Imane Khelif jednogłośną decyzją sędziów została mistrzynią olimpijską. Algierka, której tożsamość płciowa jest kwestionowana przez IBA, pokonała w walce o złoto Chinkę Liu Yang. Po walce obie zawodniczki serdecznie się jednak wyściskały.
Wokół Khelif głośno zrobiło się, gdy IBA – federacja, której MKOl odebrał prawo organizowania kwalifikacji olimpijskich – ogłosiła na początku igrzysk, że Algierka oraz Lin Yu Ting z Tajwanu (z którą jutro walczyć będzie Julia Szeremeta), nie przeszły rok temu testów płci, wykonanych w trakcie mistrzostw świata. Jakie to testy? Jak je przeprowadzono? Jaki był wynik? Tego jednak federacja nie ujawniła, a najwyżej postawione w niej osoby plączą się w zeznaniach, nie będąc w stanie ustalić ich wspólnego punktu.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski z kolei zapewnia, że Khelif spełniła wszystkie wymogi rywalizacji z innymi kobietami w ramach organizowanego przez nie turnieju bokserskiego, stąd walczyła. Kontrowersji jednak nadal nie brakowało, bo Włoszka Angela Carini poddała walkę po pierwszym ciosie (a potem przepraszała za wywołane tym kontrowersje), a inne rywalki pokazywały po pojedynkach z Khelif znak “X”, najpewniej nawiązujący do chromosomów XX – czyli tych w normalnych warunkach znajdowanych u kobiet.
Dziś jednak do niczego takiego nie doszło i choć Khelif wygrała walkę z wielką przewagą, punktując 30:27 na wszystkich kartach sędziowskich, to Chinka Liu Yang najpierw jej pogratulowała, potem obie się wyściskały, a na końcu Imane podniosła rękę swojej rywalki, oddając jej szacunek za walkę. Z kolei samą Khelif z trybun fetowało spore grono algierskich kibiców – bądź też fanów neutralnych, którzy po prostu chcieli ją wesprzeć. Imane jest oczywiście pierwszą kobietą z Algierii, która odniosła taki sukces.
Fot. Newspix
Czytaj więcej o igrzyskach: