Reklama

Mecz, w którym wydarzyło się WSZYSTKO

Jakub Białek

Autor:Jakub Białek

15 sierpnia 2024, 23:10 • 5 min czytania 169 komentarzy

Co tam się odśląskowrocławiło?!?!?!?! W tym meczu było wszystko, co tylko może się wydarzyć podczas spotkania piłkarskiego. To najbardziej popieprzony mecz tej edycji pucharów. Zupełnie poważnie! Cokolwiek wydarzy się aż do czerwca, nikt pod tym względem nie strąci Śląska i Sankt Gallen z piedestału.

Mecz, w którym wydarzyło się WSZYSTKO

Oooooo raaaaaaannnnyyyyyyyyyy.

Musimy ochłonąć.

Niestety, Śląsk Wrocław odpada z pucharów. Na rozliczenia przyjdzie jeszcze czas, na razie skupmy się na tym, jak popierdzielone było to spotkanie. WKS miał wreszcie swoje pięć minut w Europie. Dosłownie pięć minut, bo w dokładnie tyle drużyna Jacka Magiery strzeliła trzy gole Sankt Gallen i nagle wróciła do gry w dwumeczu. Zanim doszło do tego nagłego zwrotu akcji – grała słabo łamane na przeciętnie. Gdy już skończył się ten nagły zwrot akcji – dalej grała przeciętnie łamane na słabo. Ale te pięć ostatnich minut pierwszej połowy było doprawdy wybitne.

To wyglądało jak jakieś zjawisko paranormalne. Piłkarze z Wrocławia dostali takiej energii, jakby każdy z nich zbiegł gdzieś na bok i – jak mawia Kazimierz Węgrzyn – zjadł wiaderko witamin. Wcześniej Polacy niby trafili do siatki, ale gol słusznie został nieuznany. Strzelił go Musiolik (sprytnie przelobował bramkarza głową), lecz uwagę golkipera absorbował Petkow, który był na spalonym, co arbiter główny wychywcił dopiero w momencie, gdy podbiegł do monitora VAR. Wideoweryfikacja nie była potrzebna za to po bramce Szwajcarów, którzy elegancko poklepali Polaków – najpierw piłka ze skrzydła, potem Akolo zalicza „magic touch”, gasząc futblówkę podeszwą, w wolną strefę wbiega Toma, strzela nie do obrony…

Reklama

Gdyby ta akcja wydarzyła się w środę na Stadionie Narodowym, zachwycałby się nią cały świat. Kiedy zobaczyliśmy Sankt Gallen pakujący piłkę do siatki, to – nie będziemy was oszukiwać – zupełnie już straciliśmy wiarę we wrocławski zespół. W dwumeczu zrobiło się 0:3, Śląsk grał ślamazarnie, Szwajcarzy pokazywali klasę. No i właśnie wtedy, tak na pięć minut przed końcem połowy, piłkarze w białych koszulkach…

Pach, Schwarz strzela gola po najbardziej pokracznym wślizgu świata. Piłka odbija mu się od kolana, prawie na nią upada, jakimś cudem omija bramkarza i siłą woli turla (dosłownie turla!) się do siatki.

Pach, pach, Samiec-Talar precyzyjnie strzela sprzed pola karnego, bramkarz Sankt Gallen znów zachowuje się jak ręcznik.

Pech, pach, pach, Petkow trafia do siatki szczupakiem po wrzutce z rzutu wolnego.

Niesamowite pięć minut Śląska Wrocław. NIE-SA-MO-WI-TE. Jakby wyjętne z kontekstu całego tego przykrego dla WKS-u sezonu. Śląsk w pięć minut nadrobił straty z pierwszego spotkania i na drugą połowę wychodził z wynikiem 3:3.

A druga połowa…

Reklama

Gdyby ona się nie wydarzyła, to my nie dalibyśmy rady jej wymyślić.

Chryste Panie, ile tu się odwaliło. Zaczęliśmy od rasistowskich wyzwisk w stronę Ati Zigiego, czyli bramkarza drużyny przyjezdnych. Mecz przerwano na kilka minut. Ohydne, żenujące, hańbiące, barbarzyńskie, nieludzkie, beznadziejne zachowanie kibica z Wrocławia. Mamy 2024 rok, a na stadionie wciąż można zobaczyć i usłyszeć sceny jak z lat dziewięćdziesiątych. Pełna pogarda – nie ma z czym nawet dyskutować.

Potem z boiska wyleciał Petrow. Kapitan Śląska był nadaktywny, obskakiwał obronę i atak. Skoro harował jak za dwóch, to w polu karnym Szwajcarów upadł prawdopodobnie ze zmęczenia. Zobaczył wystawioną nogę rywala, odegrał teatralny upadek i nawet nabrał sędziego, bo ten pokazał na wapno.

Tylko że… Tak, tak, arbiter znowu podbiegł do monitora.

Zobaczył padolino.

Pokazał Pertowowi drugą żółtą kartkę.

Kompletnie absurdalne okoliczności wyrzucenia z boiska. Co dalej? Samiec-Talar doznał groźnie wyglądającej kontuzji stawu skokowego. Żukowski zaatakował własną bramkę (i wiele się nie pomylił). Potem zaatakowano jego, przez co kończył mecz z opatrunkiem na głowie. Nahuel spróbował strzału z własnej połowy. Sędzia zarządził dwanaście minut doliczonego czasu, który w rzeczywistości potrwał dwadzieścia pięć. Chwilę przed końcowym gwizdkiem Nahuel zagrał piłkę ręką (karny ewident). Rafał Leszczyński zaczął kopać na miejscu wykonywania jedenastki, po czym piłkarze obu drużyn prawie się pobili, w efekcie czego z czerwoną kartką wyleciał Nahuel.

Spokojnie, to jeszcze nie wszystko.

Leszczyński broni jedenastkę. Sędzia nakazuje powtórzenie karnego, bo wyszedł przed linię. W powtórce Szwajcarzy trafiają. Śląsk goni w dziewiątkę. Ortiz przedostaje się nawet w pole karne. Toczy pojedynek z obrońcą, jest trafiony w nogę, omal nie potyka się o stojącą w szesnastce drugą piłkę, po czym sędzia Strukan pokazuje mu… czerwoną kartkę.

W tym momencie spadliśmy z krzeseł.

Ortiz dostał wcześniej żółtko, kiedy siedział jeszcze na ławce, więc to dlatego po symulce musiał opuścić boisko (napisaliśmy o bezpośredniej czerwonej kartce, ale się poprawiliśmy). Śląsk dalej gonił, tyle że w ósemkę. A na koniec oba zespoły znów prawie się pobiły. Niewykluczamy, że działo się jeszcze w tunelu, bo obie drużyny biegły do niego jak do pożaru.

Komentujący ten mecz Andrzej Niedzielan zażartował, że jedzie po tym meczu na SOR. My zamierzamy zrobić to samo. Takiego absurdalnego kina już dawno nie widzieliśmy. Brakowało tylko tego, żeby Leszczyński obronił powtórkę karnego i potem doszło do dogrywki, którą Śląsk wygrałby grając w ósemkę. 

Śląsk Wrocław 3-2 Sankt Gallen

41′ Schwarz, 43′ Samiec-Talar, 45′ Petkow – 21′ Toma, 90+18′ Geubbels

WIĘCEJ O PUCHARACH: 

Fot. newspix.pl

Ogląda Ekstraklasę jak serial. Zajmuje się polskim piłkarstwem. Wychodzi z założenia, że luźna forma nie musi gryźć się z fachowością. Robi przekrojowe i ponadczasowe wywiady. Lubi jechać w teren, by napisać reportaż. Występuje w Lidze Minus. Jego największym życiowym osiągnięciem jest bycie kumplem Wojtka Kowalczyka. Wciąż uczy się literować wyrazy w Quizach i nie przeszkadza mu, że prowadzący nie zna zasad. Wyraża opinie, czasem durne.

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Ancelotti: To koniec okresu adaptacyjnego Kyliana Mbappe

Patryk Stec
1
Ancelotti: To koniec okresu adaptacyjnego Kyliana Mbappe

Liga Konferencji

Hiszpania

Ancelotti: To koniec okresu adaptacyjnego Kyliana Mbappe

Patryk Stec
1
Ancelotti: To koniec okresu adaptacyjnego Kyliana Mbappe

Komentarze

169 komentarzy

Loading...