Reprezentacja Polski siatkarzy wygrała pod wodzą Nikoli Grbicia 27 meczów o stawkę z rzędu. Była niepokonana od czerwca ubiegłego roku (porażka 0:3 w Holandii z Amerykanami). “Mamy tego świadomość, ale wiemy też, że to kiedyś na pewno się skończy” – usłyszałem kilka dni temu od jednego z siatkarzy. Skończyło się dzisiaj i nie ma przypadku w tym, że w ostatnim spotkaniu turnieju Ligi Narodów w Antalyi ograli nas akurat Słoweńcy. To zespół, który w ostatnich latach, poza ostatnią edycją, regularnie eliminował nas z mistrzostw Europy. Odpowiedzi na pytanie, czemu nam nie leżą, padają różne. Dziś Nikola Grbić wystawił mocną szóstkę, a w trakcie meczu szybko reagował na wydarzenia boiskowe. Ale to było za mało.
Polacy byli niepokonani w meczach o stawkę od 337 dni. Tylko reprezentacja Brazylii w XXI wieku trzykrotnie notowała bardziej imponującą serię (kolejno 39, 29 i 28 kolejnych zwycięstw). Dziś siatkarze Nikoli Grbicia nie mieli jednak zbyt wiele do powiedzenia w meczu ze świetnie dysponowaną Słowenią, która dominowała od początku spotkania. – Każdy z nas na pewno potrafi grać lepiej, niż dziś. A oni? Wyszli, zagrali radosną, świetną siatkówkę i zasłużenie wygrali – powiedział po spotkaniu Grzegorz Łomacz w rozmowie z Weszło.
Polscy kibice się mylili
Nie oszukujmy się – turniej w Antalyi nie stoi na specjalnie wysokim poziomie. Amerykanie wysłali na niego rezerwy rezerw, Francuzi przyjechali najmocniejszym składem, ale są jeszcze dalecy od najwyższej formy. Turcy to zespół o dużych możliwościach, który potrafi dobrze zacząć mecz, ale później się gubi. Kanada jest na dobrej drodze, by być najlepsza od lat, ale – no właśnie, to tylko Kanada. Bułgaria to obecnie średniak. Holandia – schematyczny zespół, uzależniony od Nimira Abdel-Aziza, z którego świetny trener, Roberto Piazza, próbuje wyciągnąć maksimum. Dlatego mecz Polski ze Słowenią, miał być najlepszym widowiskiem imprezy, tym bardziej, że oba zespoły wygrały wcześniej po trzy swoje dotychczasowe spotkania. Poza tym – Polska zwyciężyła w ubiegłym roku we wszystkim, co się dało, a Słowenia to drużyna, która z ostatnich pięciu mistrzostw Europy przywiozła cztery medale.
– Łatwo na razie tym naszym idzie, ale dziś mają wyzwanie. Wygramy to, ale po tie-breaku – usłyszałem od polskich kibiców, którzy obok mnie wchodzili na halę.
Mylili się, a mecz niestety był jednostronny.
Rywal świetnie serwował
Początek spotkania pokazał, dlaczego Słoweńcy w ostatnich latach są trochę zmorą Polaków (pokonywali nas w kolejnych mistrzostwach Europy, dopiero w ostatnich ograliśmy ich w półfinale). Rywale nie mylili się w polu zagrywki, nasz blok gubił wystawami Gregor Ropret (od nowego sezonu będzie występował w Asseco Resovii Rzeszów), a w ataku skuteczna była cała trójka ofensywnych graczy, na których zespół Grbicia nie miał sposobu. Każdy z nich na przestrzeni całego spotkania miał lepszą niż 50% skuteczność w ataku.
– Dlaczego często potrafimy wygrywać z Polakami? Myślę, że bardzo mobilizujemy się na wasz zespół, nasza zagrywka sprawia kłopoty. Poza tym my od niemal 10 lat gramy w bardzo podobnym składzie, co pomaga, a najmocniejsza szóstka Polaków mocno się w tym czasie zmieniła – mówił mi kilka dni temu środkowy Słoweńców, Jan Kozamernik, gdy pytałem go o spotkania z Polską.
Właśnie o zagrywce rywali często mówi się w temacie wzajemnych spotkań, które Polska dość często przegrywa. Słoweńcy bardzo mocno serwują, a jeżeli rzadko się mylą, Biało-Czerwonym jest z nimi ciężko. Dziś zanotowali osiem asów serwisowych, przy 10 błędach na zagrywce. To świetny bilans.
A jak patrzą na to Polacy?
– Nie mówiłbym o żadnej klątwie. Ona narodziła się w mediach przed 2020 rokiem, bo Słoweńcy pokonywali nas w mistrzostwach Europy, ale później potrafiliśmy też my ich ogrywać. To nie klątwa. Słowenia to po prostu bardzo mocny, topowy zespół – stwierdził Łomacz.
Szybkie reakcje Grbicia i proste błędy Polaków
W pierwszym secie Polacy mieli problem ze skończeniem ataków. Bartłomiej Bołądź nie dawał drużynie tyle, co w poprzednich meczach. W sytuacji, która nie należała do najtrudniejszych, trafił w antenkę. Nikola Grbić już w tej partii zdjął go z boiska i wprowadził w jego miejsce Karola Butryna. W drugim secie – przy wyniku 6:4 dla Słowenii, boisko opuścił młody libero (rocznik 2003) Jakub Hawryluk, który chwilę wcześniej nie przyjął dobrze zagrywki.
Grbić na Słoweńców wypuścił mocną szóstkę, ale reagował na wydarzenia na boisku. Aleksander Śliwka najpierw źle przyjął zagrywkę, a później przepuścił piłkę, która wpadła w boisko? Nie było sentymentów, zastąpił go Bartosz Bednorz. Widać było, że Grbić traktuje ten mecz bardzo poważnie. Ale z wielką determinacją podeszli też do niego Słoweńcy. W drugim secie Polska zbliżyła się na dwa punkty, ale skuteczny w końcówce był atakujący Toncek Stern. Trzecia, ostatnia partia, też padła łupem Słoweńców, a Polacy popełniali w niej proste błędy – a to źle wystawił piłkę Grzegorz Łomacz, a to zagapił się Jakub Kochanowski. Nasi rywale wygrali mecz i cały turniej w Antalyi.
“To decyzja trenera”
Polska ma już kwalifikację na igrzyska w Paryżu. W mediach pojawiają się spekulacje, na jakich 12 zawodników postawi w docelowej imprezie Grbić i kiedy Serb ogłosi swoje decyzje. Gdy pytamy Łomacza, kiedy wolałby usłyszeć, kto jest w dwunastce na Paryż, ten spokojnie odpowiada: – Usłyszę to, wtedy, kiedy trener uzna to za stosowne. Ja po prostu przyjeżdżam na kadrę robić swoje i oddać serce tej drużynie.
Z ciekawostek – trener kadry USA John Speraw już kilkanaście dni temu ogłosił, których 12 zawodników zabierze na igrzyska w Paryżu i teraz z najważniejszymi osobami ze sztabu trenuje z tą grupą graczy w Anaheim. Inna rzecz, że – co zaznacza Grbić – Amerykanie nie mają tak wielu klasowych graczy, jak my, i tam wybór dwunastki był sporo łatwiejszy.
Słowenia nie ma jeszcze przepustki na igrzyska, ale wydaje się bardzo prawdopodobne, że wywalczy ją z rankingu FIVB. Pokonanie Polaków 3:0 oznacza dla nich aż 15 punktów. Jeżeli tak się stanie, prawdopodobieństwo, że w stolicy Francji dojdzie do spotkania Polska – Słowenia, jest większe niż 50 procent. Kto wie – może to właśnie tę umiarkowanie leżącą nam Słowenię trzeba będzie pokonać w ćwierćfinale?
Polska – Słowenia 0:3 (20:25, 21:25, 18:25)
Fot. Newspix.pl
WIĘCEJ O SIATKÓWCE NA WESZŁO:
- Pustki na trybunach i zły Grbić, mimo wygranej. Tak wyglądał mecz z Kanadą
- Agent zdradza kulisy siatkówki. “Było grubo. Bednorz w Rosji mógł trafić do więzienia”
- Świetny sportowiec może być kruchy psychicznie. “Szedł na serw blady jak ściana”