Reklama

Kowalczyk: Nie zmieniłbym decyzji o wyjeździe do Broendby

Paweł Marszałkowski

Opracowanie:Paweł Marszałkowski

31 lipca 2024, 15:12 • 2 min czytania 10 komentarzy

Dzięki udanym występom w barwach Łódzkiego Klubu Sportowego, Mateusz Kowalczyk przeniósł się do Broendby. W Danii nie otrzymał jednak szansy – na boisku spędził jedynie 47 minut. – Gdybym mógł jeszcze raz podjąć taką decyzję, to jeszcze raz odszedłbym do Broendby – twierdzi Kowalczyk w rozmowie opublikowanej w serwisie transfery.info.

Kowalczyk: Nie zmieniłbym decyzji o wyjeździe do Broendby

Rozpoczynający się sezon 20-letni pomocnik spędzi na wypożyczeniu w beniaminku Ekstraklasy z Katowic.

– Od dłuższego czasu wiedziałem, że wypożyczenie jest potrzebne, bo przez ostatni rok nie miałem dużo występów. Jeszcze od razu po zakończeniu poprzedniego sezonu dyrektor Broendby dostał taką informację. Potem po powrocie z urlopu miałem jeszcze z nim rozmowę w cztery oczy i oznajmiłem mu, że chcę odejść na wypożyczenie i częściej grać – relacjonuje Kowalczyk. I dodaje: – Wiedziałem, że jest parę klubów z Ekstraklasy, które byłyby mną zainteresowane. To się trochę przeciągało w czasie przez wszelkie negocjacje. Ja tak naprawdę tylko czekałem na zielone światło od Broendby. GKS był najbardziej konkretny, spodobała mi się wizja klubu na mnie.

Kowalczyk przeniósł się do Danii przed rokiem, po niezwykle udanym sezonie w ŁKS-ie, z którym wywalczył wówczas awans do Ekstraklasy. W 27 meczach młodzieżowy reprezentant Polski strzelił sześć goli i zaliczył cztery asysty.

– Sytuacja wyglądała tak, że przyjechałem do Danii już po trzeciej kolejce ligi duńskiej. Dawałem sobie pół roku, żeby się wprowadzić. Zimą wydawało mi się, że miałem bardzo dobry okres przygotowawczy, ale znowu w pierwszych meczach trener na mnie nie postawił. Miałem z nim rozmowę, mówił mi, że z minutami może być ciężko. Potem jeszcze doszła kontuzja – miałem problemy ze spojeniem łonowym. To też mnie wykluczyło na blisko dwa miesiące, a po powrocie tak naprawdę zostało półtora miesiąca na grę, a ja musiałem odzyskiwać rytm i wdrażać się od nowa – mówi Kowalczyk.

Reklama

Równocześnie 20-latek uważa, że gdyby mógł cofnąć się w czasie, raz jeszcze podjąłby decyzję o transferze do Broendby: – Mimo że nie grałem, to uważam, że jestem dojrzalszy i wiele się nauczyłem. Od zawodników na miejscu mogłem czerpać garściami. Nie zmieniłbym decyzji i zostanę przy takim zdaniu.

W cytowanej rozmowie Kowalczyk zdradza również między innymi, że polskimi klubami, które zabiegały z Broendby o jego transfer były Górnik Zabrze i Raków Częstochowa.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

10 komentarzy

Loading...