Reklama

Będzie wielki rewanż? Alcaraz i Djoković ponownie w finale Wimbledonu

Szymon Szczepanik

Opracowanie:Szymon Szczepanik

12 lipca 2024, 21:01 • 5 min czytania 0 komentarzy

Carlos Alcaraz kontra Novak Djoković – oto skład finałowego spotkania Wimbledonu. Uspokajamy: ani wy nie cofnęliście się w czasie, ani nasze serwery nie zwariowały, by nagle wyświetlać wam artykuły sprzed roku. Tak się bowiem złożyło, że w finale wielkoszlemowego turnieju na Wyspach dojdzie do wielkiego rewanżu. Jednak w przeciwieństwie do 2023 roku, tym razem to Serb przystąpi do niedzielnego meczu o tytuł w roli pretendenta.

Będzie wielki rewanż? Alcaraz i Djoković ponownie w finale Wimbledonu

CARLOS PONOWNIE LEPSZY OD DANIIŁA

W pierwszej parze półfinałowej obrońca tytułu Carlos Alcaraz zmierzył się z Daniiłem Miedwiediewem. Rosjanin w swojej karierze podczas Wimbledonu najdalej doszedł do półfinału turnieju. Miało to zresztą miejsce w ubiegłym roku… gdzie lepszy w 1/2 okazał się właśnie Hiszpan. I to wyraźnie, bowiem Alcaraz triumfował 6:3, 6:3, 6:3.

Pierwszy set tegorocznego półfinału zwiastował że Carlitosowi może być trudno o powtórkę z rozrywki. Miedwiediew znakomicie wszedł w mecz i dwa razy przełamał rywala. Obecny numer 3 rankingu ATP musiał się wziąć do pracy, a Daniił – opanować nerwy. Owszem, ogólnie sprawiał lepsze wrażenie, ale w dziewiątym gemie dał się zaskoczyć Alcarazowi i jego przewaga w gemach stopniała do stanu 5:4. W dodatku został upomniany za kwestionowanie decyzji arbiter Evy Asderaki. Greczynka w jednej z akcji zdecydowała bowiem, że piłka zagrana na stronę tenisisty z Rosji odbiła się od kortu dwa razy. Piąty tenisista ATP nie mógł się z tą decyzją pogodzić i wdał się w nieprzyjemną pyskówkę z Asderaki.

ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl

Z kolei oglądając poczynania na korcie Alcaraza, można było zastanawiać się, jakim cudem ten chłopak doprowadził do tie-breaka. Był bowiem o klasę gorszy od bardziej doświadczonego rywala. Tam jednak Rosjanin zdemolował rywala aż 7:1.

Reklama

Pierwszy set był dość dziwnym widowiskiem, bo Alcaraz grał w nim naprawdę przeciętnie, a i tak długo trzymał się w grze. Ale w kolejnych odsłonach meczu Hiszpan wchodził na swoje optymalne obroty. Od drugiej partii obrońca tytułu poprawił swój forehand i przede wszystkim serwis. To pozwoliło mu wygrać kolejnego seta 6:3, a następnego 6:4. W obu partiach zaledwie po razie przełamał swojego rywala, ale to wystarczyło.

Wiecie, jaka była główna różnica pomiędzy tymi zawodnikami? Że owszem, Rosjanin potrafi grać świetnie, to w końcu były lider ATP i triumfator US Open sprzed trzech lat. Z kolei dziś grał na stabilnym, dobrym poziomie. Ale w półfinale Wimbledonu zaledwie dobra gra nie wystarczy. Tym od swojego rywala różnił się Alcaraz. Może Hiszpan był bardziej chimeryczny, lecz w decydujących momentach prezentował tenis wybitny. W akcjach starał się ryzykować, szukał nieszablonowych rozwiązań. Nawet jeżeli te rozwiązania nie zawsze były optymalne (na przykład nadużywał drop shotów), to trudno było finezji Alcaraza nie docenić. Wprawdzie 21-latek dał się przełamać Rosjaninowi w ostatnim secie, ale sam też dwukrotnie zdobywał breaki. Grał po prostu o wiele lepiej, pewniej od Miedwiediewa. I zasłużenie dostąpi możliwości gry o obronę tytułu wywalczonego przed rokiem.

Daniił Miedwiediew – Carlos Alcaraz 1:3 (7:6, 3:6, 4:6, 4:6)

BĘDZIEMY MIELI REWANŻ

W drugim półfinale tegorocznego Wimbledonu zaprezentował się Lorenzo Musetti. Dla 22-letniego Włocha dojście do tak dalekiej fazy rozgrywek jest największym sukcesem w karierze. Jednak wszystkie oczy w tym meczu były skierowane na jego rywala – Novaka Djokovicia. Ten sezon nie należy bowiem do legendy tenisa, która w swojej karierze aż siedem razy triumfowała na angielskiej trawie. Jednak w tym roku Nole nie wygrał jeszcze żadnego turnieju.

Reklama

Z kolei podczas tegorocznej edycji Wimbledonu o Serbie najgłośniej zrobiło się, kiedy po meczu 1/8 turnieju, gdy w świetnym stylu ograł 3:0 Holgera Rune, nie krył złości wobec zgromadzonych na trybunach kibiców, którzy chcieli go zdeprymować.

– Rywalizuje w tourze od dwudziestu lat. Znam wszystkie te triki i wiem, jak to działa. Skupiam się na tych, którzy kochają tenis  i zapłacili za bilety, aby tu być. Grałem w dużo bardziej wrogo nastawionych miejscach. Nie możecie mnie ruszyć – powiedział 37-latek.

Po wygranej z Duńczykiem Djokoviciowi dopisało szczęście – ćwierćfinał przeszedł bez walki, gdyż Alex de Minaur wycofał się z rywalizacji z powodu kontuzji. W takim układzie Serb był zdecydowanym faworytem w meczu z Musettim. Włoch pierwszy raz w życiu rywalizował na korcie centralnym i miał za sobą 3,5-godzinny ćwierćfinałowy bój z Taylorem Fritzem.

W grze Djokovicia najbardziej uderzało to, jak znakomicie potrafił zarządzać własnymi siłami. Grając z opaską uciskową na nodze, po operacji kolana, którą przeszedł 5 czerwca, dziś Serb po prostu wiedział, kiedy przycisnąć rywala. Zrobił to na początku, gdy niedoświadczony na takim poziomie Włoch zdawał się być spięty stawką spotkania. Stary wyga szybko zyskał przewagę, którą później spokojnie dowiózł.

Dla kibiców którzy liczyli na wyrównane widowisko – przez co o wiele bardziej dopingowali Musettiego – pocieszeniem mogło być to, że 22-latek nie załamał się niepowodzeniem. Już na początku drugiej partii udało mu się przełamać Serba. Nie mógł więc lepiej rozpocząć tego seta. Z tym, że ten serbski szczwany lis ponownie wiedział, kiedy przyspieszyć. Najpierw zaliczył przełamanie powrotne. Z kolei w 11. gemie, przegrywając już 0:30, odwrócił losy rywalizacji, obronił własne podanie i wyszedł na prowadzenie 6:5. A w tie-breaku Djoković pokazał, dlaczego ma więcej wielkoszlemowych tytułów, niż Musetti lat na koncie. Serb pokonał swojego rywala pewnością siebie i doświadczeniem. Widać było, kto z tej dwójki rozegrał w karierze dziesiątki takich spotkań. I tak zgarnął kolejną partię.

Trzeci i zarazem ostatni set tego meczu był już w zasadzie formalnością. Komentujący to spotkanie Dawid Celt stwierdził, że teraz najlepszą radą dla Musettiego byłoby się wyluzować i zagrać bez żadnych spięć. I owszem, tak zagrał… ale Djoković, który był pewny swojego prowadzenia i kontrolował wydarzenia na korcie.

Tym samym w finale Wimbledonu, podobnie jak rok temu, zagrają Carlos Alcaraz i Novak Djoković. Tym razem jednak obaj tenisiści przystąpią do niedzielnego meczu z nieco innych pozycji, niż w zeszłym sezonie. Wtedy Hiszpan, któremu nie dawano przed meczem większych szans, po świetnym pięciosetowym spotkaniu pokonał Serba i wywalczył swój pierwszy tytuł w Londynie. Tym razem to Alcaraz może być stawiany w roli delikatnego faworyta do zwycięstwa. Ale nie znaczy to, że 21-latkowi należy w ciemno przyznać tytuł, bowiem największym grzechem tenisowego świata jest lekceważenie Djokovicia. Zwłaszcza w meczach, w których Nole ma coś do udowodnienia.

Lorenzo Musetti – Novak Djoković 0:3 (4:6, 6:7, 4:6)

Fot. Newspix

Czytaj więcej o tenisie:

Pierwszy raz na stadionie żużlowym pojawił się w 1994 roku, wskutek czego do dziś jest uzależniony od słuchania ryku silnika i wdychania spalin. Jako dzieciak wstawał na walki Andrzeja Gołoty, stąd w boksie uwielbia wagę ciężką, choć sam należy do lekkopółśmiesznej. W zimie niezmiennie od czasów małyszomanii śledzi zmagania skoczków, a kiedy patrzy na dzisiejsze mamuty, tęskni za Harrachovem. Od Sydney 2000 oglądał każde igrzyska – letnie i zimowe. Bo najbardziej lubi obserwować rywalizację samą w sobie, niezależnie od dyscypliny. Dlatego, pomimo że Ekstraklasa i Premier League mają stałe miejsce w jego sercu, na Weszło pracuje w dziale Innych Sportów. Na komputerze ma zainstalowaną tylko jedną grę. I jest to Heroes III.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”

Bartosz Lodko
1
Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”

Polecane

1 liga

Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”

Bartosz Lodko
1
Koniec wzmocnień Wisły Kraków. „Możliwe ruchy wychodzące”
Inne kraje

Jeden z najbardziej absurdalnych transferów w historii. Dlaczego Osimhen trafił do Galatasaray?

Radosław Laudański
7
Jeden z najbardziej absurdalnych transferów w historii. Dlaczego Osimhen trafił do Galatasaray?
Hiszpania

Najbiedniejszy dyrektor sportowy w Europie. Kibice mają go dość

Patryk Stec
4
Najbiedniejszy dyrektor sportowy w Europie. Kibice mają go dość

Komentarze

0 komentarzy

Loading...