Gdyby fani tenisa znad Wisły przed rozpoczęciem tego sezonu otrzymali przepowiednię, że ktoś z Polski zagra w dwóch wielkoszlemowych finałach i zwycięży co najmniej jeden z nich, to ich myśli pewnie skierowałyby się ku osobie Igi Świątek. I owszem, najlepsza polska tenisistka ma szansę tego dokonać, jeżeli powiedzie jej się w US Open. Ale Polakiem który już to zrobił, jest Jan Zieliński. Po tym jak w styczniu Jan wraz z Su-wei Hsieh triumfował w turnieju miksta Australian Open, teraz polsko-tajwańska para awansowała do finału Wimbledonu!
Już podczas tegorocznego Australian Open Zieliński został reprezentantem Polski, który osiągnął najlepszy wynik. Na kortach w Melbourne, grając w turnieju miksta w parze właśnie z Su-wei Hsieh, 27-latek zdobył pierwszy w karierze wielkoszlemowy tytuł. W finale polsko-tajwański duet pokonał brytyjsko-amerykańską parę… o polskich korzeniach, czyli Neala Skupskiego i Desirae Krawczyk.
Współpraca Zielińskiego i Hsieh układała się na tyle dobrze, że wspólnie wystąpili oni także w Roland Garros. Tam dotarli do półfinału zawodów, gdzie udanie zrewanżował im się duet Skupski-Krawczyk.
Z kolei dziś, w półfinale Wimbledonu Polakowi i Tajwance przyszło zagrać z pogromcami Brytyjczyka i Amerykanki – parą Michael Venus – Erin Routliffe. Mecz rozpoczął się od kłopotów pary z naszym rodakiem w składzie, która już w czwartym gemie dała się przełamać. Polak i Tajwanka nie zrazili się jednak tym niepowodzeniem i błyskawicznie odpowiedzieli przełamaniem powrotnym. Pierwszy set do ostatniego gema był bardzo zacięty, czego nie można powiedzieć o tie-breaku. W nim bowiem Zieliński i Hsieh zagrali bezbłędnie i rozprawili się z nowozelandzkim duetem aż 7-0!
ZERO RYZYKA do 50zł – zwrot 100% w gotówce w Fuksiarz.pl
Drugi set był równie wyrównany, co pierwszy, choć sam wynik może na to nie wskazywać. Venus i Routliffe nie przejęli się swoim niepowodzeniem, ale duet za którym trzymaliśmy kciuki, nie zamierzał obniżać poziomu gry. W tym wszystkim na pochwałę zasługiwał zwłaszcza Jan, który w wielu sytuacjach znakomicie odnajdował się przy siatce, co jest kluczowym elementem gry podwójnej. Albo kiedy w ósmym gemie w znakomitym stylu wybronił piłkę zagraną przez Venusa, a niedługo później doprowadził do przełamania. Ostatecznie duet Zieliński-Hsieh triumfowali także w tej części meczu, a w całym spotkaniu – 7:6 i 6:3!
W ten oto sposób Jan Zieliński stanie przed szansą wywalczenia drugiego w sezonie – i zarazem całej karierze – wielkoszlemowego tytułu. Owszem, może i w turnieju gry mieszanej, uznawanym za najmniej prestiżową. Ale trudno nie docenić tego, że Polak znalazł swoją niszę w której świetnie się odnajduje i może uchodzić za jednego z największych fachowców od gry w duecie.
W finale Zieliński i Hsieh zmierzą się z meksykańsko-norweską parą Santiago Gonzalez-Ulrikke Eikeri.
Jan Zieliński, Su-wei Hsieh – Michael Venus, Erin Routliffe 2:0 (7:6, 6:3)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie:
- Będzie wielki rewanż? Alcaraz i Djoković ponownie w finale Wimbledonu
- Kontuzja Hurkacza może zabrać aż trzy szanse na polskie medale w Paryżu?
- To już pewne. Nadal i Alcaraz połączą siły na igrzyskach
- Jaka przyszłość czeka Tomasza Berkietę, nadzieję polskiego tenisa?
- Złote medalistki IO i triumf w Wielkim Szlemie. Czemu tak trudno pogodzić te sukcesy?