Byłoby nudno, gdyby nie było głośno wokół Lecha. Klub, który zaliczył bardzo słaby miniony sezon próbuje odbudować swój wizerunek w oczach kibiców. Dziś “Kolejorz” zakończył dyskusję, która narastała w sprawie płatnych biletów na spotkanie sparingowe ze szkockim Dundee FC.
O co tak naprawdę tyle rozgłosu? Pierwotnie bilety na sparing Lecha z Dundee, który jest zaplanowany na 6 lipca we Wronkach miały kosztować 10 zł. Tyle zresztą wynosi cena za bilet na rezerwy “Kolejorza”, który gra swoje mecze właśnie we Wronkach.
Lech Poznań chce sprzedać bilety Szkotom na sparing za 50 zł
Okazało się, że Szkoci, którzy w licznej grupie przylecą do Polski, będą musieli zapłacić pięć razy większą kwotę za bilet. Lech jednak, być może pod presją opinii publicznej, zakończył dyskusję. W oświadczeniu klubu z Poznania czytamy:
Szkoci przylatują w poniedziałek na zgrupowanie do Opalenicy i wcześniej porozumieli się z Kolejorzem w sprawie rozegrania meczu towarzyskiego. Klub z Wysp Brytyjskich od początku sygnalizował, że do Polski wybiera się zorganizowana grupa kibiców, których ma być około 400. To wymuszało podjęcie działań zmierzających do zorganizowania imprezy masowej, co oznaczało znacząco wyższe koszty organizacji. Stąd obie strony ustaliły, że szkoccy kibice zapłacą za wstęp na trybuny we Wronkach.
Ostatecznie jednak Dundee FC poinformowało, że szkoccy kibice będą podróżować do Polski indywidualnie, a będzie ich maksymalnie 150. To sprawia, że – podobnie jak w przypadku odwołanego ostatecznie sparingu z Lechią Gdańsk – będzie to impreza niemasowa i na trybuny zostanie wpuszczone tysiąc osób, a bilety będą darmowe. Obie strony pozostają w kontakcie organizacyjnym, żeby kibice obu drużyn mogli w przyjaznej atmosferze razem obejrzeć mecz.
Informacje dotyczące sparingu z Dundee FC ➡️ https://t.co/bLWrNDXGpz pic.twitter.com/NmakIAaO5G
— Lech Poznań (@LechPoznan) July 1, 2024
Pierwszym meczem w nowym sezonie Ekstraklasy dla Lecha będzie domowe starcie z Górnikiem Zabrze zaplanowane na 21 lipca. Będzie to tym samym debiut w oficjalnym meczu trenera Nielsa Frederiksena.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Messi z Ankary. Złoty chłopiec, w którym zakochała się piłka
- Koniec pięknego, gruzińskiego snu. Ale Polska może tylko zazdrościć
- Pozytywni kibice, energia Ilicicia i gol turnieju. Erik Janża opowiada o Słowenii
Fot. Newspix