Reklama

Odkupienie. Kurek grał słaby turniej, ale został bohaterem ćwierćfinału [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik

Autor:Szymon Szczepanik

05 sierpnia 2024, 17:04 • 6 min czytania 13 komentarzy

Napiszmy to wprost: igrzyska olimpijskie w Paryżu do dziś nie były dobrym turniejem w wykonaniu Bartosza Kurka. Mówią o tym statystyki, potwierdzała gra kapitana reprezentacji Polski, przyznałby to też każdy, kto oglądał spotkania Biało-Czerwonych w grupie. Z tego względu można było podchodzić do występów Bartka w meczu ze Słowenią ze sporym niepokojem. Pierwszy set ćwierćfinału nawet potwierdzał obawy, że Kurek po prostu nie dowiezie. Ale ostatecznie to właśnie on został bohaterem ćwierćfinału i poprowadził kadrę do upragnionej strefy medalowej.

Odkupienie. Kurek grał słaby turniej, ale został bohaterem ćwierćfinału [KOMENTARZ]

FATALNA FAZA GRUPOWA

Polska – Egipt, pierwszy mecz fazy grupowej. Podopieczni Nikoli Grbicia bez trudu wygrywają z najsłabszą ekipą turnieju olimpijskiego, którą los przydzielił do ich grupy. Najwięcej emocji w tym spotkaniu wywołało nieprzyjemne lądowanie Tomasza Fornala, który po jednej z akcji skręcił kostkę. Na szczęście okazało się, że to nic poważnego. Sam wynik? 3:0 w setach. Ostatnia partia wygrana do 13. Egipcjanie zostali po prostu rozjechani.

Bartosz Kurek w tym spotkaniu 11 razy próbował zaatakować rywali. Powiodły mu się tylko 3 próby. Żadna z siedmiu zagrywek polskiego atakującego nie przyniosła bezpośredniej zdobyczy punktowej. W meczu z obecnie panującymi mistrzami Afryki Polacy wygrali bez prawego skrzydła. Ale ten mankament nie był problemem, bo Egipcjan pogonilibyśmy nawet, gdyby Nikola Grbić postanowił przypomnieć sobie czasy kiedy sam był zawodnikiem i wskoczył na rozegranie za Marcina Janusza.

Polska – Brazylia, drugi mecz fazy grupowej. Z Canarinhos Biało-Czerwoni triumfowali po pięciosetowym thrillerze. Gra Polski długimi fragmentami się nie układała. A w tym wszystkim zawodziła zwłaszcza skuteczność ataku naszej reprezentacji. Było to fakt o tyle frustrujący, że po drugiej stronie siatki mieliśmy zespół w gruncie rzeczy przeciętny. Reprezentacja Kraju Kawy ma swoje problemy, których jak na razie nie rozwiązało nawet ponowne powierzenie kadry w ręce Bernardo Rezende – legendarnego szkoleniowca, który w latach 2001-2016 prowadził Brazylię do największych sukcesów.

Bartosz Kurek w meczu z siatkarzami z Ameryki Południowej zdobył 11 punktów. Skończył 8 ataków na 27 prób, co przełożyło się na zatrważającą skuteczność 29,6%. Owszem, należy mu oddać, że w tie-breaku to on pociągnął zespół do wygranej. Jednak z drugiej strony, gdyby nie okropna skuteczność 35-latka na przestrzeni całego spotkania, to bardzo możliwe, że Biało-Czerwoni rozstrzygnęliby kwestię zwycięstwa znacznie szybciej.

Reklama

Polska – Włochy, trzeci mecz fazy grupowej. Spotkanie na szczycie grupy B, decydujące o tym, który z tych zespołów zajmie w niej pierwsze miejsce. A także mecz najlepszych obecnie reprezentacji na świecie. Potwierdza to ranking FIVB – Polska jest w nim liderem, Włochy zajmują drugą pozycję. Mówią o tym ubiegłoroczne mistrzostwa Europy, w których Azzurri na własnym terenie zmierzyli się z Biało-Czerwonymi. I przegrali tamten finał 0:3. W South Paris Arenie jednak to oni dominowali na boisku. Pierwsze dwa sety wygrali kolejno do 15 i 18. Chociaż Polakom udało się wyszarpać jedną partię (26:24), to końcowy wynik brzmiał 3:1 dla Włochów. To było pewne zwycięstwo ekipy prowadzonej przez Ferdinando De Giorgiego.

Bartosz Kurek nie wkomponował się w nędzę, jaka panowała w naszej skuteczności ataku w tym spotkaniu. On był wręcz jedną z jej głównych przyczyn. W porównaniu do poprzednich spotkań, 12 na 31 skończonych piłek to i tak lepszy wynik, ale wciąż od największej gwiazdy reprezentacji można było oczekiwać bardziej przekonującej gry.

Jak więc można było podsumować grę Kurka w grupie? Ano tak, że Bartosz był jednym z najsłabszych ogniw kadry Nikoli Grbicia. Z Egiptem jednak mógł sobie pozwolić na seryjne marnowanie akcji. Z Brazylią nie brakowało głosów, że gdyby Polacy grali wtedy z lepszą kadrą, to mogliby drżeć o awans z grupy. A mecz z Włochami pokazał, że w takich opiniach jest sporo racji.

ODKUPIENIE

Tak oto dziś ponownie znaleźliśmy się w South Paris Arenie, gdzie o 9:00 rano Polacy rozpoczęli ćwierćfinałowy bój ze Słowenią. Spoglądając na ten mecz pod kątem wszystkich siatkarskich niesnasek, nie dało się na tym etapie trafić na rywala, który w przeszłości bardziej napsułby nam krwi. I do tego jeszcze ten cholerny ćwierćfinał…

Nie ma co, my w tym meczu potrzebowaliśmy wreszcie polskiego atakującego w formie nawiązującej do najlepszych lat. Tymczasem w pierwszym secie Bartosz skończył dwie piłki na osiem możliwych. Blok? Zero punktów na sześć prób powstrzymania rywali. Zagrywka? Siedem prób, zero punktów, dwa błędy. Jasne, Polska wygrała tę partię 25:20, ale w dużej mierze dlatego, że cenne punkty zdobywał Wilfredo Leon i środkowi, a po drugiej stronie siatki w braku skuteczności z Kurkiem rywalizowali Toncek Stern (3/14 skończonych ataków) i Klemen Cebulj (4/11). Przy czym ciężko było uwierzyć w to, że obaj Słoweńcy zagrają drugiego tak słabego seta. W przypadku Bartosza, można było powoli oswajać się z tą myślą.

Reklama

Tymczasem Kurek nagle się odrodził. To wręcz nie do uwierzenia, jaką ten gość musi mieć konstrukcję psychiczną. Wyobraźcie sobie to. Gra najważniejszy turniej czterolecia. Być może ostatni w swojej karierze, bo w końcu konkurencja w polskiej siatkówce jest spora, a PESEL-u nie oszuka: w Los Angeles będzie miał już 39 lat na karku. Chce zamazać plamę ćwierćfinału, przecież był w kadrze olimpijskiej w Londynie, Rio de Janeiro i Tokio. Nie wychodzi mu w pierwszym, drugim i trzecim spotkaniu. Nie idzie mu też w tym decydującym meczu, który prześladuje całą polską siatkówkę.

Po czym zaczął grać jak na prawdziwego lidera przystało. W drugim secie osiągnął znakomitą skuteczność 80% skończonych ataków. Dał znać kolegom, że ponownie mogą mu zaufać. To było wręcz nieco smutne, że akurat tę partię, bez wątpienia najlepszą w wykonaniu Bartosza, Biało-Czerwoni akurat przegrali 24:26. Bo nasz kapitan grał w niej koncert.

Kurek jednak pokazał tym samym, że w najważniejszym meczu ostatnich lat po prostu dowiezie. Nie pęknie na robocie, choć pewnie wielu zaczynało w to już wątpić. Poza lepszym atakiem, wraz z kolegami zaczął też być skuteczniejszy w bloku, a w czwartym secie wreszcie odczarował zagrywkę, zdobywając z niej bezpośrednio punkt. Ogólnie zdobył ich 19 – tylko o jedno oczko mniej od Wilfredo Leona. A jego skuteczność ataku dobiła do niemalże pięćdziesięciu procent. To wreszcie był Kurek, którego chcemy oglądać. Bohater, który prowadził zespół do zwycięstwa.

Po spotkaniu zaś uradowany kapitan padł na boisko. Widać było, jak wiele emocji kosztowało go to spotkanie. Następnie uściskał się z dwoma byłymi kolegami z kadry: Michałem Kubiakiem oraz Damianem Wojtaszkiem, po czym podszedł do kamery Eurosportu, gdzie symbolicznie wyrzucił kartkę z napisem „Klątwa ćwierćfinału”.

A ja jestem przekonany, że po tym jak z Bartka zeszła cała presja, dopiero teraz pokaże na co naprawdę go stać. Jego olimpijskie odkupienie już nadeszło. Teraz czeka tylko chwała. W końcu, cytując samego zainteresowanego: – Jeszcze dwa. Oby te najważniejsze.

Fot. Newspix

Czytaj też:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

13 komentarzy

Loading...