Reklama

Probierz sprzątnął Stajnię Augiasza

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

11 czerwca 2024, 14:05 • 7 min czytania 21 komentarzy

Michał Probierz w roli selekcjonera nie przegrał od piętnastu meczów. Seria trwa od listopada 2022 roku, kiedy prowadzona przez niego Polska U-21 pokonała 3:2 rówieśników z… Turcji. Największą zasługą 51-letniego trenera jest jednak fakt, że jakimś cudem Biało-Czerwoni nie jadą na Euro w toksycznej i buraczanej atmosferze, jaka towarzyszyła tej reprezentacji, gdy obejmował jej stery. 

Probierz sprzątnął Stajnię Augiasza

Styczeń 2022 roku, Probierz po dwóch dniach pracy zwiał z Bruk-Betu. Zaledwie dwa miesiące wcześniej w obliczu krytyki i wypalenia opuszczał statek Cracovii. Wtedy zresztą jego projektu życia, gdzie dostał większą władzę niż którykolwiek inny trener w Polsce. Wydawało się, że z buńczucznego i wojującego z całym światem szkoleniowca, którego legitymizowały bardzo dobre wyniki osiągane z Jagiellonią i dwa trofea zdobyte z „Pasami”, przekształcił się w trenera o niezmiennie konfrontacyjnym charakterze, ale już bez wyników.

Minęło dwa i pół roku.

Probierz pomógł reprezentacji Polski wyjść z największego kryzysu od dekady.

Bardzo prawdopodobne, że Polska na mistrzostwach Europy nie wyjdzie z grupy. Możliwe, że przegra wszystkie mecze. Francja mogłaby wystawić trzy albo cztery równorzędne „jedenastki”, które byłyby faworytami spotkań z 95% reprezentacji tego kontynentu. Z Holandią ostatni raz wygraliśmy w 1979 roku, a w Lidze Narodów leją nas dość regularnie. Austria za Ralfa Rangnicka ostatnio tylko pokonała 2:0 Niemców i 6:1 Turków. Przy ewentualnym bilansie bramkowym 2:9 czy innym 3:10 nikt zdziwiony przesadnie nie będzie.

Reklama

Jest w tym jednak niewątpliwie zasługa Probierza, że Polska na Euro 2024 nie jedzie jak na stracenie. Mniejsza o to, że w ośmiu pierwszych meczach w roli selekcjonera nie przegrał ani razu, bo przeciwników miał do Francji, Holandii czy nawet Austrii w formie nieprzystających – Wyspy Owcze, Łotwa, Estonia i Mołdawia to niższa półka, zaś Czechy, Walia, Ukraina i Turcja półka średnia. Istotne, że za jego kadencji Biało-Czerwoni z pudrowanego trupa przemienili się w żywy organizm.

To żadne pompowanie balonika, gdy doceni się, że w barażu z Walią równo zapieprzali przez sto dwadzieścia minut i na trudnym terenie w Cardiff wygrali po serii rzutów karnych, że w pierwszej połowie meczu towarzyskiego z Ukrainą wrzucili rywali na karuzelę i w pół godziny wbili trzy bramki, że z Turcją przetrwali burzę i w samej końcówce wyszarpali zwycięstwo 2:1. Tylko te trzy spotkania przyniosły więcej radości i poprawiających narodowy humor momentów niż cała kadencja Fernando Santosa i większość okresu rządów Czesława Michniewicza.

Pamiętajmy, w jakim momencie historii Probierz przejmował tę drużynę. Wokół reprezentacji wciąż unosił się smród afery premiowej z Kataru. Santos stroił te swoje marudne miny w Albanii, gdzie jego podopieczni w fatalnym stylu przegrywali 0:2. Właściwie to nie będzie przesadą stwierdzenie, że Portugalczyk miał na ten zespół srogo wywalone. Robert Lewandowski udzielił głośnego wywiadu, w którym zarzucił kolegom z zespołu brak charakteru. Niewiele wcześniej była kompromitacja w Kiszyniowie. W ruinę popadł wizerunek PZPN.

Przed Euro 2024 tych tematów już nie ma.

Lewandowski w rozmowie z Łączy nas Piłka: – Jak przyjechałem na listopadowe zgrupowanie, to od razu poczułem coś. Nie chciałem wcześniej nic mówić, analizować, bo może coś się wydawać, a w praktyce może wyglądać to inaczej. Ja jednak to poczułem, czegoś takiego nie da się oszukać, wykreować sztucznie. Z każdym dniem obserwowałem, patrzyłem, wyciągałem wnioski. Widziałem, że to kierunek, w którym każdy z nas chce podążać. Na dłuższą metę piłkarz wyczuje trenera, czy mówi prawdę czy trochę co innego myśli, co innego mówi, a co innego jeszcze robi. Nawet jeśli to są ciężkie decyzje, to zawsze lepiej mówić prawdę, że słabo zagrałeś, nie zagrasz… Piłkarz na końcu to zaakceptuje. Oczywiście, może być zły, ale doceni trenera, który mówi prawdę. Jeśli jesteś fair, to zawodnik to czuje, a jeśli szkoleniowiec nie do końca powie prawdę, to na dłuższą metę nie będziesz miał zaufania piłkarza. 

Paweł Dawidowicz w TVP: – Mamy teraz super trenera, który wprowadza fajną atmosferę. Bije od niego pewność siebie i to jest domino. Jeżeli sztab jest pewny siebie to zawodnicy są pewni tego, co przygotowujemy i mam nadzieję, że będziemy wygrywać mecze.

Reklama

Nicola Zalewski w TVP: – Trener Probierz pomógł nam, ponieważ jest bardzo dobrym specjalistą i człowiekiem. Podziękujemy mu na koniec Euro, ponieważ pokażemy się w nim z dobrej strony.

Lewandowski na kanale FootTruck: – Trener Probierz podszedł do mnie jak do człowieka, a nie piłkarza. Obudził we mnie ambicję i to, że jeszcze chcę coś osiągnąć z tą kadrą. 

Te komplementy nie wzięły się znikąd. Probierz nie przeprowadził może rewolucji, ale przewietrzył szatnię reprezentacji, trafił do liderów, buduje postaci drugoplanowe, zrobiła się zdrowa atmosfera, co widać na vlogach ŁNP, ale i za każdym razem, gdy odwiedzi się DoubleTree by Hilton, gdy w stolicy stacjonuje kadra albo któryś z jej treningów na Stadionie Narodowym.

Na filmikach z odpraw czy przemów Probierza widać i słychać, że selekcjonerowi naprawdę zależy, żeby ta drużyna grała odważnie, do przodu, na miarę swojego potencjału. Nie ma i nie będzie w tym hurraoptymizmu, niezwykle ofensywnego stylu gry, jakiejś czarnej magii, która sprawi, że Polacy zaczną dominować nad każdym rywalem i w każdych okolicznościach, bo tak nie będzie, ale w sparingach z Ukrainą i Turcją było zaskakująco dużo tego, czego brakowało za Santosa i Michniewicza: piłkarzy z La Ligi, Serie A, Ligue 1, Premier League czy tureckiej Super Ligi grających jak piłkarze La Ligi, Serie A, Ligue 1, Premier League czy tureckiej Super Ligi.

Wyklarowały się konkretne pomysły. Z Ukrainą strzelaliśmy gole po stałych fragmentach gry, z Turcją też dośrodkowania ze stojącej piłki wyglądały nieźle. Trafienie na 2:1 z Turcją poprzedził kilkudziesięciometrowy przerzut Sebastiana Szymańskiego, co przypadkiem zdecydowanie nie było, bo takich prób zmiany kierunku gry w obu meczach towarzyskich nie brakowało. Jest też w grze Polski więcej życia – nie tylko podań do przodu, również takich przeszywających linie formacji przeciwników, w końcu odważniejszych w rozegraniu stoperów, ale też zwyczajnego charakteru, wcześniej towaru w tej grupie często deficytowego.

Nikt więc nie zarzuci Probierzowi tego, co wytykano mu w poprzednich latach najczęściej: topornego stylu. Po barażu z Walią, który po obu stronach można było postrzegać jako ukłon w stronę antyfutbolu, pojawiały się słuszne sugestie, że gra Biało-Czerwonych pozostawiała dużo do życzenia, ale wówczas najważniejszy był awans do Euro 2024 w myśl probierzowej zasady: „baraży się nie gra, baraże się wygrywa”. Jak widać, wcale nie jest to jednak kierunek, w którym Polska pod jego wodzą ma podążać.

To najważniejsze.

Pomaga również fakt, że Probierz odnajduje się w selekcjonerskiej roli. Zadbał o wizerunek, a to zaskakujące ważne: lepiej szykownego Adama Nawałkę niż flejtuchowatego Santosa. Siada z dziennikarzami do wielogodzinnych rozmów. Można do niego zadzwonić. Nie odcina się od świata jak jego portugalski poprzednik. Raczy opinię publiczną opowieściami o golfie, który w odbiorze ludzi nadaje mu ludzkiej twarzy i nie redukuje go jedynie do roli zderzaka dla gniewu domorosłych selekcjonerów. Rzucił przez te dziewięć miesięcy kilka zdań, które przyjęliśmy za konfrontacyjne i niebezpiecznie ocierające się o zamknięcie pierwszych drzwi w oblężonej twierdzy, ostatnio na przykład to spadającym na jego piłkarzy hejcie, ale to kropla w morzu przemyślanych wypowiedzi. Tendencja wskazuje raczej na gruntowne zrozumienie roli, jaką powinien pełnić selekcjoner.

Ludzie dziś śmieją się życzliwie z filmiku, na którym Probierz „znika” na ławce rezerwowych, a nie rechoczą pogardliwie z klipów, na którym Lewandowski olewa okrzyki z ławki Jerzego Brzęczka.

To dość duża zmiana.

Inna sprawa, że Euro dopiero się zaczyna, a „selekcjonaroza” to choroba przeważnie post-turniejowa. Na razie jednak Probierz zasłużył na zaufanie. Niecały rok temu chyba nikt nie przypuszczał, że to właśnie pod jego wodzą Polska pojedzie na Euro 2024 w atmosferze, o której można powiedzieć wszystko, ale nie, że jest zła i toksyczna.

Czytaj więcej o reprezentacji Polski:

Fot. 400mm.pl

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

EURO 2024

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

21 komentarzy

Loading...