Reklama

Świątek przegrała z Chinką, ale bardziej z samą sobą [KOMENTARZ]

Jakub Radomski

Autor:Jakub Radomski

01 sierpnia 2024, 14:39 • 5 min czytania 42 komentarzy

Iga Świątek pokonała Igę Świątek. Każdy, kto oglądał półfinał igrzysk w Paryżu, widział chyba, że Polka w pierwszym secie zupełnie nie była sobą, a w drugim nie potrafiła poradzić sobie z sytuacją, gdy rywalka wróciła do lepszej gry. Lepszej, ale nie jakiejś wyjątkowej. Chinka Qinwen Zheng świetnie serwuje, co dzisiaj pokazała. Jest silna mentalnie. Nieprzypadkowo mówi w wywiadach, że mogłaby umrzeć na korcie. Na tym, mam wrażenie, kończą się jej widoczne atuty. Dziś na Igę to jednak wystarczyło, a wiele na korcie rozegrało się w głowach. Świątek pozostaje tylko i aż walka o brąz. Pytanie – czy będzie w stanie na taki mecz odpowiednio się zmobilizować? 

Świątek przegrała z Chinką, ale bardziej z samą sobą [KOMENTARZ]

W pierwszym secie Świątek ewidentnie nie była sobą. Liczby? 16 niewymuszonych błędów (przy sześciu Chinki) i tylko pięć bezpośrednio wygranych piłek. Polka wyglądała, jakby za bardzo chciała i jakby być może trochę siedziała w niej wczorajsza sytuacja z Danielle Collins. Krecz rywalki, później ich wymiana zdań pod siatką. Świątek, która ewidentnie nie chciała tego komentować, a następnie musiała to zrobić, bo Amerykanka zasugerowała publicznie, że Iga jest osobą fałszywą. Polka nie czuje się najlepiej w tego typu sytuacjach.

Mecz przeciwko Chince był o tyle trudny, że po drugiej stronie siatki była rywalka, która jest utalentowaną zawodniczką, a do tego momentami gra trochę jak maszyna. Chłodno, bez okazywania emocji. Czytałem przed ich meczem kilka wywiadów z Zheng (nie ma ich zbyt wiele) i mam wrażenie, że to, co mówi – oraz jak to mówi – dobrze oddaje jej osobowość.

Chciała to zrobić dla Chin

Słowa Zheng, cytowane przez stronę WTA: Marzyłam o igrzyskach olimpijskich, od kiedy byłam małą dziewczynką. Chcę zrobić coś wielkiego dla Chin.  

Nie dla siebie, nie dla bliskich. Dla kraju. To dość częste podejście u ludzi kształtowanych przez specyficzny i wymagający system chińskiego sportu.

Reklama

I drugi cytat z Zheng, mocniejszy: Na igrzyskach mogłabym walczyć na korcie do śmierci.

Dziś w pierwszym secie była zdecydowanie górą, ale później wyglądało na to, że mecz się odmienia. Świątek wróciła do niezłej gry, bez tylu błędów, i Chinka nie miała w tym meczu czego szukać. Była taka symboliczna wymiana w drugim secie, przy stanie 3:0 w gemach dla Igi: Polka gra ofensywnie, ale zarazem bezpiecznie. Zheng biega to w jedną, to w drugą stronę. Broni się, odbija. W końcu, gdy nie ma już sił, ładuje piłkę w aut. W tym momencie byłem przekonany, że mecz okaże się kopią ich pierwszego starcia w karierze, z IV rundy French Open w 2022 roku, kiedy Chinka wygrała pierwszego seta w tie-breaku, a w dwóch kolejnych Iga zdemolowała ją, triumfując 6:0, 6:2. Później Polka wygrała jeszcze z Zheng pięć kolejnych spotkań.

Później, gdy Chinka zaczęła przede wszystkim lepiej i celniej serwować, Świątek jakby była zaskoczona tą sytuacją. Od stanu 4:0 nagle zrobiło się 4:4. Było kilka momentów, wymian, gdy mecz mógł pójść w różną stronę. Ale nie potoczył się po myśli Polki. Żeby wam zobrazować, z jak dużą niespodzianką mamy do czynienia:

Iga Świątek w dorosłej karierze rozegrała na paryskich kortach 41 singlowych spotkań.

Wygrała 38, a przegrała tylko trzy.

Z Simoną Halep, 1:6, 0:6. Miała 18 lat, była młodziutka.

Reklama

Z Marią Sakkari, w ćwierćfinale French Open, w 2021 roku, 4:6, 4:6.

I dziś z Qinwen Zheng.

Mirosław, Świątek, siatkarze

Zheng jest w sobotnim finale. Zagra w nim ze Słowaczką Anną Karolina Schmiedlovą albo Chorwatką Donną Vekić. Pierwsza jest rewelacją imprezy – to najniżej rozstawiona zawodniczka, która doszła do półfinału, od kiedy tenis wrócił na igrzyska w Seulu w 1988 roku. Vekić natomiast w półfinale tegorocznego Wimbledonu była o krok od pokonania Jasmine Paolini – wygrała pierwszego seta, a w dwóch kolejnych była blisko. Decydowały pojedyncze piłki. Nie oszukujmy się jednak – półfinał Vekić w Londynie to jeden z wielu wyników pokazujący, że poziom kobiecego tenisa – wyłączając Igę i Arynę Sabalenkę – wyrównał się, raczej idąc w dół. Dziś sporo może osiągnąć zawodniczka, nie mająca wybitnych umiejętności.

Albo mająca wyjątkową motywację, jak Zheng. Chinka na pewno będzie faworytką spotkania o złoto.

Napisałem wczoraj na Twitterze (mówiłem też o tym w programie „Stan igrzysk”), że chciałbym zobaczyć w Paryżu jakieś wielkie spotkanie z udziałem Polki. Mecz, w którym obie – ona i jej rywalka – będą grać na dłuższym dystansie bardzo dobrze i w którym Iga zostanie postawiona pod ścianą. Coś jak spotkanie z Naomi Osaką, absolutnie znakomite, z tegorocznego French Open. Niestety, takiego meczu podczas igrzysk nie zobaczyliśmy i już nie zobaczymy.

Mecz z Collins był pełen emocji, ale tylko momentami stał na wysokim poziomie z obu stron. Dziś było podobnie – równą, ciekawą grę widzieliśmy tylko przez kilka minut drugiego seta.

Iga, bardziej niż z Zheng, przegrała z samą sobą. Jestem bardzo ciekawy, z jakim nastawieniem mentalnym podejdzie do meczu o brąz. Polka nie ukrywa, że igrzyska są dla niej wyjątkowym marzeniem, również ze względu na ojca, pana Tomasza – niespełnionego olimpijczyka. W 1988 był w Seulu w wioślarskiej czwórce podwójnej, ale zajęli siódme miejsce. Liczyli na więcej. Ta historia miała duży wpływ na niego, ale i na córkę.

Dlatego nawet brąz Igi będzie dużym wydarzeniem, ale z drugiej strony – w całej polskiej ekipie na Paryż chyba tylko Aleksandra Mirosław we wspinaczce na szybkość była tak poważną kandydatką do złota. Tuż za nią Iga, a za Świątek siatkarze. Dopiero później reszta, ewentualnie Wojciech Nowicki.

Fot. Newspix.pl

WIĘCEJ O IGRZYSKACH NA WESZŁO:

Bardziej niż to, kto wygrał jakiś mecz, interesują go w sporcie ludzkie historie. Najlepiej czuje się w dużych formach: wywiadach i reportażach. Interesuje się różnymi dyscyplinami, ale najbardziej piłką nożną, siatkówką, lekkoatletyką i skokami narciarskimi. W wolnym czasie chodzi po górach, lubi czytać o historiach himalaistów oraz je opisywać. Wcześniej przez ponad 10 lat pracował w „Przeglądzie Sportowym” i Onecie, a zaczynał w serwisie naTemat.pl.

Rozwiń

Najnowsze

Igrzyska

Ekstraklasa

„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Jakub Radomski
10
„Jeśli dobrze mu podasz, będzie skuteczny”. Czy Nsame da wiele Legii Warszawa?

Komentarze

42 komentarzy

Loading...