W tym spotkaniu wynik inny niż 3:0 dla reprezentacji Polski byłby niespodzianką. W końcu Egipt to zespół znajdujący się nawet dwie półki niżej. Nasi siatkarze jednak nie zawiedli. Wykonali swój obowiązek i po trzysetowym spotkaniu, przy trybunach pełnych kibiców znad Wisły, rozpoczęli zmagania o medal w Paryżu od zwycięstwa.
Nie oszukujmy się – ten mecz nie miał prawa dostarczyć nam żadnych emocji. Po jednej stronie siatki znajdowała się bowiem ekipa aktualnych mistrzów Europy i według rankingu FIVB, najlepszy zespół świata. Po drugiej zaś, cóż… Egipt. Totalni outsiderzy. Goście, którzy na mistrzostwa świata jeżdżą w charakterze chłopców do bicia. Którzy na igrzyskach, owszem, grają w miarę regularnie, lecz to bardziej niż o ich sile, świadczy o słabości siatkówki w Afryce.
Polacy ze swoimi kolegami po fachu wygrali by o dziewiątej rano, jak i o dziewiątej wieczorem. Zwyciężyliby nawet gdyby Nikola Grbić oszalał i wystawił Wilfredo Leona na pozycji libero, a Pawła Zatorskiego w ataku. Oraz kazał Marcinowi Januszowi przez cały mecz konsekwentnie rozgrywać każdą piłką tylko na jedną stronę siatki. Ba, jesteśmy przekonani o tym, że Biało-Czerwoni pokonaliby Egipt nawet gdyby jakimś cudem ponownie zagrali z nimi w tak pechowym ćwierćfinale igrzysk.
PIERWSZY KROK WYKONANY
Podopieczni trenera Grbicia rozpoczęli spotkanie w składzie: Bartosz Kurek, Wilfredo Leon, Jakub Kochanowski, Marcin Janusz, Mateusz Bieniek i Tomasz Fornal. Serbski selekcjoner wystawił więc na Egipcjan wszystko, co miał najlepsze. I owszem, może potomkowie faraonów nieco się postawili. Jednak Kurek i spółka szybko pokazali swoim przeciwnikom, że czeka ich ten sam los, co w niedawnym Memoriale Huberta Wagnera. Czyli gładka porażka 0:3.
Pierwszy set zakończył się wynikiem 25:21 dla Biało-Czerwonych… chociaż nie wszystko w ich grze było w porządku. Skuteczność Leona i Kurka pozostawiała wiele do życzenia, więc można było cieszyć się z tego, że nasze najpotężniejsze armaty rozregulowały się akurat z przeciwnikiem niskiej klasy.
Druga partia rozpoczęła się podobnie do pierwszej. Polscy siatkarze nie stronili od pomyłek, dzięki czemu Egipt trzymał się w grze. Aż tu nagle, przy stanie 13:13 mistrzowie Europy przyspieszyli i błyskawicznie odskoczyli rywalom na cztery oczka. Pozostało im już wtedy tylko spokojnie dowieźć przewagę do końca seta, co udało się bez większych problemów – w dużej mierze przez to, że rozkręcać zaczął się Leon.
Set numer trzy był w zasadzie formalnością. Największe emocje w nim przeżywaliśmy wtedy, kiedy Tomasz Fornal podczas jednej z akcji przy siatce, spadając po wyskoku fatalnie skręcił kostkę. Zaraz po tym wypadku Fornal opuścił plac gry.
Okropnie to wyglądało…
Tomek, dużo zdrowia! 🙏#ganglysego #HomeOfTheOlympics #Paris2024 https://t.co/2tV7A7k8yr pic.twitter.com/2QmRk1AL70
— Eurosport Polska (@Eurosport_PL) July 27, 2024
Jego stopa została potraktowana sporą ilością sprayu chłodzącego, a nam pozostało trzymać kciuki za to, żeby skończyło się tylko na niegroźnym stłuczeniu kończyny. Wracając do tego co działo się na parkiecie, po sytuacji z Fornalem trener Grbić zdecydował się na kilka zmian. Szansę na pokazanie się otrzymali Aleksander Śliwka, Kamil Semeniuk i Łukasz Kaczmarek. W szczególności ten drugi zostawił po sobie dobre wrażenie.
Ostatecznie Biało-Czerwoni wygrali tę partię 25:13 – ku uciesze licznie zgromadzonej w Paryżu polskiej publiczności. Pierwszy krok w stronę walki o medale został zatem wykonany bardzo pewnie. Pozostaje tylko mieć nadzieję na to, że nazajutrz równie pewne kroki na kolejnym treningu postawi Tomasz Fornal,
Polska – Egipt 3:0 (25:21, 25:19, 25:13)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o siatkówce: