Reklama

Messi z Ankary. Złoty chłopiec, w którym zakochała się piłka

Paweł Marszałkowski

Autor:Paweł Marszałkowski

30 czerwca 2024, 17:41 • 16 min czytania 3 komentarze

Określenie „Turecki Messi” powtórzono tyle razy, że obrzydło. A przecież dotyczy zaledwie dziewiętnastolatka. Przed rozpoczęciem EURO 2024 jego nazwisko wymieniano w jednym szeregu z Bellinghamem, Yamalem, Musialą czy Wirtzem. Już podczas turnieju przebił Cristiano Ronaldo. Jest na szczycie świata, a przed nim jeszcze kilkanaście lat kariery. Ardy Gulera nie trzeba przedstawiać. On przedstawia się sam – na boisku.

Messi z Ankary. Złoty chłopiec, w którym zakochała się piłka

Minęła ponad godzina gry. Turcy długo wymieniają podania w pobliżu pola karnego Gruzinów. Z prawej strony do lewej i z powrotem. W końcu dośrodkowanie, przebitka i piłka ląduje na dziesiątym metrze pod prawą nogą Ardy Gulera. Odskakuje. Giorgi Koczoraszwili natychmiast zagarnia futbolówkę i ucieka z nią poza pole karne. Przy linii bocznej Gruzini ruszają z kontrą, ale Kaan Ayhan jest na posterunku. Zatrzymuje rywala i natychmiast zagrywa w kierunku Gulera, który kilka sekund wcześniej pomknął za Gruzinami. Odwrócony tyłem do bramki dziewiętnastolatek opanowuje piłkę kolanem tak zgrabnie, że nim ta opadnie na murawę, on zdąży obrócić się i zerknąć, jak ustawiony jest Giorgi Mamardaszwili. Arda już wie, co za chwilę zrobi. Jeszcze jedno dotknięcie, tym razem lewą stopą. Jeszcze jedno spojrzenie w kierunku bramkarza. A potem trzy miękkie susy i strzał. Piłka leci przez 26 metrów, 118 kilometrów na godzinę, wpada tuż przy słupku, ociera boczną siatkę. Turcy prowadzą 2:1.

Już w pierwszym spotkaniu Arda Guler udowodnił, że zestawianie go z Laminem Yamalem i innymi fenomenalnymi piłkarzami młodego pokolenia nie jest przesadą. Gol strzelony Gruzinom uczynił go najmłodszym zawodnikiem w historii, który trafił do siatki w debiucie na mistrzostwach Europy. Dokonał tego w wieku 19 lat i 114 dni. – Turecki Messi ma większy potencjał niż ten z Argentyny – mówią nad Bosforem.

Chłopiec od podawania piłek

Kiedy reprezentacja Turcji sięgała po brązowy medal w Korei i Japonii, nie było go nawet w planach. Gdy podopieczni Fatiha Terima walczyli w półfinale EURO 2008 z Niemcami, miał trzy latka i na ekmek mówił kek.

Reklama

Arda Guler nie mógł oglądać również meczu Portugalii z Grecją, podczas którego poprzedni rekord najmłodszego strzelca w historii EURO pobił Cristiano Ronaldo. Urodził się rok później, 25 lutego 2005 roku w Ankarze.

Nie wiadomo, czy kilkuletni Arda wychowywał się na opowieściach o Tomaszu Zdeblu, ale być może właśnie polsko-niemieckie legendy zainspirowały go do wyboru pierwszego klubu. Dziewięcioletni Arda trafił do Genclerbirligi SK, którego gwiazdą w latach 2000-2003 był czternastokrotny reprezentant Polski.

Poznałem Ardę, gdy miał 13 lat, jeszcze w szkole. Kiedy trafił do Genclerbirligi byłem jego nauczycielem wychowania fizycznego i równocześnie trenerem. Kolega uprzedzał mnie wcześniej, że to wyjątkowy chłopak – mówi Erol Tokgozler, pierwszy wychowawca Gulera. – Kiedy pierwszy raz go zobaczyłem, miał nie więcej niż 1,55 metra, ale przy tym imponującą technikę. Z piłką przy nodze mógł zrobić wszystko. Jego talent był niezwykły. Nigdy nie widziałem czegoś takiego u zawodnika w jego wieku. Nie dało się przewidzieć, co zrobi. Dryblował, schodził do środka, strzelał. Piłka była jak jeden z jego organów.

Genclerbirligi uchodzi w Turcji za kopalnię talentów, które prędko wyławiane są przez krajowych gigantów. Dokładnie ten scenariusz zdarzył się w przypadku Ardy. Guler zwrócił na siebie uwagę kierownika skautingu młodzieżowego Fenerbahce Serhata Pekmezciego. W lutym 2019 roku za trzynastolatka zapłacono 200 tysięcy euro. W umowie zagwarantowano jeszcze raz tyle w przypadku debiutu w pierwszym zespole, a także zawarto procenty od kwoty przyszłego transferu.

Reklama

Pod koniec 2017 roku Arda podawał zawodnikom piłki podczas spotkania Genclerbirligi SK z Fenerbahce. Teraz przenosił się do jednego z dwóch największych klubów w Turcji.

Seryjny rekordzista

Kilka dni przed czternastymi urodzinami Arda Guler wylądował w Stambule.

Z jednej strony czuję smutek z powodu rozstania z kolegami z drużyny i trenerami, z którymi grałem przez lata w piłkę nożną, a z drugiej szczęście, bo przechodzę do klubu, któremu kibicuję i o którym marzyłem – oznajmił Arda po przeprowadzce. I nie zmyślał. Od urodzenia kibicował Fenerbahce. Jego największym idolem był Alex. W latach 2004-2012 Brazylijczyk rozegrał dla żółto-granatowych 341 meczów i strzelił 171 goli. Pół roku po przenosinach do Stambułu, Arda opublikował na swoim instagramowym profilu filmik, na którym Alex go pozdrawia.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Arda Güler (@ardaguler)

Guler wspinał się błyskawicznie. Zaczynał od drużyny do lat 14. Przez U15 i U16 wskoczył do zespołu U19. Strzelał na potęgę. Zdobył 28 bramek w 62 meczach. Jeszcze więcej razy asystował kolegom. Szybko został kapitanem i z opaską na ramieniu przechodził do coraz starszych drużyn.

W azjatyckiej części Stambułu obserwowali narodziny wielkiej gwiazdy. 13 stycznia 2021 roku Guler związał się z Fenerbahce umową na dwa i pół roku. Piętnastolatek podpisał profesjonalny kontrakt.

W pierwszej drużynie Fenerbahce zadebiutował 19 sierpnia 2021 roku w meczu Ligi Europy przeciwko HJK Helsinki. W 67. minucie zmienił Filipa Novaka. Miał wtedy 16 lat i 174 dni.

Szansę debiutu dał mu Vitor Pereira. – Przez pięć lat pracowałem dla FC Porto. Raczej nie miałem tam do czynienia z zawodnikami o charakterze i jakości Ardy – powiedział portugalski trener po meczu.

Trzy dni później Guler zadebiutował w lidze. Wszedł na boisko w 86. minucie meczu z Antalyasporem. Było 0:0. Po trzech minutach asystował przy golu Mihy Zajca. Fenerbahce wygrało 2:0.

Na kolejny krok musiał poczekać pół roku. 20 lutego 2022 wyszedł w pierwszym składzie na mecz z Hataysporem. Za każdym razem, gdy był przy piłce, kibice nagradzali go owacją. Zagrał 73 minuty i został wybrany zawodnikiem meczu. Zdobył 86,9 procent głosów. Po końcowym gwizdku stanął przed telewizyjną kamerą. – Dokładnie trzy lata temu wkroczyłem do świata Fenerbahce. Dzisiejszy występ jest dla mnie wielką dumą. Marzyłem o tej chwili od pierwszego dnia w Stambule. Wciąż będę ciężko pracował i walczył o marzenia – obiecał.

Niecały miesiąc później zaliczył kolejny pierwszy raz. 13 marca 2022 roku w 74. minucie meczu z Alanyasporem zastąpił na murawie jednego ze swoich największych idoli Mesuta Ozila. Było 2:2. Cztery minuty po wejściu zdobył bramkę na 3:2. To było jego pierwsze trafienie w seniorskiej piłce. I kolejny rekord. Guler został najmłodszym strzelcem gola w historii Fenerbahce. W tym samym meczu dołożył asystę. Jego drużyna wygrała 5:2.

Przepowiednia Pirlo

Pięć dni po meczu, w którym Guler strzelił pierwszego gola dla Fenerbahce, klub zorganizował ceremonię, podczas której nowe umowy podpisało sześciu zawodników. Jednym z nich był Arda. Kontrakt wydłużono o trzy lata.

Pierwszy sezon w seniorskiej piłce Guler zakończył z trzema golami i trzema asystami. Pojawiał się na murawie w 12 spotkaniach. Na początku kolejnej kampanii klub zorganizował jeszcze jedną ceremonię związaną z Ardą. Prezes Fenerbahce Ali Koc i nowy trener Jorge Jesus uroczyście wręczyli siedemnastolatkowi koszulkę z jego nowym numerem. Od teraz Guler grał z „dychą” na plecach.

Oczywiście Tomasz Zdebel nie jest jedynym polskim akcentem w karierze Ardy. 3 listopada 2022 roku, w rewanżowym spotkaniu z Dynamem Kijów, Guler zdobył pierwszą bramkę w meczu europejskich pucharów i tym samym został najmłodszym strzelcem pucharowego gola w historii Fenerbahce oraz całej Turcji. Kolejne dwa rekordy odhaczone. Aha, polski wątek! Mecz z Dynamem rozgrywano na stadionie Cracovii.

W sezonie 2022/23 Guler zaczął pojawiać się na boisku regularnie. Uzbierał 35 meczów, sześć goli i siedem asyst. Nikt w jego wieku nie zanotował lepszego bilansu w tureckiej superlidze ani w żadnej z pięciu topowych europejskich lig. Nie tylko jeśli chodzi o gole i asysty, ale również kluczowe podania czy udane dryblingi.

Gdy jestem na boisku, wierzę, że strzelę gola. Kiedy byłem małym chłopcem najczęściej oglądałem Alexa, również Mesuta Ozila. Dziś wzoruję się na Martinie Odegaardzie i Kevinie de Bruyne – zdradził w tamtym czasie Guler.

Jednak liczby to jedno, a sposób, w jaki porusza się po murawie – drugie, zdecydowanie ważniejsze. Każdy, kto go obserwuje, widzi, że nie ma do czynienia z dzieciakiem, a z panem piłkarzem.

To artysta i rzemieślnik zarazem. Kiedy oglądasz mecz z udziałem Gulera, nie jesteś w stanie oderwać od niego wzroku. Jest po prawej stronie, chwilę później w środku. Przy linii bocznej, a za moment w polu karnym. Wszędzie tam, gdzie piłka. Wszędzie tam, gdzie coś się dzieje. Gestykuluje, pokazuje do kolegów – podaj tu, zagraj pod moje nogi! Chce być w grze. Nawet jeśli odda piłkę pierwszym kontaktem, to od razu pokazuje – chcę ją z powrotem. Wygląda, jakby na wszystko miał plan. Gotowy scenariusz w głowie, co zrobić dalej. Potrzebuje jedynie piłki przy nodze. Zagraj, do cholery, do mnie!

Jeden z jego występów podziwiał zza linii bocznej Andrea Pirlo. W sezonie 2022/23 legenda włoskiej piłki prowadziła Karagumruk. Fenerbahce wygrało 2:1, a Arda zaliczył asystę przy zwycięskim golu. – To niesamowicie utalentowany zawodnik. Ma jakość, dobrze czyta grę i dysponuje świetną techniką. Jeśli nadal będzie się rozwijał, jego potencjał będzie nieograniczony. Będzie mógł zagrać w dowolnym miejscu na świecie – powiedział Pirlo po meczu.

A jego przepowiednia sprawdziła się o wiele szybciej niż przypuszczał.

Na jachcie z prezesem

Zabezpieczenie przyszłości największego skarbu Fenerbahce było pierwszym podpunktem w planie każdego z posiedzeń klubowego zarządu. Prezes Ali Koc zaprosił Ardę i jego rodzinę na rejs luksusowym jachtem po Morzu Egejskim. Cel był jeden: przekonać Gulera do podpisania kolejnej umowy z Fenerbahce.

W klubie zdawali sobie sprawę, że zatrzymać nastolatka będzie bardzo trudno, ale nie o to chodziło. Problemem była klauzula odstępnego, która z początkowych pięciu milionów euro, dzięki regularnym występom, wzrosła do 17,5 miliona euro. Więcej, ale nadal promocja, jak na tureckim bazarze. Special price for you, my friend.

Arda, a może bardziej jego ojciec, okazał się jednak twardym negocjatorem i tym razem nie zgodził się na podpisanie nowej umowy. W tej grze każdy z uczestników miał świadomość, że do stołu zbliżają się nowi, znacznie więksi gracze.

To naturalne, że Guler znalazł się na liście życzeń wielu klubów. Arsenal, Borussia Dortmund, Paris Saint-Germain… Atletico Madryt wysłało do Turcji kilku skautów, Pep Guardiola osobiście poprosił działaczy Manchesteru City, żeby zbadali temat. Ajax, z Klaasem-Janem Huntelaarem na czele, przygotował kilka prezentacji, którymi starał się przekonać Ardę, że Amsterdam byłby idealnym przystankiem przesiadkowym. Kolejka była długa, ale na jej czele stali przedstawiciele FC Barcelony. Konkretnie Deco, którego prezes Joan Laporta wysłał do Bodrum – gdzie cumował jacht prezesa Fenerbahce – i zabronił wracać bez podpisanych dokumentów.

Zwodząc Deco

Było lato 2023. Deco przejął temat Gulera od odchodzącego dyrektora sportowego Mateu Alemany’ego. Początkowo rozmowy szły całkiem nieźle. Katalończycy byli przekonani, że dopięcie transakcji jest formalnością. Ze względu na nałożone ograniczenia, Barcelona zaproponowała roczne wypożyczenie powrotne do Stambułu. Ten pomysł spodobał się Turkom. Rzekomo nie narzekali nawet na ofertę zakładającą rozłożenie płatności na raty.

Laporta ogłosił w „Mundo Deportivo”: – LaLiga pozwoliła nam rozpocząć podpisywanie kontraktów na przyszły sezon bez wpływu na nasz status Fair Play. Arda Guler to niezwykle utalentowany piłkarz i staramy się sfinalizować jego transfer.

Wtedy jednak do gry wkroczył Guler senior. Ojciec Ardy dał do zrozumienia wszem i wobec, że jego syn chce jak najszybciej przeskoczyć na kolejny poziom i tym samym porzucić turecką ligę. Wypożyczenie powrotne nie wchodziło w grę.

Za Gulerem seniorem pojawił się Florentino Perez z madrycką świtą. Dowodzony przez Juniego Calafata dział skautingu Realu dużo wcześniej zebrał kilka entuzjastycznych raportów na temat Gulera, jednak dopiero poważne zainteresowanie Barcelony, skłoniło „Królewskich” do podjęcia zdecydowanych kroków. Kluczowy miał być obejrzany występ Gulera przeciwko Sevilli w 1/8 finału Ligi Europy. Fenerbahce pokonało Hiszpanów 1:0, a Guler zagrał rewelacyjne zawody.

Dyrektor wykonawczy Realu Jose Angel Sanchez spotkał się z przedstawicielem Gulera, który jednocześnie pełnił w tamtym czasie rolę agenta Thibauta Courtois, bramkarza madryckiego klubu. W kilka dni porozumienie było gotowe.

Jednak nie było to porozumienie bezwarunkowe. Arda chciał mieć pewność, że z marszu będzie mógł wejść do pierwszego składu Realu. Odważnie, trzeba przyznać. Guler i jego otoczenie byli jednak przekonani, że jest gotowy do skoku na najgłębszą wodę świata.

Carlo Ancelotti osobiście porozmawiał z Ardą. Nie starał się nakładać mu zimnego kompresu na głowę, wręcz przeciwnie, zrobił wszystko, aby ostatecznie przekonać nastolatka do przenosin na Bernabeu.

I znów wkroczył Umit Guler. Ojciec stworzył wokół syna sztab profesjonalistów, dbających o rodzinny kryształ. Seniorowi zależało jeszcze na dwóch kwestiach: by klub, któremu zawdzięczają wiele, nie był pokrzywdzony, a także – przede wszystkim – by pokrzywdzona nie była rodzina.

Transakcja została dopięta. Fenerbahce dostało więcej niż wynosiła klauzula. 20 milionów euro od ręki i 20 procent od ewentualnego przyszłego transferu. A także dodatkowe opłaty przy spełnieniu przyszłych warunków związanych z występami Ardy na hiszpańskich boiskach. W sumie kwota transferowa może dojść do 30 milionów euro.

Włoski dziennikarz Matteo Moretto uważa, że również rodzina nie została pokrzywdzona. Umit Guler miał wywalczyć od Realu dodatkową prowizję w okolicach 15 milionów euro.

Arda Guler

Arda Guler związał się z Realem sześcioletnim kontraktem. Pięć lat po przenosinach do Fenerbahce trafił na szczyt świata.

Cierpliwość popłaca

Gdy zadzwonił ojciec i powiedział, że chcą mnie w Realu, byłem szczęśliwy. Później wszystko działo się bardzo szybko – zdradził Arda. – Trener powiedział, że widzi we mnie następcę Luki Modricia i przedstawił długofalowy projekt. To mnie przekonało.

Początki w Realu obfitowały jednak głównie we frustrację. Podczas przedsezonowego tournee po Stanach Zjednoczonych, Guler doznał urazu łękotki. Potrzeba była operacja. Gdy w listopadzie wydawało się, że Turka udało się doprowadzić do używalności, naderwał mięsień czworogłowy uda.

Z Turcji zaczęły docierać informacje, że Guler już wcześniej miał problemy zdrowotne, a działacze Fenerbahce celowo ukryli to przed kupcami.

Po wielu miesiącach spędzonych w lekarskich gabinetach, Arda wrócił do treningów. Ancelotti nie rwał się jednak do postawienia na Turka w meczu. „Guler czuje się oszukany!” – krzyczeli nad Bosforem. Tamtejsi dziennikarze pisali, że sfrustrowany Arda rozważa opuszczenie Madrytu.

Wówczas nadszedł jednak upragniony debiut. W święto Trzech Króli, dokładnie 184 dni po przeprowadzce do Madrytu, Arda Guler wyszedł na boisko w białym trykocie. Turek otrzymał szansę w meczu Copa del Rey z czwartoligową Arandiną. Niektórzy obawiali się, że to nienajlepszy pomysł ze względu na minusową temperaturę i średni stan boiska, ale sztab Realu był przekonany, że tym razem ze zdrowiem Gulera wszystko będzie w porządku.

Niczego nie obawiał się sam Guler. Wyszedł na murawę skoncentrowany i pewny swego. Na twarzy zero emocji. Po boisku biegał przez godzinę i zostawił po sobie bardzo dobre wrażenie. W 18. minucie podszedł do rzutu wolnego, do którego wykonywania szykował się Dani Ceballos. Guler odebrał piłkę 27-latkowi i przekonał go, że wie, co zrobić. Uderzył mocno nad murem. Futbolówka trafiła w słupek.

Spisał się dobrze, ale oczywiście nie jest jeszcze w optymalnej formie fizycznej. Ważne, aby przyzwyczajał się do gry i udowadniał swoją jakość. Musi być cierpliwy. Poza jakością ma też osobowość i charakter. To cechy potrzebne w Realu – powiedział po pucharowym spotkaniu Carlo Ancelotti.

Cztery dni później Guler wszedł na osiem minut w dogrywce półfinałowego meczu Superpucharu z Atletico. Było 3:3, skończyło się 5:3 dla „Królewskich”. Przez kolejne tygodnie dostawał od Ancelottiego pojedyncze minuty: 9, 13, 3, 1, 5. I tak aż do 26 kwietnia.

Zakochany w piłce

Gdy „Królewscy” byli praktycznie pewni tytułu mistrzowskiego, Włoch zaczął rotować składem. Na mecz 33. kolejki z Realem Sociedad Arda wyszedł w pierwszej jedenastce. Real wygrał 1:0, a jedynego gola strzelił nie kto inny, jak Guler. To było jego drugie trafienie dla ekipy z Madrytu. Debiutanckie zanotował miesiąc wcześniej, gdy pojawił się na murawie w 89. minucie spotkania z Celtą Vigo. Wystarczyło mu czasu, by podwyższyć na 4:0.

Do końca sezonu Guler uzbierał 379 minut. Oddał sześć celnych strzałów i zdobył sześć bramek. Strzelał gola średnio co 63 minuty. Dwa trafienia załadował Villarrealowi w szalonym spotkaniu zakończonym wynikiem 4:4. – Jest niezwykły. Ma wyjątkowy dar. Zdobywa bramki, nawet gdy nic na to nie wskazuje. Piłka kocha Ardę – powiedział Ancelotti po końcowym gwizdku.

1 czerwca zakochany w piłce ze wzajemnością Turek wzniósł puchar Ligi Mistrzów. Co prawda nie zagrał w tych rozgrywkach ani minuty, ale i tak miał łzy w oczach.

„Bycie częścią tego niesamowitego zespołu napawa mnie dumą i radością. Moim największym marzeniem jest odegrać znaczącą rolę w drużynie, która zdobędzie kolejny, szesnasty tytuł Ligi Mistrzów” – napisał Guler w mediach społecznościowych.

Arda Guler zjadł śniadanie

Marzenie o Lidze Mistrzów Guler włożył na moment do zamrażarki. Teraz jest w Niemczech, gdzie z Turkami walczy o sny całego narodu.

Myślicie, że przed meczami z Holandią i Austrią o Robercie Lewandowskim mówiło się w Polsce do przesady? W takim razie zerknijcie na portale tureckie, które o Messim z Ankary produkują sto tekstów dziennie. Co zjadł, jakie buty ubrał, z kim spacerował, a z kim pił kawę. W telewizji 10 kanałów nadających 24/7 tylko o piłce, z czego przynajmniej 12 godzin poświęconych jest „złotemu chłopcu”. „Afera” z treningową narzutką, którą przed meczem z Portugalią zabrał Gulerowi selekcjoner Vincenzo Montella, dotarła aż nad Wisłę.

Jednak o Gulerze nie mówią tylko w Turcji. Golem strzelonym Gruzji trafił na światowe nagłówki. „Arda Guler pobił rekord Cristiano Ronaldo!” – napisano w każdym języku, od chińskiego po suahili.

Nie interesują mnie osobiste osiągnięcia. Jestem całym sercem z zespołem – skomentował Guler.

W drugim meczu turnieju Arda miał stanąć właśnie naprzeciw Cristiano Ronaldo – człowieka, któremu odebrał rekord. Dwaj zawodnicy z „królewskim” DNA na przeciwległych krańcach swoich karier. Spotkanie Turka z Portugalczykiem było jednak krótsze i mniej spektakularne niż zakładano. W trosce o zdrowie swojego piłkarze, Montella nie wystawił go w pierwszym składzie. Guler wszedł na ostatnie 20 minut i nie pokazał nic specjalnego.

Nie obyło się bez kolejnej “afery”, bowiem tureccy kibice i dziennikarze oskarżyli CR7 o zignorowanie Ardy. Nie wiedzieli jednak, że 39-letni Portugalczyk podszedł po meczu pod turecką szatnię i poprosił o rozmowę z Gulerem. Głównym tematem był Real. Ronaldo próbował przekazać młodszemu koledze przepis na udaną karierę i życie w Madrycie.

Sukces, którego nie pamięta

Zanim jednak Arda wróci do Hiszpanii, gdzie spotka się między innymi z Judem Bellinghamem, Federico Valverde, Brahimem Diazem, Rodrygo, Viniciusem czy Kylianem Mbappe (rywalizacja o pierwszą jedenastkę w Realu to zdecydowanie temat na osobny tekst), powalczy o (przynajmniej) powtórzenie sukcesu, którego pamiętać nie ma prawa.

Po raz ostatni z grupy mistrzostw Europy Turcy wyszli w 2008 roku. Na mistrzostwa świata, za życia Ardy, w ogóle się nie zakwalifikowali. Ten chłopak nie ma pojęcia, co to sukces reprezentacji i zrobi wszystko, aby się dowiedzieć i tym samym przypomnieć milionom rodaków smak zwycięstwa.

Na drodze Turków stoją Austriacy. Mecz 1/8 finału będzie dla Gulera jedenastym w reprezentacyjnej koszulce. Zadebiutował dwa lata temu, w wieku 17 lat, przeciwko Czechom. Pierwszego gola strzelił Walijczykom. Dokonał tego 19 czerwca 2023 roku na stadionie 19 Maja w Samsun, już jako osiemnastolatek, dzięki czemu po raz kolejny przeszedł do historii tureckiego futbolu. Tym razem jako najmłodszy zdobywca bramki w spotkaniu reprezentacji.

Guler to po turecku śmiech. Arda nie śmieje się zbyt często. Jego twarz jest zazwyczaj pozbawiona emocji, nawet po strzelonych golach. Mimo to wszyscy w Turcji wierzą, że dzięki Gulerowi, będą mieli powody do uśmiechu i radości przez długie lata.

– Arda ma więcej potencjału niż Leo Messi – uważa wspominany już pierwszy trener Gulera. Erol Tokgozler argumentuje to tak: – Messi jest najlepszym piłkarzem, jakiego kiedykolwiek widziałem, ale Arda ma porównywalnie wielkie umiejętności. Oczywiście przed nim długa droga. Jest na początku kariery i musi rozegrać wiele spotkań, aby stać się piłkarzem, jakim powinien być, ale pod względem potencjału przewyższa Leo. To klejnot.

Na naszych oczach staje się wielkim zawodnikiem – powiedział z kolei Arda Turan, były skrzydłowy reprezentacji Turcji i między innymi FC Barcelony. – Dzięki niemu możemy zobaczyć cudowną historię, niczym z Hollywood.

Najbliższy odcinek historii rodem z Hollywood – czy jak pewnie woleliby Turcy: Yesilcam – rozegra się już we wtorek o godzinie 21:00 w Lipsku. Wszystkie oczy na chłopca z numerem ósmym na koszulce. Jeśli ktoś ma przechytrzyć rozpędzoną i pragmatyczną do bólu austriacką maszynę Ralfa Rangnicka, to właśnie on.

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

1/8

Komentarze

3 komentarze

Loading...