Reklama

Barcelona kontra Atletico w Miami? Kolejne podejście do meczu La Liga w USA

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

15 sierpnia 2024, 17:44 • 4 min czytania 0 komentarzy

Prezes La Liga Javier Tebas ze zdwojoną siłą powraca do pomysłu rozegrania meczu hiszpańskiej ekstraklasy w Stanach Zjednoczonych. Jak informuje Relevo, plany dotyczą spotkania FC Barcelony z Atletico Madryt. Lokalizacja? Miami.

Barcelona kontra Atletico w Miami? Kolejne podejście do meczu La Liga w USA

Temat gościnnych występów europejskich klubów za oceanem od lat wraca jak bumerang. Do tej pory było to możliwe wyłącznie przy okazji spotkań towarzyskich, ale wiele wskazuje na to, że w nadchodzącym sezonie włodarze zachodnich lig będą mogli pójść krok dalej.

La Liga jak NBA

Już w 2018 roku La Liga podpisała umowę z agencją Relevant Sports, organizatorem International Champions Cup – corocznego turnieju, w którym, głównie na amerykańskich stadionach, występowali europejscy giganci. Porozumienie zakładało, że co sezon, na terenie USA rozgrywane będzie jedno spotkanie hiszpańskiej ekstraklasy. – Pragniemy działać w porozumieniu z klubami, nie zamierzamy działać na siłę. Dlaczego jednak mamy nie wykorzystać tego modelu? W Europie rozgrywane są mecze NBA czy NFL, więc czemu by nie spróbować tego samego z La Ligą? – pytał wówczas Javier Tebas.

Wkrótce na to – wydawałoby się retoryczne – pytanie odpowiedziała FIFA, która rozgrywanie ligowych spotkań poza granicami państw uznała za nielegalne. Temat trafił do sądu, a klubom pozostały wycieczki do USA w ramach wakacyjnych tournee.

W czerwcu bieżącego roku nastąpił przełom. Media poinformowały, że po latach sporu na linii FIFA – Relevant Sports, możliwe jest porozumienie. FIFA przyznała, że jest gotowa zaakceptować rozegranie co najmniej jednego meczu ligowego za granicą. Wszyscy byli zgodni, że gdyby faktycznie doszło do porozumienia, La Liga błyskawicznie zrealizowałaby plany sprzed lat.

Reklama

Do trzech razy sztuka

Dziś, czyli zaledwie dwa miesiące później, temat rzeczywiście powrócił. Hiszpański serwis Relevo.com informuje, że La Liga przystąpiła do trzeciej próby zorganizowania meczu ligowego za oceanem. W 2019 roku wytypowane były spotkania Girona – Barcelona i Villarreal – Atletico, teraz mowa o starciu Barcelony z Atletico, czyli meczu zaplanowanej na 20-22 grudnia 18. kolejki startującego właśnie sezonu. Lokalizacją miałby być Hard Rock Stadium w Miami.

Gdyby plan doszedł do skutku, byłoby to pierwsze spotkanie w 95-letniej historii La Liga rozegrane poza granicami Hiszpanii. Oba kluby są zainteresowane realizacją pomysłu Javiera Tebasa. Najpierw musi jednak zapaść pozytywny wyrok sądu, który dopuści taką opcję.

Co dalej? La Liga zwróci się do hiszpańskiej federacji, która również musi wyrazić zgodę.

Reklama

Ligowy mecz w Miami to nie jedyny pomysł Tebasa. Prezes La Liga planuje również towarzyski turniej w Abu Zabi. Na początku stycznia przyszłego roku w stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich miałyby się zmierzyć Barcelona, Atletico oraz kilka innych zespołów. I w tym przypadku zarządy klubów z Katalonii i Madrytu miały być zainteresowane pomysłem.

Kto następny?

Jeśli ligowe spotkanie Barcelony z Atletico uda się rozegrać w Stanach Zjednoczonych, można założyć, że w ślady La Liga prędko poszłyby Serie A, Bundesliga, Ligue 1 i rzecz jasna Premier League, w której kilkanaście klubów ma amerykańskich właścicieli. Już w 2008 roku ówczesny prezes angielskiej ekstraklasy Richard Scudamore, zaproponował rozegranie 39. kolejki za oceanem, jednak po podobne deklaracje nie musimy cofać się w czasie.

W czerwcu tego roku prezes Liverpoolu Tom Werner przyznał w rozmowie z „Financial Times”, że jest zdeterminowany, by mecze Premier League odbywały się również za granicą. – Chciałbym, aby pewnego dnia mecz Premier League został rozegrany w Nowym Jorku. Mam nawet szalony pomysł, że na przykład jeden mecz zostałby rozegrany w Tokio, kilka godzin później inne spotkanie w Los Angeles, a po kolejnych kilku godzinach mecz w Rio, a potem jeszcze w Rijadzie – rozmarzył się Amerykanin. I wiele wskazuje na to, że jego marzenie może spełnić się prędzej, niż przypuszczał.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...