Reklama

Górnik nic nie grał, aż wygrał. To też trzeba potrafić

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

09 sierpnia 2024, 20:02 • 2 min czytania 25 komentarzy

Futbol, szczególnie ten ekstraklasowy, to jest taki dziwny stwór, że najpierw myślisz jak wysoko wygra dziś Radomiak, a potem – wbrew wszystkiemu – wygrywa Górnik.

Górnik nic nie grał, aż wygrał. To też trzeba potrafić

Ekipie Urbana długo nie wychodziło nic. Z przodu bryndza taka, że nawet największy optymista liczący słynne xG, nie mógłby tam znaleźć więcej niż kot napłakał. Najgroźniejszą sytuacją przed pierwszym golem była główka Buksy, ale jak tu w ogóle mówić o zagrożeniu, jeśli strzał nie leci w światło bramki – wtedy z definicji nie może być groźny, gdyż nie ma nawet jak zaskoczyć golkipera. Jego posterunek w magiczny sposób się przecież nie przeniesie o metr w bok.

Górnik wyglądał, jakby na boisko piłkarskie wyszedł po raz pierwszy w życiu. Nie był stanie zaskoczyć w żaden sposób defensywy złożonej z graczy Radomiaka, a umówmy się – nie jest to Milan za najlepszych lat. Coś, cokolwiek, rany boskie, wypadałoby stworzyć, a Górnik nic.

Aż… w końcu zaczął trafiać.

Pierwszy celny strzał skończył się golem, którym zaskoczeni byli wszyscy – realizatorzy, komentatorzy i co najgorsze dla Radomiaka: obrońcy. Wrzutka Janży do Zahovicia, Słoweniec wyprzedza przeciwników i nie daje szans Kikolskiemu. Potem z kolei trafił Wojtuszek no i stało się, Górnik prowadził, a prowadzenia już nie oddał.

Reklama

Radomiak będzie się zastanawiał – jak to się, cholera, stało? Przecież byliśmy lepsi, stwarzaliśmy okazje, mieliśmy tych gości w szachu. Cóż, szach to jeszcze nie mat, poza tym jakby piłkarze Radomiaka popracowali nad wykończeniem, też by mieli łatwiej w życiu.

Przecież choćby sekundy przed bramką na 1:1 dobrą okazję miał Outtara. Jeśli dodać do tego paradę Szromnika przy uderzeniu Capity, minimalnie niecelne uderzenie Donisa zza pola karnego, próbę Jakubika z boku pola karnego, to trochę przed posterunkiem bramkarza Górnika się działo i mogła paść z tego wszystkiego więcej niż jedna bramka.

Która – paradoksalnie – była efektem błędu Nascimento, a nie jakiejś składnej akcji. Marne podanie pomocnika przejął Leandro i pokonał Szromnika jak abecadło przykazało, ale wbrew pozorem nie było to otwarcie worka z golami dla Górnika, tylko miłe złego początki.

Jan Urban na pewno będzie zadowolony, że mimo słabej dyspozycji udało się wygrać, takie punkty potrafią być najważniejsze w sezonie, ale też będzie zdawał sobie sprawę: na dłuższą metę to nie przejdzie. Poważniejszy rywal do tej 73. minuty by Górnik rozstrzelał.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Reklama

Fot. Newspix

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Piłka nożna

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
7
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

25 komentarzy

Loading...