W poniedziałkowym Euro Grillu w WeszłoTV Jakub Białek i Szymon Janczyk rozmawiali z wiceprezesem i członkiem zarządu PZPN oraz prezesem łódzkiego ZPN, Adamem Kaźmierczakiem.
Jego zdaniem po niedzielnej porażce z Holandią da się znaleźć naprawdę dużo pozytywów. – Nie pamiętam meczu reprezentacji Polski z poważną drużyną, a za taką na pewno trzeba uważać Holendrów, w którym fragmentami byśmy dominowali. W każdym przejściu na połowę rywala widać było pomysł na grę i przede wszystkim graliśmy piłką. Nie było zmasowanej obrony i próby ugrania czegoś dalekim podaniem. Próbowaliśmy konstruować akcje i myślę, że naprawdę dobrze się to oglądało. Widać było wielką radość z gry u młodych piłkarzy. Zalewski to jeden z niewielu polskich zawodników, którzy z piłką biegają szybciej niż bez piłki. Niezły był występ Urbańskiego. Zapewne Michał znalazł parę mankamentów, ale jestem przekonany, że na Austrię wyjdzie zespół podobnie zmotywowany, a te słabe elementy zostaną poprawione – mówił.
Padło pytanie dotyczące tezy, że przez specyficzny stan murawy na Stadionie Narodowym kadrowicze doznawali w ostatnich dniach tylu urazów. – To jest chyba trochę takie typowo polskie. Michał od samego początku zakładał, że całe zgrupowanie będzie przeprowadzone w Warszawie. Wiedzieliśmy, że odbędzie się osiem treningów na Stadionie Narodowym. To wszystko było wkalkulowane w przygotowania. Czy stan murawy spowodował kontuzje? Ja na pewno takiego zdania bym nie wypowiedział – stwierdził Kaźmierczak.
Przyznał on, że warunki do treningów w Niemczech są imponujące i porównał to z sytuacją u nas. – Największe deficyty w naszym szkoleniu to właśnie infrastruktura. Gdybyśmy dysponowali w Polsce takimi obiektami jak w Hannowerze, a myślę, że nie jest to najlepszy obiekt w Niemczech… Oceniając realnie, nikt u nas nie ma takiego stadionu, gdzie zupełnie spokojnie swoje mecze mogą rozgrywać drużyny rezerw czy CLJ – ocenił.
– Odległość między hotelem a centrum treningowym wynosi 4 kilometry, fajna droga przez las. Dziś wsiadłem na rower chyba po raz pierwszy od czasów podstawówki i boję się, że jutro będę miał problem z zakwasami – dodał żartobliwie.
Dobrą organizacją turnieju nie był zaskoczony, z jednym wyjątkiem. – Jedna rzecz, która zwróciła moją uwagę, to fakt, że można było zupełnie bezboleśnie dojechać na stadion. To duża sprawa, gdy mówimy o 50-tysięcznym obiekcie położonym w ramach aglomeracji. Dojazd z hotelu zajął bodajże 15 minut, w Polsce chyba jest to mało realne – zauważył.
W kwestii budowy ośrodka treningowego dla reprezentacji nowych wieści nie było. – Temat Otwocka na dziś wydaje się zamknięty. Trzeba może zastanowić się nad inną lokalizacją i innym zakresem budowy. Myślę, że wrócimy do tematu dość szybko – skwitował Kaźmierczak.
Jeśli “Biało-Czerwoni” mają dobre wyniki, a przynajmniej dobrze grają, piłkarski związek od razu też na tym zyskuje. – To jest duża rola wasza. Od jakiegoś czasu można już zauważyć, że atmosfera wokół reprezentacji się pojawiła. Wczorajszy mecz nie miał większego znaczenia na to, jak będzie postrzegany PZPN. Oczywiście dobry wynik buduje dobre relacje, a trochę gorsza gra powoduje, że szukamy… Nie chcę mówić “dziury w całym”, ale wtedy najdrobniejsze rzeczy stają się wielkimi problemami. Jeżeli wszyscy rzetelnie spojrzymy na tę reprezentację, to i może PZPN będzie postrzegany trochę inaczej niż miało to miejsce jeszcze rok temu – powiedział wiceprezes piłkarskiej centrali.
Na koniec Adam Kaźmierczak odniósł się do sytuacji Polski przed dalszą fazą rywalizacji w grupie. – Myślę, że nasze szanse na awans nie zmalały. Od początku było wiadomo, że kluczowy jest mecz z Austrią. Remis z Holandią miałby ogromne znaczenie psychologiczne, bo pokazałby tym chłopcom, że stać ich na duży wynik. Tak czy siak kluczowe są trzy punkty. Nawet gdybyśmy mieli punkt z Holandią i punkt z Austrią, nic nam to nie daje. Z dwoma punktami nawet przy układzie z tymi sześcioma grupami wyjście byłoby bardzo trudne, natomiast wyniki w innych grupach pokazują, że trzy punkty mogą dać promocję z trzeciego miejsca. W tej chwili o to gramy. Atmosfera w drużynie jest bardzo dobra, zawodnicy zdają sobie sprawę z ogromnej szansy, przed którą stoją. Polskich kibiców powinno być znacznie więcej. W Hamburgu nawet dzień przed meczem rzucała się w oczy ogromna dysproporcja, na tysiąc polskich kibiców było 20 tys. holenderskich. Sądzę, że w piątek sytuacja będzie odwrotna – zakończył.
CZYTAJ WIĘCEJ:
- Dlaczego Zieliński powinien być kapitanem reprezentacji
- Trela: Mimo porażki z Holandią: przyjemne poczucie, że Polacy zrobili, co mogli
- Dlaczego Polacy „grają w piłkę”? Analizujemy grę kadry Probierza
Fot. FotoPyK