Reklama

Mały turniej na wielkiej imprezie. Piłka nożna na igrzyskach w Paryżu

Paweł Wojciechowski

Autor:Paweł Wojciechowski

24 lipca 2024, 10:56 • 9 min czytania 26 komentarzy

W cieniu niedawno zakończonych dwóch wielkich kontynentalnych turniejów szesnaście drużyn rozpocznie w środę wyścig o olimpijskie złoto. Z wielkich zbrojeń i napinania muskułów wyszły nici, ale ten turniej, trochę niechciany, a trochę lekceważony przez wielki futbolowy świat, ma szansę wypromować kilka ciekawych nazwisk, a także odpowiedzieć na jedno z najważniejszych pytań, które zadają sobie ludzie piłki w ostatnich dniach. Kto jest lepszy: Argentyna czy Hiszpania?

Mały turniej na wielkiej imprezie. Piłka nożna na igrzyskach w Paryżu

A miało być tak pięknie… Jeszcze kilka miesięcy temu Kylian Mbappe zarzekał się, że jego największym marzeniem jest zdobycie złotego medalu olimpijskiego we własnym kraju. Plotkowano o specjalnej klauzuli pozwalającej mu na występ na olimpiadzie, także w przypadku spodziewanego transferu do Realu Madryt. Król strzelców ostatniego mundialu znalazł się nawet na szerokiej liście, którą powołał selekcjoner reprezentacji olimpijskiej Francji, Thierry Henry.

To było w marcu, a w lipcu jesteśmy już w zupełnie innej rzeczywistości. Mbappe i owszem, jest w Realu, ale Florentino Perez nawet nie chciał słyszeć o puszczeniu piłkarza na ten turniej. Trzeba jednak przyznać, że Euro dostarczyło mu akurat dodatkowych argumentów: w Niemczech Kylian doznał groźnej kontuzji nosa, prezes Królewskich mógł więc obawiać się, czy kolejna taka impreza znowu nie skończy się dla niego nowym urazem lub po prostu fizycznym zajechaniem tuż przed startem wymagającego sezonu.

Perez nie dał też zielonego światła Eduardo Camavindze i Aurelienowi Tchouameniemu, którzy również byli brani pod uwagę w kontekście powołań. Zresztą większość europejskich gigantów postąpiła tak samo. Nawet PSG, które miało być niejako “przymuszone” do puszczenia swoich zawodników w imię francuskiej piłkarskiej racji stanu, ostatecznie nie zgodziło się na powołanie Warrena Zaire-Emery’ego i Bradleya Barcoli. Giganci swoich piłkarzy wolą zabrać na zagraniczne tournee do Azji lub USA, gdzie ich obecność da klubowi dużo większy profit niż wywalczenie przez nich w tym czasie nawet kilku złotych krążków.

Reklama

Wielcy nie chcą igrzysk

Zresztą ten trend jest coraz bardziej popularny, a olimpijski futbol z edycji na edycję traci na znaczeniu. Lobby klubowe de facto decyduje o jakości i dostępności piłkarzy na imprezie czterolecia, mogąc bez żadnego problemu odmówić udziału w nim swoich zawodników. FIFA w tym temacie wciąż nie może dogadać się z Międzynarodowym Komitetem Olimpijskim, choć od lat kibice i działacze nawołują do tego porozumienia. Nikt nie ma pomysłu na to, w jaki sposób rozwiązać tę kwestię. Tym bardziej, że nabrzmiewa ona co cztery lata, a w międzyczasie specjalnie nikogo nie emocjonuje. 

Efektem jest kulawy turniej, który chce być trochę młodzieżowy, a trochę dorosły. Mamy więc kompletnie dziwaczną kategorię wiekową U-23, która poza igrzyskami praktycznie nie występuje, bo 23-latkowie w dorosłym futbolu są już często uznawani za tych doświadczonych. W tym wieku grają w kategorii open, a nie z rówieśnikami. Zresztą jeśli podczas ostatniego dorosłego Euro jedną z największych gwiazd jest Lamine Yamal, który swoje siedemnaste urodziny świętował już podczas turnieju, to 23-latek jawi się nam w tej sytuacji raczej jako weteran.

A jeśli już jesteśmy przy weteranach: w 22-osobowym składzie może być trzech piłkarzy powyżej tego wieku, którzy często mają pomóc “młodym” swoim doświadczeniem. Do tego czasem to dla nich jedyna okazja, aby wywalczyć trofeum, które bezskutecznie próbują zdobyć ze swoją seniorską drużyną narodową. Tak było na przykład z Neymarem i Danim Alvesem, którzy po klęsce w mundialu na własnych boiskach w 2014 roku, dwa lata później zdobyli upragnione złoto (pierwsze w historii) na domowych igrzyskach. Być może właśnie tym wspomnieniem podzielił się Neymar z byłym kolegą klubowym w PSG i stąd marzenie Mbappe, aby przeżyć to, co Brazylijczyk, dla którego to wciąż największy sukces w kanarkowej koszulce. Francuzowi oczywiście tych laurów z dorosłą reprezentacją Trójkolorowych nie brakuje, ale wciąż wygrana w olimpijskim finale u siebie w domu pozostanie uczuciem dla niego nieznanym.

Henry i jego kadra

Dlatego właśnie brak gwiazd to największa bolączka olimpijskich turniejów piłkarskich. W tej sytuacji w tegorocznej edycji jako największe gwiazdy jawić się mogą selekcjonerzy. Thierry Henry i Javier Mascherano zasiądą na ławkach prowadzonych przez siebie drużyn narodowych. Medaliści mundiali, a także zdobywcy najważniejszych laurów w piłce klubowej, są na początku drogi trenerskiej i na pewno będą chcieli zapisać na swoje konto złoto olimpijskie.

Reklama

Zwłaszcza mistrz świata z 1998 roku ma na to spore szanse. Po pierwsze, gospodarzy nieść będzie publiczność. Po drugie, często przed niedawnymi mistrzostwami Europy pojawiało się takie publicystyczne sformułowanie, o tym, że Francja może wystawić trzy kadry i każda mogłaby walczyć o medal. To na igrzyskach mamy szansę zobaczyć taką mniej więcej kadrę numer 3 z kilkoma rozpoznawalnymi nazwiskami, jak 32-letni Alexandre Lacazette, gwiazda Lyonu, niegdyś Arsenalu, czy Michael Olise, tuż po transferze z Crystal Palace do Bayernu Monachium. Oprócz tego kibice na pewno kojarzą kilka innych postaci: Rayan Cherki, Jean-Phillip Mateta, czy Loic Bade w szerokim składzie sprawiają, że Francja jest jednym z murowanych faworytów i jej brak w strefie medalowej byłby sensacją.

Albicelestes chcą wygrać wszystko

Na drodze po złoto mogą jednak spotkać innego potentata. Argentyna ze wspomnianym Mascherano na ławce też ma kilka znanych nazwisk. Sam „Generał” zna już smak olimpijskiego złota, które zdobył jako jeden z trzech starszych graczy wspomagającym swoim doświadczeniem genialną drużynę z 2008 roku, z młodziutkimi jeszcze Leo Messim, Angelem Di Marią, czy Sergio Aguero.

Do dyspozycji ma czterech mistrzów świata sprzed półtora roku, po jednym w każdej formacji (bramkarz Geronimo Rulli, obrońca Nicolas Otamendi, pomocnik Thiago Almada oraz napastnik Manchesteru City Julian Alvarez). Wszyscy poza Almadą kilkanaście dni temu sięgnęli też po drugi z rzędu triumf w Copa America. Zwłaszcza Alvarez wydaje się jedną z najjaśniejszych postaci Albicelestes i całego turnieju. Jest tu zresztą wyjątkiem od reguły, bo dostał zielone światło od Pepa Guardioli, który nie zabrał szansy swojemu piłkarzowi na realizację marzenia o olimpijskim złocie (kiedyś zresztą zrobił to samo z Messim). Argentyński napastnik pełni jednak w jego klubowej układance funkcję jokera i w pierwszym składzie występuje raczej w przypadku kontuzji i pauz podstawowych graczy. Od jakiegoś czasu przebąkuje się też o jego odejściu z Manchesteru, więc być może hiszpański manager wie już że komplikuje przygotowania Alvareza do kolejnego sezonu, ale już nie w jego zespole.

W kadrze Mascherano mamy też Santiago Hezze z Olympiakosu, swego czasu przymierzanego do naszej reprezentacji z powodu polskich korzeni, Lucasa Beltrana z Fiorentiny oraz genialnego 18-latka, kupionego już przez Manchester City i na razie wypożyczonego do River Plate, Claudio Echeverriego. Mamy też w tegorocznej argentyńskiej kadrze olimpijskiej dwa znaczące nazwiska, choć na razie znane głównie dzięki sławnym ojcom, czyli Diego Simeone (tata Giuliano) oraz Fernando Redondo (jego synem jest pomocnik Interu Miami, Federico).

Hiszpania idzie za ciosem

Trzecim pewniakiem do medalu są Hiszpanie, czekający na złoto od pamiętnych dla nas igrzysk w 1992 roku. Też z kilkoma świeżo upieczonymi mistrzami Europy, choć raczej tymi w drugoplanowych rolach. Jest więc Fermin Lopez i Alex Baena. Razem spędzili na boisku podczas Euro ledwie pół godziny, ale teraz mają grać już główne role. Podobnie jak skreślony z kadry na kontynentalny czempionat tuż przed turniejem 17-latek z Barcelony, Pau Cubarsi. Z oczywistych względów zabraknie Lamine Yamala, ale są za to jedno z objawień ubiegłego sezonu La Ligi, czyli Samu Omorodion z Alaves, Pablo Barrios z Atletico czy Juan Miranda z Betisu.

Te trzy drużyny na papierze powinny rozdzielić między sobą medale, ale igrzyska rządzą się swoimi prawami i nie zawsze to faworyci sięgają po krążki. Zaskoczyć mogą zwykle silne na poziomie juniorskim zespoły z Afryki. W kadrze Maroka zobaczymy Achrafa Hakimiego z PSG, a w Gwinei Naby Keitę z Werderu Brema. W ukraińskich barwach z kolei mamy znanego z polskich boisk Maksyma Chłania (Lechia Gdańsk). To też drużyna która może pełnić rolę czarnego konia, choć po klęsce dorosłej reprezentacji na tegorocznym Euro, entuzjazm mocno w niej opadł.

Brazylia na oucie

Wiemy za to z pewnością, który z etatowych faworytów medalu nie zdobędzie. Kryzys brazylijskiego futbolu ma też swoje przełożenie na futbol młodzieżowy. Bilety do stolicy Francji, oprócz Argentyńczyków, w kontynentalnych kwalifikacjach wywalczyła bowiem reprezentacja Paragwaju. Canarinhos zabraknie na igrzyskach po raz pierwszy od dwudziestu lat, gdy również okazali się gorsi od tych dwóch drużyn w walce o udział w turnieju. Potem nie schodzili już z olimpijskiego podium, a na ostatnich dwóch imprezach w Rio de Janeiro i w Tokio zdobywali złote medale. Hattricka nie będzie, to już pewne. 

Brak awansu to wielki cios dla brazylijskich piłkarzy młodego pokolenia. Igrzyska są w tym kraju traktowane w niezwykle poważny sposób. Tacy piłkarze jak Vitor Roque z Barcelony czy Endrick, nowy gracz Realu Madryt, sprowadzony z Palmeiras za 72 miliony euro, stracili być może jedyną okazję na olimpijski medal.

Tegoroczny turniej tradycyjnie już zaczyna się jeszcze przed oficjalnym startem igrzysk. Już w środę rozpoczną się zmagania we wszystkich grupach. Francuzi rozpoczną od starcia z USA, Albicelestes z reprezentacją Maroka, a Hiszpanie zagrają z Uzbekistanem.

Kobiety też grają

Dzień później wystartuje turniej kobiecy i tu też faworytów należy upatrywać wśród podobnego grona. Hiszpanki to aktualne mistrzynie świata i pierwsza drużyna w rankingu FIFA. W majowym finale kobiecej Ligi Mistrzów Barcelona Femeni pokonała Olympique Lyon i podobnie może być w finale olimpijskim. Tu też drugą mocną kandydaturę reprezentują Francuzki. Zresztą pod wodzą znanego doskonale z męskiego futbolu Herve Renarda, ostatnio selekcjonera Arabii Saudyjskiej. Brazylia i USA są w trakcie zmiany generacyjnej, więc o ich szansach na medale eksperci wypowiadają się ostrożnie. Tytułu z kolei będą bronić Kanadyjki, ale powtórka tego sukcesu byłaby uznana za ogromną sensację.

Wspomnienia

Dla nas igrzyska to szczególna impreza bo to tam zaczęliśmy i skończyliśmy dwie dekady stojące pod znakiem sukcesów na wielkich turniejach. To w 1972 roku w Monachium rodziła się wielka drużyna Kazimierza Górskiego, a w 1992 w Barcelonie zdobyliśmy ostatni medal na imprezie piłkarskiej o wymiarze globalnym. Każdy z trzech olimpijskich medali (trzeci to srebro z Montrealu z 1976 roku) trudno nawet porównywać do mundialowego podium. I choć wszystkie trzy dziś wydają się futbolową prehistorią, dla ich naocznych świadków obrosły gąszczem sentymentów i tęsknotą za czasami kiedy Polak w biało-czerwonej koszulce potrafił nie tylko ładnie przegrać na dużej imprezie.

Zresztą ten medal ze stolicy Katalonii sprzed 32 lat to ostatni udział w turnieju piłkarskim na igrzyskach, a do tego ostatni olimpijski krążek dla Polski w sportach zespołowych. Dlatego może też jest wspominany z takim rozrzewnieniem.

TURNIEJ MĘŻCZYZN:

GRUPA A: Francja, USA, Gwinea, Nowa Zelandia 

GRUPA B: Argentyna, Maroko, Irak, Ukraina

GRUPA C: Uzbekistan, Hiszpania, Egipt, Dominikana

GRUPA D: Japonia, Paragwaj, Mali, Izrael

TURNIEJ KOBIET:

GRUPA A: Francja, Kolumbia, Kanada, Nowa Zelandia

GRUPA B: USA, Zambia, Niemcy, Australia

GRUPA C: Hiszpania, Japonia, Nigeria, Brazylia

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kibic FC Barcelony od kiedy Koeman strzelał gola w finale Pucharu Mistrzów, a rodzice większości ekipy Weszło jeszcze się nawet nie znali. Fan Kobe Bryanta i grubego Ronaldo. W piłce jak i w pozostałych dziedzinach kocha lata 90. (Francja'98 na zawsze w serduszku). Ma urodziny tego dnia co Winston Bogarde, a to, że o tym wspomina, potwierdza słabość do Barcelony i lat 90. Ma też urodziny tego dnia co Deontay Wilder, co nie świadczy o niczym.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Kacper Marciniak
1
Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Igrzyska

Polecane

Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Kacper Marciniak
1
Trzeba to przyznać: Sabalenka była w Nowym Jorku najlepsza na świecie

Komentarze

26 komentarzy

Loading...