Reklama

Po sezonie uważajcie na prezesów, którzy będą nawijać makaron na uszy

Wojtek Kowalczyk

Autor:Wojtek Kowalczyk

17 maja 2024, 15:21 • 3 min czytania 29 komentarzy

Po tym sezonie kibice Legii, Lecha czy Rakowa pewnie będą patrzeć w terminarz i pomstować, że gdyby nie strata punktów tutaj, tam i jeszcze gdzieś indziej, to byłby mistrz Polski, więc szkoda, wielka szkoda. To z punktu widzenia fana całkiem normalne podejście, bo on widzi wszystko sercem, ale jednocześnie chciałbym przed taką perspektywą przestrzec.

Po sezonie uważajcie na prezesów, którzy będą nawijać makaron na uszy

Dlaczego? Gdyż byłoby to usprawiedliwianie rządzących tymi klubami. Jeśli przyjmie się, że Lechowi do tytułu brakowało zwycięstw z Ruchem czy Puszczą, a Legii z Radomiakiem albo Widzewem, to wtedy można uznać – mieliśmy pecha.

Teoretycznie niby prawda, a praktycznie gówno prawda, bo to żaden pech, tylko konsekwencja katastrofalnego zarządzania.

Pecha możesz mieć, jeśli w pojedynczym meczu napieprzasz w bramkę, piłka lata po słupkach i poprzeczkach, a rywal wychodzi z jedną kontrą, twój obrońca wywraca się na plażowej piłce rzuconej z trybun, z kolei bramkarza oślepia słońce i kończy się 0:1.

Natomiast nie wyciągnąć kompletu punktów w osiemnastu spotkaniach tak jak Legia, Lech i Raków – na dzisiaj – to przecież żaden pech.

Reklama

I o ile na Raków można jeszcze spojrzeć przychylniejszym wzrokiem, bo to ich pierwszy taki marny sezon gdy są uznawani za faworytów, o tyle Lech i Legia nie mają żadnych usprawiedliwień. Powtórzę po raz kolejny: oni powinni trząść tą przeciętną ligą, tymczasem w połowie maja jedyne czym trzęsą to gaciami, że nie załapią się na eliminacje do europejskich pucharów.

Dlatego wbijcie sobie do głowy: żaden pech. A że będziecie poddani próbie, jestem pewny. Gdy już jedni i drudzy wyjdą z dziur, w których są pochowani, będą przemycać tę narrację. No niby było źle, ale gdybyśmy wygrali tu i tu, to rozmawialibyśmy inaczej. Niby się nas tak krytykuje, ale jeśli spojrzeć na xG, akcje w trzeciej tercji i odbiory w drugiej kwarcie to wcale nie wyglądało to tak negatywnie, jest na czym budować.

To akurat tamci prezesi mają opanowane do perfekcji – jak nawinąć makaron na uszy. Gdyby w takim nawijaniu organizować Ligę Mistrzów, graliby w niej co sezon z powodzeniem.

Inny scenariusz to samobiczowanie się w stylu Piotra Rutkowskiego. Zawaliłem, przepraszam, ale się nie poddam, ble, ble, ble. Zadam pytanie: czy od tamtej konferencji coś się w Lechu zmieniło na wyraźnie lepsze? Przyszedł Skorża, to pomimo Rutkowskiego – a nie dzięki niemu – zrobił mistrzostwo. Nie ma Skorży, nie ma mistrzostwa.

Nic się nie zmieniło. Lech czasem, bardzo rzadko, od wielkiego dzwonu coś wygra, ale głównie dostaje po dupie. A więc nie, nic się nie zmieniło.

Po co więc było to gderanie? Żeby kupić sobie przychylność widzów.

Reklama

Dlatego mam nadzieję, że nikt się już na te wszystkie techniki nie będzie nabierał i zaczniemy rozliczać te władze z tego, co robią, a nie z tego, co mówią, że zrobi. Bo mówić można wiele, ale jak na końcu nic z tego nie ma, to po co ta gadka? Ja mogę powiedzieć, że przyjdę na Ligę Minus w afro i co? Nie przyjdę. A Rutkowski z Mioduskim mogą gadać, że wyciągną wnioski i Lech z Legią będą wielkie. Kiedy przecież nie będą.

Kibice, pilnujcie się. Ci ludzi cynicznie wykorzystują waszą miłość do klubu, żeby prześlizgnąć się w świętym spokoju – to znaczy z wami na trybunach, bez tego nie ma kasy – przez kolejny sezon.

Skoro na przykład w Lechu spróbowano sprzedać Rumaka jako dobry wybór na trenera, a w Legii, że Zyba to następca Slisza, to naprawdę wszystkiego można się spodziewać. Nie bądźcie Eskimosami kupującymi lód.

CZYTAJ WIĘCEJ:

Selekcjoner.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Komentarze

29 komentarzy

Loading...