1/8

Anglia

2
-
1
Zakończone

Słowacja

Jude Victor William Bellingham 90"
Harry Edward Kane 91"
Ivan Schranz 25"

Krwawe piekło Słowaków. Latający Jude uratował Anglików

Paweł Marszałkowski

Autor: Paweł Marszałkowski

30 czerwca 2024, 21:10 • 5 min czytania 40 komentarzy

Przed meczem ze Słowenią Gareth Southgate zapowiadał twardy reset i zmianę nastawienia. Nic z tego nie nastąpiło ani wtedy ani dziś. Bo przecież nie możemy zachwycać się Anglikami za kilkanaście czy kilkadziesiąt minut naporu na dzielnych Słowaków. Southgate nie będzie jednak jak Tomasz Wieszczycki i nie zatrzyma się na 99 meczach w roli selekcjonera. Mecz numer sto czeka go w ćwierćfinale. To będzie ostatni moment na nowe otwarcie.

Rozkosznie było obserwować sposób, w jaki Słowacy poruszali się dziś po boisku. Podziwiać, jak zgrabnie i synchronicznie przesuwali się po murawie całymi liniami – jakby cała dziesiątka graczy z pola powiązana była jakimś niewidocznym sznurkiem. Wydawało się, że to właśnie zmysł taktyczny Francesco Calzony i jego talent do wpajania słowackim piłkarzom neapolitańskich założeń będą głównymi atutami naszych południowych sąsiadów. Ale nie, tych atutów było znacznie, znacznie więcej. Przez większość meczu Słowacy nie tylko byli doskonali taktycznie i zespołowo, ale też przewyższali Anglików indywidualnie. Słowacy przewyższali indywidualnie Anglików. Słowacy. Anglików.

Przed pierwszym gwizdkiem wydawało się, że piłkarze spod Tatr, nawet jeśli wespną się na szczyty możliwości, będą potrzebowali fury szczęścia. Gdy mecz się rozpoczął, wiedzieliśmy, że wcale nie musi tak być. Po 20 minutach gry było 3:1 w groźnych sytuacjach dla Słowaków i 3:1 w żółtych kartkach dla Anglików. Piłkę prezentowali rywalom boczni obrońcy z wysp: Kieran Trippier i Kyle Walker. Marc Guehi musiał uciekać się do faulu, by nie dopuścić Ivana Schranza do wyjścia sam na sam z Jordanem Pickfordem. Zobrazowaniem tego fragmentu meczu powinien być jednak strzał Trippiera z ósmej minuty. Podręcznikowy viral.

Wkrótce dostaliśmy dowód słowackiej dominacji w postaci gola. Trudno o bramkę bardziej zasłużoną.

Moglibyśmy napisać, że 55 milionów Anglików było w szoku, ale bardzo możliwe, że w szoku nie był ani jeden z nich. Angielscy kibice przywykli. Szykowali się na lanie od sparingowej porażki z Islandią. 7 czerwca podopieczni Garetha Southgate’a przegrali na Wembley 0:1. Przed wyjazdem do Niemiec żegnały ich gwizdy i drwiny, które w kolejnych tygodniach nie ucichły ani na moment. Jedynie wzmagały się z dnia na dzień.

Anglicy grali fatalnie. Na tyle fatalnie, że po 30 minutach, komentujący mecz w TVP Robert Podoliński ogłosił, że szkoda, iż nie trafiliśmy na nich w grupie, bo na pewno bez problemu wygralibyśmy z tak bezradną i pogubioną drużyną.

Piłkarze Southgate’a zmieniali ustawienie, lecz w ich grze nic się nie zmieniało. Harry Kane szczelnie przykryty był peleryną niewidką. Nie istniał. Jednak nieuczciwe byłoby skupienie się wyłącznie na angielskim marazmie. Bo jednak ten marazm z czegoś wynikał. Konkretnie z tego, że Słowacy grali genialny mecz.

Wszyscy spodziewali się, że od pierwszych sekund podopieczni Calzony zejdą do niskiej obrony, a oni grali średnim pressingiem. Ustawieni blisko siebie, szczelnie i twardo na nogach. Praktycznie nie dopuszczali Anglików we własne pole karne. Wyjątki można było policzyć na palcach jednej ręki.

Przestraszeni Anglicy omijali środek pola, gdzie roiło się od niebieskich żołnierzy z Napoleonem Lobotką na czele. Jakby uznali, że nie ma co próbować, bo i tak nie uda się przedrzeć przez tę niebieską ścianę. Calzona dyrygował swoją armią za linią, Lobotka na boisku.

W pierwszej połowie Lobotka był lepszy od Rice’a.
Schranz lepszy od Kane’a.
Haraslin lepszy od Saki.
I wreszcie Calzona lepszy od Southgate’a.

Jednak druga połowa to już zupełnie inna opowieść. Pierwszy sygnał, że Anglicy wskoczyli w przerwie do kubła z zimną wodą mieliśmy już po pięciu minutach od powrotu na boisko. Piłkę jak po sznurku poprowadzili Saka, Kane, Trippier, a Phil Foden skierował ją do siatki. Po chwili okazało się jednak, że był na pozycji spalonej.

Słowacy wciąż prowadzili, ale Anglicy pomału budzili się z długiego snu. „Synowie Albionu” wreszcie przestali być byle jacy. To byli Anglicy podrażnieni, chcący udowodnić, że nie należy się im wiadro pomyj.

Słowacy ulegli wywieranej presji, cofnęli się głęboko i odliczali minuty do końca. Bronili dzielnie i wytrwale. Gdy nie dawali rady, pomagał im słupek. Sędzia doliczył sześć minut. W Bratysławie przygotowywano spiż pod pomniki Lobotki i Calzony. Przecież nigdy w historii Słowacy nie dotarli na wielkiej imprezie do ćwierćfinału. A później zabrzmiał gong. Bezradny przez większość meczu Bellingham z przewrotki walnął gola na 1:1. Football, bloody hell!

Dogrywka. Trybuny nie skończyły jeszcze śpiewać Hey Jude, a już było 2:1. Kane zamienił peleryny i założył tę należącą do bohaterów. Wreszcie zrobił to, czego oczekuje od niego naród.

Na boisku nie było już Schranza, Dudy czy Haraslina. Ze Słowaków zeszło powietrze i balona nie miał kto ponownie nadmuchać. Zabrakło szczęścia i sił. Za dużo było czasu. O kilkadziesiąt sekund za dużo. Po gongu, w który uderzył latający Jude, Słowacy już nie wstali z kolan.

1/8

Anglia

2
-
1
Zakończone

Słowacja

5
Pickford
3
Trippier
6
Guéhi
yellow-card
4
Stones
2
Walker
7
Rice
5
Mainoo
yellow-card
5
Foden
7
Bellingham
1
yellow-card
5
Saka
5
Kane
1

Zmiany:

icon-swap
Cole Jermaine Palmer
5
Kieran John Trippier
icon-swap
Eberechi Oluchi Eze
5
Kobbie Mainoo
icon-swap
Ivan Benjamin Elijah Toney
5
Philip Walter Foden
icon-swap
Conor Gallagher
Harry Edward Kane
icon-swap
Ezri Konsa
Jude Victor William Bellingham

Legenda

yellow-card
Żółta kartka
red-card
Czerwona kartka
yellow-card red-card
Dwie żółte / czerwona kartka
Zdobyte gole
Gole samobójcze
Asysty
Asysty drugiego stopnia
5.0
Ocena meczowa
+
Plus meczu
-
Minus meczu
swap
Zawodnik zmieniony

WIĘCEJ NA WESZŁO:

Fot. Newspix

Kaszub. Urodził się równo 44 lata po Franciszku Smudzie, co może oznaczać, że właśnie o nim myślał Adam Mickiewicz, pisząc słowa: „A imię jego czterdzieści i cztery”. Choć polskiego futbolu raczej nie zbawi, stara się pracować u podstaw. W ostatnich latach poznał zapach szatni, teraz spróbuje go opisać - przede wszystkim w reportażach i wywiadach (choć Orianą Fallaci nie jest). Piłkę traktuje jako pretekst do opowiedzenia czegoś więcej. Uzależniony od kawy i morza. Fan Marka Hłaski, Rafała Siemaszki, Giorgosa Lanthimosa i Emmy Stone. Pomiędzy meczami pisze smutne opowiadania i robi słabe filmy.

Rozwiń

Najnowsze

EURO 2024

Demiral zapisał się w historii. Pierwszy obrońca z dubletem od 1998 roku

Bartosz Lodko
0
Demiral zapisał się w historii. Pierwszy obrońca z dubletem od 1998 roku
1/4

Znamy komplet par ćwierćfinałowych Euro 2024

Piotr Rzepecki
5
Znamy komplet par ćwierćfinałowych Euro 2024
1/8

Janczyk z Niemiec: W krainie złotego dziecka. Letnia baśń Turków trwa

Szymon Janczyk
10
Janczyk z Niemiec: W krainie złotego dziecka. Letnia baśń Turków trwa

1/8

EURO 2024

Demiral zapisał się w historii. Pierwszy obrońca z dubletem od 1998 roku

Bartosz Lodko
0
Demiral zapisał się w historii. Pierwszy obrońca z dubletem od 1998 roku
1/4

Znamy komplet par ćwierćfinałowych Euro 2024

Piotr Rzepecki
5
Znamy komplet par ćwierćfinałowych Euro 2024
1/8

Janczyk z Niemiec: W krainie złotego dziecka. Letnia baśń Turków trwa

Szymon Janczyk
10
Janczyk z Niemiec: W krainie złotego dziecka. Letnia baśń Turków trwa

Statystyki

15
Wszystkie strzały
11
2
Strzały celne
2
6
Strzały niecelne
7
7
Zablokowane strzały
2
9
Strzały z pola karnego
6
6
Strzały spoza pola karnego
5
1
Interwencje bramkarza
0
804
Liczba podań
465
707
Celne podania
373
88%
Celne podania%
80%
63%
Posiadanie piłki
37%
9
Rzuty rożne
1
12
Faule
19
1
Spalone
2
3
Żółte kartki
5

Informacja o meczu

Data:
niedziela, 30 czerwca 2024 18:00

Komentarze

40 komentarzy

Loading...