówkowe wzmocnienia Chelsea. Wiecie, ile The Blues zapłacili za tych “rozpoznawalnych na całym świecie” piłkarzy?
189 mln euro.
Sukcesy za 5-10 lat
A wiecie, ile ci zawodnicy rozegrali meczów w Lidze Mistrzów? Dwa. Oba występy są autorstwa Marca Guiu, czyli najtańszego w tym zestawieniu. Hiszpan kosztował sześć milionów euro i w czasach bessy w Barcelonie otrzymał szansę gry w Champions League.
Widząc to, ciężko nie odnieść wrażenia, że Chelsea stała się albo eksperymentem społecznym pokroju Balenciagi, albo pralnią pieniędzy dla Todda Boehly’ego, o czym nawet nieoficjalnie nic nie wiemy. Ewentualnie zespołem wiecznej budowy. Nic więc dziwnego, że nowy, szósty już w dwuletniej kadencji ekscentrycznego właściciela The Blues trener – Enzo Maresca nie ukrywa, że jego zespół potrzebuje dużo czasu, by zaczął grać na właściwym poziomie.
– Nasza wizja Chelsea przyniesie sukcesy za 5-10 lat – bronił się Maresca w rozmowie z “The Telegraph”.
Na miejscu fanów londyńskiego klubu można być zmartwionym perspektywą czasową zarysowaną przez Włocha. A przecież w ostatnich latach nie było kolorowo. Klub doszedł do takiego momentu, że jego kibice nie są w stanie rozpoznać swoich piłkarzy, co obnażyła krótka ankieta wykonana przez Viaplay.
Genialne 😅😅😅
@JakubKrupa pokazał kibicom Chelsea zdjęcia piłkarzy The Blues. Reakcje? Wymowne 🥲 pic.twitter.com/Tpy2jasCHc— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) August 18, 2024
Spotkanie z Manchesterem City potwierdziło tylko, że proces przemian w Chelsea nie będzie bezbolesny. W zderzeniu z maszynką Guardioli The Blues mieli swoje momenty, ale zostali wypunktowani. Inaczej mógł bowiem wyglądać mecz, gdyby Nicolas Jackson potrafił trzymać linię spalonego, a obrońcy byli lepiej przygotowani do pojedynków z napastnikiem światowej klasy, jakim niewątpliwie pozostaje Erling Haaland. W wielu przypadkach brakowało po prostu doświadczenia.
91 goli w 100 meczach
Nie ma się jednak, czemu dziwić. Czwórka: Gusto, Fofana, Colwill, Cucurella rozegrała łącznie w Premier League w barwach Chelsea 103 spotkania, a ich główny przeciwnik – Haaland w niedzielę obchodził jubileusz setnego występu dla Manchesteru City. Dysproporcja była zatem ogromna, a najmocniej dało się ją zauważyć po kwadransie, gdy Norweg przepchnął się z dwoma defensorami po instynktownym podaniu od Bernardo Silvy i wpakował piłkę do bramki Roberta Sancheza, jednocześnie ośmieszając Cucurellę, który naigrywał się z napastnika po zdobyciu mistrzostwa Europy z reprezentacją Hiszpanii.
– Haaland, lepiej drżyj, gdy nadchodzi Cucurella – intonował Hiszpan przed miesiącem. Po niedzielnym meczu spokojnie możemy zamienić nazwiska obu piłkarzy miejscami.
Turns out Haaland isn’t trembling, Cucurella… pic.twitter.com/de9jBw2vCl
— Football Tweet ⚽ (@Football__Tweet) August 18, 2024
Haaland w swoim setnym występie strzelił 91. gola w barwach City. Do tego dołożył jeszcze 15 asyst. Jego statystyki są imponujące i choć w niedzielę był niewidoczny, to ponownie zapewnił wygraną ekipie z Manchesteru. Co prawda przypieczętował ją Mateo Kovacić, który popisał się pięknym uderzeniem z dystansu, ale to Norweg dał spokój swoim kolegom.
I ktoś z boku mógłby opowiedzieć, że zwycięstwo Manchesteru City 2:0 nad Chelsea to nic wielkiego. Tylko dwa gole różnicy, The Blues mieli swoje okazje, ale to tylko próba zniekształcania rzeczywistości. Za każdym razem, gdy The Citizens przyspieszali tempo gry, londyńczycy zupełnie się gubili. Takich momentów nie było wiele, bo podopieczni Guardioli kontrolowali mecz, utrzymując się przy piłce. Dodatkowo mówimy również o pierwszym ligowym meczu sezonu. Wyjściowa jedenastka mistrzów Anglii była daleka od optymalnej. Wystarczy powiedzieć, że na Stamford Bridge w podstawowym składzie gości zabrakło Rodriego, Fodena, Walkera i Stonesa, a mimo to Chelsea nie była w stanie pokonać Edersona, który popełnił kilka kardynalnych błędów, a mimo to nie został skarcony przez zespół wiecznej budowy, jakim są The Blues.
Chelsea – Manchester City 0:2 (0:1)
Bramka: Haaland 18′, Kovacić 84′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wszystkie cuda Franciszka Smudy
- Gdzie się podziała dyscyplina Rakowa Częstochowa?
- Prezydentka Kielc: Wizerunek Korony wymaga pilnej interwencji
Fot. Newspix