Jakub Kwiatkowski, dyrektor TVP Sport, milczał od czasu zawieszenia Przemysława Babiarza i w końcu to milczenie przerwał, ale zdaje się, że lepiej (przynajmniej dla swojej prasy) robił, gdy głosu jednak nie zabierał.
Kwiatkowski na X-ie wyrzucił z siebie bowiem oświadczenie przedziwne. Przedziwne, bo strzelać należałoby w samoobronie do kogoś, dla ostrzeżenia w powietrze, ale sobie samemu w kolano?
No, dziwne.
A tutaj cała seria.
Dyrektor przyznaje przecież w zasadzie, że cała sprawa jest czysto polityczna i w gruncie rzeczy szukano byle pierdoły, żeby za Babiarza się zabrać. Pisze: “to ja byłem osobą, która kilka miesięcy temu przekonywała kierownictwo TVP, że warto dalej korzystać z olbrzymiego doświadczenia i wiedzy Przemka. Rozmawiałem o tym z Przemkiem i wierzyłem, że będzie potrafił oddzielić swoje osobiste poglądy od pracy i wykonywać ją najlepiej jak potrafi”.
Zmieniła się władza, do TVP weszli nowi ludzie, a Babiarz kojarzył się z poprzednikami. Kwiatkowski go jednak cenił i wychodził to, że “pisowski” Babiarz w telewizji zostanie – pod warunkiem, że nie podpadnie w tym względzie następcom.
Podpadł, naciąganie jak cholera, ale podpadł, więc został zawieszony. Ocena jego pracy nie polegała na tym, czy nie będzie mylił kajakarza ze sztangistą, tylko na tym, czy nie zirytuje nowych kierowników z innej opcji politycznej. Przyznacie – upierdliwe położenie.
I stojące w sprzeczności z innym zdaniem Kwiatkowskiego – “Nie został przy tym zawieszony za poglądy, bo każdy z nas ma do nich prawo”. Otóż nie, Babiarz tego prawa nie miał. To znaczy tak, może i by poglądy mógł mieć, nawet własne, ale tylko w momencie gdyby ta ich własność pokrywała się z poglądami rządzących.
Zatem – gdyby Babiarz powiedział, że rok temu było źle, a teraz jest dobrze, nie byłoby problemu. Wówczas na pewno Kwiatkowski nie musiałby pisać, że “Wygłaszanie ich publicznie jest jednak pretekstem do politycznych sporów, dla których sport powinien być odskocznią, a nie kolejną iskrą”, bo może gdzieś by się paliło, ale nie u nas, tylko u nich, więc w porządku.
I wtedy też Kwiatkowski nie musiałby dorzucać kolejnego zdania-wytrychu, czyli “Sport powinien być wolny od polityki”. Bo znów: jak nam polityka pasuje, niech w sporcie będzie, jak nam nie pasuje, niech spada. Kwiatkowskiemu pasowała wizyta u prezydenta z piłkarzami, zatem wówczas – jasne, zapraszamy. I chyba nie oponował też w 2022 roku, kiedy wykluczano z baraży naszego półfinałowego rywala.
Po co więc wrzucać ten kuriozalny frazes do kotła akurat teraz?
To pytanie retoryczne. Oczywiście, że dla wygody.
A z kolei ten fikołek…
“Komentator sportowy powinien pozostawić widzowi przestrzeń do własnej interpretacji, a nie narzucać swoją narrację.”
… to naprawdę skrajnie rozpaczliwa próba załatwienia sobie spokojniejszego snu.
Komentator sportowy przecież przez większość czasu narzuca swoją narrację. Mówi: średni strzał. A może dla kogoś ten strzał był dobry. Mówi: ten piłkarz ma świetny sezon. A może ktoś oczekiwał więcej. I tak dalej, i tak dalej, od zarania dziejów.
Komentator to nie spiker. Spiker faktycznie ma przeczytać skład, poprosić o brak przekleństw i pójść do domu. Ale komentator to zupełnie inna praca i tych ról nie powinien mylić nikt, a co dopiero szef telewizji sportowej.
Żadna próba usprawiedliwienia tego absurdalnego zawieszenia nie będzie skuteczna. Nikt rozsądny w ten cyrk nie uwierzy. Przemysław Babiarz nie zrobił niczego złego i powinien dalej pracować jako komentator przy igrzyskach olimpijskich.
Jeśli ktoś narzuca narrację, to w tym momencie dyrektor Kwiatkowski z przełożonymi. I jest to narracja obrzydliwa.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wilfredo Leon: Kiedy zdobywałem srebro, czułem się wściekły [WYWIAD]
- KLAUDIA ZWOLIŃSKA ZE SREBREM! MAMY MEDAL DLA POLSKI!
- Srebrny medal Klaudii Zwolińskiej? „Co tu dużo mówić – zajebiście!”
Fot. Newspix