Na świecie są trzy pewne rzeczy: śmierć, podatki i asysty Kamila Grosickiego. Kapitan Pogoni dziś znowu błysnął – jego podania dwukrotnie otwierały drogę do bramki kolegom. Legendarny włoski bramkarz Dino Zoff został mistrzem świata mając 40 lat. Naprawdę nie zdziwimy się jeśli plus minus w tym wieku “Grosik” nadal będzie brylował w ekstraklasie, na przykład jako superrezerwowy – facet wydaje się być niezatapialny.
To był mecz jednego weterana i dwóch piłkarskich “dzieciaczków”. Pierwszy z nich, Tomasz Pieńko, od dawna może czytać o sobie, jak dużym jest talentem. Co jakiś czas potwierdza te słowa, na przykład w towarzyskim spotkaniu kadry U-20 z Niemcami we wrześniu 2023 roku, w którym strzelił przepięknego gola z dystansu (1:1). Problemem u 20-latka, jak to bywa u młodych zawodników, było ustabilizowanie formy na wysokim poziomie.
– Ten sezon powinien być dla niego momentem zwrotnym. Widzimy, z jakim zapałem pracuje na treningach – mówił niedawno o swoim skrzydłowym Waldemar Fornalik.
Zagłębie – Pogoń 2:2. 18-latek zalicza świetne wejście z ławki
I rzeczywiście, Pieńko wszedł w rozgrywki nieźle – był wyróżniającym się zawodnikiem Zagłębia w przegranym meczu przy Łazienkowskiej. Podobnie jak dziś, gdy kapitalnym strzałem z dystansu dał gospodarzom pierwszego gola. Kropnął potężnie po ziemi przy prawym słupku bramki rywali, nie dając żadnych szans Valentinowi Cojocaru. Bramka Tomka była trafieniem wyrównującym – wcześniej prowadzenie Pogoni zapewnił Efthymis Koulouris. W przeszłości Grek okazał się za słabym piłkarzem na Tuluzę czy LASK Linz, ale w Szczecinie odnalazł swoją przystań. W poprzednim sezonie strzelił w Ekstraklasie 12 goli, w tym ma już na swoim koncie trzy po zaledwie dwóch meczach.
Jeśli po wygranej 3:0 z Koroną ktoś liczył, że hitem wakacji 2024 roku będzie kolejna piosenka Taylor Swift gra Pogoni Szczecin, w tym momencie musiał czuć sporą satysfakcję. Prowadzenie Portowców trwało jednak zaledwie około dwóch minut, a po trafieniu wspomnianego Pieńki wynik podwyższył Dawid Kurminowski. Napastnik Zagłębia wykorzystał rzut karny, podyktowany za rękę Benedikta Zecha, co sprawiło, że w Pogoni odezwały się demony z zeszłego sezonu.
– To przeciwnik, który nam nie leży – mówił w przerwie przed kamerami C+ Alexander Gorgon. Faktycznie, Zagłębie w poprzednich rozgrywkach dwukrotnie ograło szczecinian, nie dając im strzelić choćby gola!
Teraz też mogło się wydawać, że Miedziowi zgarną pełną pulę, bo w pierwszej połowie chłopcy Fornalika pokazywali naprawdę fajną piłkę. Pogoń zresztą też – to był mecz toczony na dużej jak na naszą ligę intensywności, w którym wyróżniali się właśnie skrzydłowi – Grosicki i Pieńko.
W drugiej odsłonie Tomek nieco zniknął, a Kamil jeszcze dołożył do pieca. Efekt? Wspaniałe podanie do Patryka Paryzka, który głową ustalił wynik meczu. To drugi młokos, którego za dzisiejszy występ trzeba pochwalić. Chłopak błysnął już w lutym tego roku, kiedy to po zaledwie dziewięciu minutach pobytu na ligowych boiskach strzelił pierwszego gola – Radomiakowi Radom. Potem Jens Gustafsson wpuszczał go z ławki jeszcze pięciokrotnie, bez bramkowego efektu. Dziś 18-latek znakomicie wykorzystał swoją szansę pokazując tym samym, że w tych rozgrywkach może być dla Pogoni wartościowym jokerem.
Zmiany:
Legenda
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Lech Poznań – klub minimalistów
- Pocałunek śmierci nie gnębi Jagiellonii
- Po co (za)wieszać Babiarza?
- Posiłki z niższych lig. Warto było szukać czy szkoda czasu?
- Joanna Wołosz: Z zewnątrz wydaję się poważna, ale jestem trochę wariatką
Fot. Newspix