Reklama

Atalanta Bergamo – wzór dla wszystkich, którzy chcą stać się wielcy

Radosław Laudański

Autor:Radosław Laudański

14 sierpnia 2024, 14:00 • 11 min czytania 4 komentarze

Ostatnie lata Atalanty Bergamo to jedna z najbardziej romantycznych historii w europejskiej piłce. Przed przyjściem Gian Piero Gasperiniego w 2016 roku był to klub, który kojarzył się z walką o co najwyżej środek tabeli Serie A. Później zmieniło się tam absolutnie wszystko. „La Dea” to wzór pracy organicznej, ponieważ znakomicie wygląda tam zarówno praca trenera, dyrektora sportowego, jak i skautingu. Lombardczycy w ostatnich latach przyzwyczaili wszystkich do efektownej gry, a także świetnych transferów. Przez lata brakowało jednak trofeum. Udało się je zdobyć po 61 latach, w najmniej oczekiwanym momencie. Nie byłoby jednak tego triumfu bez wpadnięcia w kryzys i perfekcyjnie wykonanej wymiany pokoleniowej. Oprócz Gasperiniego i Percassiego na pomnik zasługuje również dyrektor sportowy Toni D’Amico. Mierząc się z Realem w Superpucharze Europy, trafiają do elitarnego piłkarskiego salonu i już nikt im nie zabierze dzisiejszego poczucia dumy. 

Atalanta Bergamo – wzór dla wszystkich, którzy chcą stać się wielcy

Najbardziej efektowne lata

Przed przyjściem Gian Piero Gasperiniego średnia pozycja Atalanty w tabeli w ośmiu sezonach Serie A wynosiła 13,25. Po jego zatrudnieniu „La Dea” średnio plasuje się na 4,62 miejscu w tabeli – doprawdy, spektakularny wzrost.

Wiele było drużyn, które potrafiły wskoczyć do piłkarskiej elity, ale tylko na chwilę. Utrzymując tak dobrą tendencję przez osiem lat z pełną odpowiedzialnością można stwierdzić, że praca Gasperiniego została zweryfikowana w najbardziej mikroskopijnych detalach. Z najbardziej efektowną „La Deą” mieliśmy do czynienia w latach 2018-2021. To właśnie wtedy Atalanta trzy razy z rzędu zajmowała miejsce na podium w Serie A. Co więcej w tamtym okresie podopieczni Gasperiniego strzelali najwięcej bramek we Włoszech, a w Europie plasowali się w ścisłej czołówce. Prawdziwe fajerwerki odpalili podczas kampanii 2019/20, wtedy strzelili 98 goli w lidze, skuteczniejsze były tylko Manchester City oraz Bayern Monachium. Rok później, mimo „tylko” 90 bramek na koncie, przegrali wyłącznie z „Bawarczykami”. Wtedy częściej w Bergamo używano też słowa „gdyby”, ponieważ strata do mistrza, czyli Juventusu, wyniosła zaledwie pięć punktów. Ponadto „Bergamasca” po raz pierwszy w swojej historii znalazła się w Lidze Mistrzów i od razu dotarła do ćwierćfinału. Włoscy kibice doskonale pamiętają wygrane 4:1 spotkanie z Valencią w 1/8 finału, kiedy mecz życia rozegrał Josip Ilicić.

Reklama

W latach 2017-2021 piłkarze Atalanty zapewnili swoim kibicom wiele niezapomnianych momentów. Zespół odnosił efektowne zwycięstwa z uznanymi markami lub gigantami, warto więc je przypomnieć.

  • 8:1 w dwumeczu z Evertonem w fazie grupowej Ligi Europy w 2017 roku, był to powrót Atalanty do europejskich pucharów po 27 latach
  • 4:1 z Interem w Serie A w 2018 roku
  • 3:0 z Juventusem w ćwierćfinale Pucharu Włoch w 2019 roku
  • 5:0 z Milanem w Serie A w 2019 roku.
  • 3:0 z Milanem w Serie A w 2021 roku.

Na przeżywanie kolejnych tak cudownych chwil fani musieli poczekać trzy lata. W tym czasie trzeba było trochę pocierpieć, a także po raz kolejny zbudować drużynę, która będzie gotowa walczyć o najwyższe cele.

Zmierzch liderów

Brutalne sprowadzenie na ziemię nastąpiło w sezonie 2021/22. Podopieczni Gian Piero Gasperiniego zakończyli rozgrywki dopiero na ósmym miejscu, które nie zapewniło udziału w europejskich pucharach. Głównych przyczyn regresu Atalanty należy szukać w gorszej dyspozycji piłkarzy, którzy we wcześniejszych latach imponowali w ofensywie. Z depresją zmagał się Josip Ilicić. Co więcej, w poprzednich rozgrywkach z Gasperinim na zabój pokłócił się Papu Gomez, co sprawiło, że zimą 2021 roku odszedł do Sevilli (po kilku latach obaj panowie pogodzili się i dziś utrzymują ze sobą dobre relacje).

Utrata dwójki niezwykle błyskotliwych piłkarzy mocno zabolała zespół i wyraźnie wpłynęła na to, że znacząco obniżył loty. Nie wystarczyła całkiem niezła dyspozycja Luisa Muriela oraz Duvana Zapaty, a także eksplozja talentu Rusłana Malinowskiego. Warto zwrócić uwagę na fakt, że we wcześniej wspominanym sezonie 2019/20 duet Ilicić-Gomez brał udział przy 56 akcjach bramkowych „La Dei”. Zastąpienie tak wybitnej dwójki piłkarzy to nie lada wyczyn.

Problemów było jednak więcej. Jeden z nich to kontuzje oraz kiepska dyspozycja wahadłowych. Hans Hateboer i Robin Gosens w najlepszym sezonie 2019/20 brali udział przy 26 akcjach bramkowych Atalanty, a w momencie kryzysu stali się graczami niedostępnymi lub bezużytecznymi. Brak Ilicicia oraz Gomeza sprawił, że mocniej uwidoczniły się braki Martena De Roona oraz Remo Freulera, którzy bardziej imponowali pracą w odbiorze i dyscyplinie taktycznej, a nie w szukaniu kreatywnych rozwiązań. Ponadto łatwo zauważyć, że „La Dea” stała się po prostu wiekową drużyną, która potrzebuje wymiany pokoleniowej. Wszystkie te czynniki sprawiły, że Atalanta zdobyła 19 punktów, a także 25 bramek mniej niż przed rokiem. Wtedy wielu zadawało sobie pytanie, czy nie mamy do czynienia z kresem tej niezwykle romantycznej drużyny, która w wydatkach na pensje plasowała się w okolicach połowy stawki. Właściciel klubu Antonio Percassi po rozczarowującym sezonie postanowił zaufać nieoczywistemu człowiekowi, co okazało się strzałem w dziesiątkę.

Reklama

Najważniejszy transfer

W 2022 roku z klubem pożegnał się dyrektor sportowy Giovanni Sartori, który od 2014 roku pracował w Atalancie. Nie można odmówić mu umiejętności i zasług. To świetny fachowiec, co pokazuje dzisiaj w Bolonii, która nieoczekiwanie wywalczyła awans do Ligi Mistrzów. „La Dea” potrzebowała jednak głębokich zmian i pewnego odświeżenia. Jego następcą został znacznie młodszy Toni D’Amico, który w chwili rozpoczęcia pracy miał 42 lata. Bardziej wtajemniczeni obserwatorzy włoskiej piłki wiedzieli w tamtym momencie, że to świetny wybór. D’Amico w latach 2018-2022 pracował w Hellasie Verona i zbudował drużynę, która zadziwiała całą Italię. Hellas, mimo najmniejszego budżetu w lidze, za kadencji D’Amico dwukrotnie zajmował dziewiąte, raz dziesiąte miejsce. Ewidentnie miał oko do piłkarzy i potrafił za bardzo niskie kwoty wyłowić solidnych rzemieślników. Jednym z nich był Adrien Tameze, który przyszedł za niecałe cztery miliony euro, po czym zaczął imponować nawet w meczach z czołówką. Inny przykład to pozyskany za 2 mln Matteo Lovato, sprzedany później z pewnym zyskiem. Podobnych przykładów było znacznie więcej.

Właściciel Atalanty Antonio Percassi stwierdził, że nie będzie lepszego człowieka od przeprowadzenia wymiany pokoleniowej i postanowił dać mu pełną suwerenność. Za kadencji D’Amico Atalanta zarobiła około 310 milionów euro na transferach wychodzących i to bez sprzedawania największych gwiazd, i nadmiernego osłabiania drużyny. Od 2022 roku „La Dea” wytransferowała tylko dwóch zawodników, którzy w momencie odejścia byli wiodącymi postaciami zespołu. To Rasmus Hojlund oraz Cristian Romero, za których łącznie zainkasowano 126 milionów euro.

Pozostałe sprzedaże to gracze, którzy albo najlepsze lata mieli za sobą (Gosens, Hateboer, Malinowski, Freuler, Zapata, Muriel, Maehle) albo się nie sprawdzili (Pessina, Miranczuk, Lovato, Boga).  Wśród tej ostatniej grupy znajdują się też takie nazwiska, jak Sutalo, Betella czy nasz rodak Arkadiusz Reca, za którego „La Dea” w 2022 roku otrzymała niemalże cztery miliony euro. Nie jest to może zawrotna kwota, ale takich piłkarzy było więcej. Tak umiejętna postawa na rynku transferowym sprawia, że bez większego uszczerbku kadrowego dostajesz 310 milionów euro, za które możesz przeprowadzić wymianę pokoleniową. Potwierdza to fakt, że za kadencji D’Amico Atalanta przeprowadziła tylko trzy z dziesięciu swoich najdroższych transferów wychodzących. Tak duży zysk uzyskano drobnymi i dobrze przemyślanymi transakcjami.

Fenomenalne wzmocnienia

Przejdźmy zatem do wzmocnień. Aż osiem z dziesięciu najdroższych transferów w historii Atalanty zostało przeprowadzonych za kadencji obecnego dyrektora sportowego. Najbardziej kosztownym nabytkiem był pozyskany rok temu za 29 milionów euro z Almerii El Bilal Toure, który ze względu na kontuzje zaliczył dość niemrawe wejście do zespołu. Pozostałe transakcje to jednak czysty majstersztyk. Wśród nich znajdują się nazwiska takie jak Charles De Ketelaere (25 mln), Gianluca Scamacca (25 mln), Ederson (23 mln), Rasmus Hojlund (22 mln), Ademola Lookman (9 mln), Isak Hien (8,5 mln). Każdy z nich po przyjściu do Bergamo poradził sobie fenomenalnie. Tego lata dołączyli do zespołu Nicolo Zaniolo (wypożyczony za 6,5 mln), a także Mateo Retegui (22 milony euro). Łącznie Atalanta w trakcie trwania kadencji D’Amico wydała około 247,5 miliona euro na transfery przychodzące.

Użyteczność nowych nabytków najlepiej oddadzą statystyki i porównanie ich z dorobkiem liczbowym Josipa Ilicicia, Duvana Zapaty, Luisa Muriela oraz Papu Gomeza w najlepszym sezonie 2019/20 (chodzi o liczby we wszystkich rozgrywkach).

  • Josip Ilicić 21 bramek i 9 asyst
  • Duvan Zapata 19 bramek i 9 asyst
  • Luis Muriel 19 bramek i 1 asysta
  • Papu Gomez 8 brramek i 18 asyst

Łącznie brali oni udział przy 104 bramkach „La Dei”.

Zobaczmy zatem, jak spisuje się obecny ofensywny kwartet. Warto wspomnieć, że Teun Koopmeiners został sprowadzony rok wcześniej, trudno jednak byłoby bez niego przeprowadzić to porównanie.

  • Gianluca Scamacca 19 bramek i 8 asyst
  • Ademola Lookman 17 bramek i 10 asyst
  • Charles De Ketelaere 14 goli i 11 asyst
  • Teun Koopmeiners 15 goli i 7 asyst

Wymienieni piłkarze ofensywni Atalanty brali udział przy 101 akcjach bramkowych. Różnica praktycznie żadna. To pokazuje jak klasowych wzmocnień dokonał Tony D’Amico. Można spierać się o obecność w tym zestawieniu Koopmeinersa, ale wtedy można wyciągnąć argument w postaci Edersona, który spisuje się znacznie lepiej niż przed laty Marten De Roon i Remo Freuler. Warto wspomnieć, że mamy do czynienia ze względnie młodymi zawodnikami. Lookman ma 26 lat, Scamacca 25, a De Ketelaere 23. Cała trójka wcześniej przeżywała spore problemy. Pierwszy z nich kiepsko spisywał się w Premier League i fani angielskiej piłki mogą być mocno zdziwieni, kiedy notuje takie statystyki, a także strzela hat-tricka w finale Ligi Europy. Po tamtym niezwykle pięknym dla „La Dei” dniu pisaliśmy nim szerzej.

To on został bohaterem finału. Nie po raz pierwszy pokazał tak wysoką klasę

Drugi z bohaterów odbił się od West Hamu, a De Ketelaere zaliczył totalną klęskę w Milanie. D’Amico z Gasperinim uwierzyli w tych piłkarzy, którzy znaleźli się na zakręcie, a oni odpłacili się w najlepszy możliwy sposób. Aż trudno uwierzyć w to, że potrafili nawiązać do najlepszych czasów swoich poprzedników. Jedno jest pewne, bez nosa transferowego obecnego dyrektora sportowego nie zostałaby zbudowana drużyna, która 22 maja wygrała Ligę Europy.

Obecność w elicie

Umiejętnie przeprowadzona wymiana pokoleniowa sprawiła, że Atalanta Bergamo w sezonie 2023/24 wróciła do swojej genialnej dyspozycji. Obserwując pracę Gasperiniego można było odnieść wrażenie, że to kapitalny szkoleniowiec, jednakże czegoś brakuje. To coś, to oczywiście trofeum. „La Dea” pod wodzą „Gaspa” trzykrotnie przegrała finał Pucharu Włoch. Ostatni miał miejsce 15 maja bieżącego roku, wtedy górą okazał się Juventus. Po ponownej porażce wydawało się, że znacznie większa szansa na włożenie pucharu do gabloty przepadła. Mało kto wierzył w to, że „Neroblu” mogą powalczyć w finale Ligi Europy z Bayerem Leverkusen. Oczywiście do grona wszystkich nie zaliczają się fani Atalanty, którzy w niesamowity sposób żyli tym meczem. W całym mieście pojawiły się flagi, znalazły się one nawet na drzwiach kościoła. Więcej na temat otoczki wokół Atalanty oraz Bergamo pisaliśmy kilka miesięcy temu.

Romantyczne odrodzenie Bergamo. „Liga Europy to odkupienie za pandemię”

Niemożliwe stało się możliwe i Atalanta po 61 latach wreszcie wygrała trofeum. Stało się to w najmniej oczekiwanym momencie. W końcu rywalem był Bayer Leverkusen, który zdobył mistrzostwo Niemiec z największą liczbą punktów od dziesięciu lat. Mimo to podopieczni Gian Piero Gasperiniego rozegrali perfekcyjne spotkanie i nie pozostawili rywalom najmniejszych złudzeń. Nie był to jednak triumf przypadkowy, na co wskazuje wcześniejsze wyeliminowanie Sportingu Rubena Amorima, a także wygrane 3:0 z Liverpoolem na Anfield oraz z Olympique Marsylia. W tamtych dniach można było mieć wrażenie, że po dwóch słabszych sezonach wreszcie udało nawiązać się do złotych czasów z Josipem Iliciciem i Papu Gomezem w składzie. Piękny sen „La Dei” trwał również w końcówce sezonu, ponieważ wygrali sześć ostatnich meczów z rzędu w Serie A, co sprawiło, że po raz piąty za kadencji Gasperiniego zakończyli rozgrywki w TOP4.

Wkrótce Atalanta po raz czwarty zagra w Lidze Mistrzów. Tak częsta obecność w elitarnym gronie sprawia, że nikt już nie mówi o kopciuszku. Ten klub doszedł do tego ciężką pracą, a także mądrymi decyzjami. To wzór praktycznie dla każdego, jeśli chodzi o skauting i maksymalizowanie potencjału. Mecz z Realem Madryt w Superpucharze Europy to nagroda za całą drogę, którą przebyła „La Dea”. Zmierzą się z rywalem, który wygrał sześć Lig Mistrzów w ostatnich dziesięciu latach, do w starciu z nimi zadebiutuje Kylian Mbappe.
Przecież to się w głowie nie mieści, jak wielką sprawą jest ten mecz dla całego Bergamo! Populizmem byłoby powiedzenie, że mają po prostu cieszyć się z tego, że znaleźli się w tym miejscu. Znając Gian Piero Gasperiniego mobilizacja na starcie z „Los Blancos” jest porównywalna do tej, którą widzieliśmy w finale Ligi Europy.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Urodzony w tym samym roku co Theo Hernandez i Lautaro Martinez. Miłośnik wszystkiego co włoskie i nacechowane emocjonalną otoczką. Takowej nie brakuje również w rodzinnym Poznaniu, gdzie od ponad dwudziestu lat obserwuje huśtawkę nastrojów lokalnego społeczeństwa. Zwolennik analitycznego spojrzenia na futbol, wyznający zasadę, że liczby nie kłamią. Podobno uważam, że najistotniejszą cnotą w dziennikarstwie i w życiu jest poznawanie drugiego człowieka, bo sporo można się od niego nauczyć. W wolnych chwilach sporo jeździ na rowerze. Ani minutę nie grał w Football Managera, bo coś musi zostawić sobie na emeryturę.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

Komentarze

4 komentarze

Loading...