Reklama

Pierwszy taki sezon od 16 lat. Polskie siatkarki zaczynają grę w LN. A na horyzoncie igrzyska

Sebastian Warzecha

Autor:Sebastian Warzecha

14 maja 2024, 14:59 • 10 min czytania 2 komentarze

W zeszłym roku polskie siatkarki zagrały wraz z kadrą jeden z najlepszych sezonów od lat. Brązowy medal Ligi Narodów był ich pierwszym krążkiem w dużej reprezentacyjnej imprezie od mistrzostw Europy z 2009 roku. Do tego wywalczyły kwalifikację olimpijską, kiedy na igrzyskach nie było nas od Pekinu, czyli 16 lat. Dziś Polki zaczną rywalizację w tegorocznej Lidze Narodów. Cel? Zagrać jak najlepiej i znów powalczyć o sukcesy.

Pierwszy taki sezon od 16 lat. Polskie siatkarki zaczynają grę w LN. A na horyzoncie igrzyska

Sezon sukcesów

Długo czekała polska kobieca siatkówka na to, by wrócić na naprawdę wysoki poziom. Czasy Złotek, które dwukrotnie zdobywały mistrzostwo Europy, dawno już stały się przeszłością, bo kariery kończyły po kolei wszystkie zawodniczki, które występowały na tamtych turniejach. W tym sezonie ostatecznie z siatkówką pożegnała się też ostatnia z brązowych medalistek mistrzostw Europy z 2009 rok, Paulina Maj-Erwardt, choć dostała jeszcze powołanie do reprezentacji.

Kolejne lata były niemal jednak wyłącznie do zapomnienia.

Na igrzyskach Polki nie bywały. Na mistrzostwach świata zajęły 9. miejsce (2010), a potem dwukrotnie nawet nie weszły na imprezę (2014 i 2018). Na mistrzostwach Europy było jeszcze 5. miejsce z 2011 roku, ale potem 11., 8. i porażka w barażu o ćwierćfinał. Medal zgarnąć udało się co najwyżej na pierwszych… igrzyskach europejskich, gdy w 2015 roku kadra sięgnęła po srebro.

Reklama

ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!

Faktyczny przebłysk przyszedł dopiero w 2019 roku, kiedy jako współgospodynie imprezy Biało-Czerwone zajęły czwarte miejsce na mistrzostwach Europy. Wydawało się wówczas, że Jacek Nawrocki powoli buduje naprawdę dobrą kadrę. Szybko jednak okazało się, że zawodniczkom nie podoba się jego styl pracy. Polak wytrwał co prawda na stanowisku do końca 2021 roku, ale po kolejnych ME (ćwierćfinał), nastąpiła zmiana selekcjonera.

Nowym został Stevano Lavarini. Pierwszy od 2008 roku – a drugi w ogóle! – zagraniczny trener w historii kadry kobiet. Człowiek mający na koncie sukcesy z Ameryki Południowej, pracujący w tamtym okresie w ojczystych Włoszech, a w dodatku posiadający pewne doświadczenie z kadry – przez trzy lata prowadził w końcu Koreę Południową, z którą zdobył brąz mistrzostw Azji.

I jak na razie – zatrudnienie go okazało się być strzałem w dziesiątkę.

Lavarini zaczął co prawda nie od medalu, a od ćwierćfinału MŚ, ale Polki grały tam naprawdę dobrze i minimalnie przegrały z Serbią, która potem zdobyła złoto. A sezon później już wywalczyły swój krążek, w Lidze Narodów. Nie tylko wygrały fazę zasadniczą (z bilansem 10 zwycięstw i 2 porażek), ale były w stanie zgarnąć brązowy medal w turnieju finałowym, pokonując w kluczowym meczu Stany Zjednoczone.

Stefano Lavarini

Reklama

Stefano Lavarini. Fot. Newspix

Do tego, co nawet ważniejsze, weszły na igrzyska olimpijskie. Dokonały tego po fantastycznym turnieju kwalifikacyjnym, w którym w bezpośrednich meczach pokonały reprezentację USA i Włoszki, dwie kadry, które do niedawna zdawały się być poza ich zasięgiem. Teraz okazało się, że nawet w meczach o wielką stawkę w tym zasięgu jak najbardziej są.

Stąd apetyty przed tym sezonem zostały naturalnie rozbudzone.

Poligon doświadczalny, ale i walka o medal

Siatkarki rywalizację o trofea zaczną w tym roku od Ligi Narodów. Najpierw zagrają w trzech turniejach fazy zasadniczej – tym, który zaczyna się dzisiaj, w Turcji, a potem w Stanach Zjednoczonych i Hongkongu. Jeśli awansują do fazy finałowej, wyruszą z kolei do Tajlandii. To sporo podróży i latania, aczkolwiek reprezentantki są o to wszystko raczej spokojne.

– Podróże? Jesteśmy przyzwyczajone. To nie pierwszy raz, gdy znajdujemy się w takiej sytuacji. Nie mam o to obaw, każda z nas sobie poradzi, a sztab zorganizuje treningu tak, że będziemy w stanie być na topowym poziomie w każdym meczu – mówiła nam Olivia Różański.

Ogółem kadra Polski powołana na sezon reprezentacyjny liczy 30 nazwisk. Gdy trener Lavarini ogłaszał ją jakiś czas temu, podkreślał, że to odpowiednia liczba, by wszystkim rozsądnie gospodarować. No i testować.

Pozwala nam to skorzystać z siatkarek, które od lat są częścią reprezentacji, jak również i tych, które dopiero chcemy sprawdzić. Dodatkowo mamy szansę rozważenia niektórych zawodniczek, jako rezerwowych, wybranych do kadry ze względu na ich umiejętności lub perspektywicznych na przyszłość. Sądzę, że grupa z którą będę pracować na zgrupowaniach będzie liczyła około 20 reprezentantek. Niektóre rozpoczną przygotowania od początku, a inne dołączą po wywiązaniu się ze zobowiązań klubowych. Dopiero wtedy podejmiemy decyzję, kto będzie brał udział w tegorocznej Lidze Narodów. Część zawodniczek będzie pomagać jedynie podczas zgrupowań, część pojedzie na turnieje, a część będzie utrzymywać dobrą kondycję fizyczną i będzie w gotowości na wypadek kontuzji czy zmian w ostatniej chwili – mówił (cytat za PZPS).

Orlen baner

Zapewniał, że każda z jego podopiecznych – nawet jeśli nie zagra w tym sezonie reprezentacyjnym meczu – dostanie swoją rolę do odegrania. Zresztą w Lidze Narodów pewnie będzie miejsca na trochę rotacji. Zapewnia nas o tym Milena Sadurek, była reprezentantka Polski, brązowa medalistka ME z 2009 roku.

Liga Narodów będzie szczególnie ważna dla zespołów, które jeszcze nie zakwalifikowały się do igrzysk. My mamy ten komfort, że już na nie weszłyśmy. Stąd dla trenera Lavariniego to będzie dobry poligon, by przetestować niektóre ustawienia czy zawodniczki. Można będzie też sprawdzić zespół przeciwko mocniejszym rywalom. Zobaczymy na przykład, co zrobi z atakiem, jak będą funkcjonować Magda Stysiak i Malwina Smarzek. Podejrzewam, że będzie próbować wielu wariantów, by znaleźć optymalny skład na igrzyska.

Przy tym wszystkim warto podkreślić, że testy testami, ale Lavarini nie ma zamiaru uznawać Ligi Narodów za mecze wyłącznie przygotowawcze. W jego oczach to turniej tak ważny, jak każdy inny.

– Z mojego punktu widzenia nie ma innego podejścia do turniejów, niż mierzenie się z każdym kolejnym przeciwnikiem na twoim najwyższym poziomie, z odpowiednim nastawieniem. Każdego dnia staramy się grać naszą najlepszą siatkówkę i osiągnąć jak najlepszy wynik. Nie będzie to wyglądać inaczej niż sezon temu – mówił nam kilka dni temu.

Czy jednak medal sprzed roku nakłada na nim większą presję, by co najmniej powtórzyć sukces? Trener Polek twierdzi, że absolutnie nie.

– Zeszły rok to zeszły rok, a ten sezon to ten sezon. Kto żyje przeszłością, ten się nie rozwija. Musimy myśleć o teraźniejszości i przyszłości. W tym sezonie stanie się to, co w nim zrobimy i na co zasłużymy. Mamy wszystko w swoich rękach.

Zaczęło się w Bielsku

Reprezentantki Polski sezon reprezentacyjny zaczęły na zgrupowaniu w Szczyrku, a meczowo – od dwóch sparingów z Holandią w Bielsku-Białej. Pierwszy mecz (oba rozgrywane w formacie pięciu setów) Biało-Czerwone wygrały 5:0. W drugim przegrały 2:3. W obu meczach na parkiecie pojawiły się jednak podobne szóstki.

Pierwszego dnia w wyjściowej szóstce zameldowały się: Agnieszka Korneluk, Kamila Witkowska, Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Katarzyna Wenerska, Olivia Różański i Aleksandra Szczygłowska.

Drugiego Polki pojawiły się na parkiecie w składzie: Klaudia Alagierska, Agnieszka Korneluk, Magdalena Stysiak, Martyna Łukasik, Katarzyna Wenerska, Olivia Różański i Aleksandra Szczygłowska.

To jasno sugeruje, że Włoch ma pomysł na to, jak ma wyglądać jego kadra, a zmieniać będą się zapewne szczegóły. Choć z miejsca warto dodać, że nie miał dostępnych wszystkich zawodniczek. W sparingach nie grała choćby Joanna Wołosz, która późno kończyła sezon klubowy. Z urazem walczy z kolei Maria Stenzel, libero naszej kadry. W Bielsku po dłuższym czasie do reprezentacji powróciła za to Malwina Smarzek. I to w niezłym stylu, bo jej wejście wyraźnie ożywiło grę Polek w drugim spotkaniu (pierwszego dnia nie było jej w składzie).

Czy czułam stres? Bardziej podekscytowanie takim meczem, bo bardzo się nim cieszyłam. Taki lekki dreszczyk. Bardzo fajnie wrócić do kadry po takim czasie. Szkoda, że są tylko dwa mecze w kraju i już wyjeżdżamy. Jestem trochę zadowolona, a trochę nie, bo koniec końców przegrałyśmy –mówiła była liderka kadry o swoim występie.

Malwina Smarzek

Malwina Smarzek w Bielsku-Białej. Fot. Newspix

Faktycznie, drugiego dnia Polki spisały się gorzej niż pierwszego i Stefano Lavarini nie był z tego powodu zadowolony. Po meczu zwracał uwagę, że jego podopieczne bardzo źle weszły w spotkanie.

– Jeśli podchodzimy do meczu w taki sposób, nie jesteśmy w stanie pokazać dobrego poziomu siatkówki i grać na równym poziomie z tak mocnym zespołem jak Holandia. W drugiej połowie meczu graliśmy lepiej, wynik nie był najważniejszym punktem tego meczu, ale na pewno mogliśmy zacząć w lepszym stylu. Ogółem mieliśmy wiele dobrych momentów i wyciągnęliśmy wnioski. A tego chcieliśmy.

Co było nie tak? Już wczoraj zwracałem uwagę na przejścia do ataku i połączenie między zawodniczkami, ale też na to, jakich wyborów dokonywały atakujące. Dziś było z tym gorzej niż wczoraj, łatwo było to zauważyć. Przeciwniczki w pierwszych dwóch setach wykonały mnóstwo bloków, co znaczyło, że nie pracujemy odpowiednio w ataku. Ale to wszystko jest częścią procesu – mówił Włoch.

Ogółem jednak pierwsze dwa mecze powiedziały nam, że Polki są na dobrej drodze… i świetnie, bo to przecież dopiero początek sezonu. Faktycznie, momentami brakowało zgrania i umiejętności dokonania odpowiednich wyborów, o czym mówiły po spotkaniu same zawodniczki. Ale to ma przyjść z czasem, trzeba się na powrót dotrzeć, zresztą zobaczymy, jak finalnie będzie wyglądać ta kadra, gdy przyjdzie czas grać mecze na igrzyskach. Jak mówi Milena Sadurek:

– Wydaje mi się, że nie ma co wyciągać zbyt wielu wniosków z tych pierwszych meczów sparingowych. Dopiero spotkania w Lidze Narodów i jej kolejne turnieje, powinny powiedzieć nam coś o tym, jak w tym sezonie będzie wyglądać ta kadra i na jakie zawodniczki będzie chciał postawić trener Lavarini. Wróciła przecież Malwina, to wszystko będzie twardym orzechem do zgryzienia. Trener pewnie ma już też swoje siatkarki, które sprawdził, którym ufa i z którymi odnosił sukcesy w poprzednich sezonach. Sama jestem ciekawa, jak przeprowadzi selekcję, bo to nie jest łatwa sytuacja.

Pierwszą selekcję Lavarini musiał zresztą przeprowadzić tuż po drugim starciu z Holenderkami.

Wielkie granie już na początek

I, jak się okazało, na pierwszy turniej Ligi Narodów nie wziął na przykład Malwiny Smarzek, która w takim razie zapewne wystąpi przy okazji kolejnych meczów Biało-Czerwonych. W Antalyi za to zobaczymy kilka powrotów. W składzie jest choćby Klaudia Alagierska, która rok temu pauzowała z powodu zerwania więzadła krzyżowego. Znalazło się też miejsce dla Natalii Mędrzyk, a ta w reprezentacji nie grała od czasów Jacka Nawrockiego, zresztą podobnie jak Marlena Kowalewska, która długo leczyła poważny uraz. Jest też Justyna Łysiak, libero, która może zaliczyć debiut w Lidze Narodów.

Ogółem skład kadry, jaki pierwotnie powołał Lavarini, prezentował się następująco:

  • Atakujące: Magdalena Stysiak, Monika Gałkowska.
  • Rozgrywające: Katarzyna Wenerska, Marlena Kowalewska.
  • Przyjmujące: Martyna Łukasik, Natalia Mędrzyk, Julita Piasecka, Olivia Różański.
  • Środkowe: Klaudia Alagierska, Agnieszka Korneluk, Joanna Pacak, Kamila Witkowska.
  • Libero: Justyna Łysiak, Aleksandra Szczygłowska.

Już w Turcji nastąpiła jednak zmiana. Jak poinformował PZPS – ze względu na sytuację zdrowotną wykluczona z gry w turnieju została Olivia Różański. W jej miejsce wskoczyła Paulina Damaske, która również przebywała z kadrą w Antalyi. Dla niespełna 23-letniej siatkarki będzie to debiut w Lidze Narodów.

Polki po meczach z Holenderkami tak naprawdę nie miały czasu na odpoczynek. Już w sobotę rano wyjechały ze Szczyrku do Warszawy (autobusem), w nocy z kolei wylatywały z kraju. W niedzielę pojawiły się najpierw na siłowni, a wieczorem na treningu. W poniedziałek miały kolejny trening i odprawę wideo przed meczem z Włoszkami. No a dziś – o 19:00 – startują rozgrywki Ligi Narodów.

Biało-Czerwone zapewniały, że od pierwszego meczu w LN będzie „ogień”. I w sumie musi być, bo trafiły im się na rozpoczęcie sezonu naprawdę dobre rywalki. Wszystko zacznie się od wspomnianego meczu z Włoszkami, w piątek zagrają z Francją, w sobotę z Holandią, a w niedzielę z reprezentacją Japonii. Jak podkreśla Milena Sadurek – to bardzo dobrze, że… będzie trudno.

– Grać ze słabymi reprezentacjami nie ma większego sensu. Z meczów w Lidze Narodów powinniśmy wyciągnąć dużo nauki. Włoszki będą bardzo zmotywowane, bo jeszcze nie weszły na igrzyska, podobnie Holenderki czy Japonki. Liga Narodów to dla nich impreza ostatniej szansy, tam muszą pracować nad rankingiem.

Polki za to mogą w pewnym sensie grać na luzie… a pewnym nie. Bo wszystkie – głosem trenera – zapewniają, że nie mają zamiaru odpuszczać Ligi Narodów. W końcu i one o coś walczą. W kadrze na sezon reprezentacyjny jest 30 zawodniczek. Na igrzyska pojechać może tylko 12 z nich.

SEBASTIAN WARZECHA

Fot. Newspix

CZYTAJ WIĘCEJ O SIATKÓWCE:

Gdyby miał zrobić spis wszystkich sportów, o których stworzył artykuły, możliwe, że pobiłby własny rekord znaków. Pisał w końcu o paralotniarstwie, mistrzostwach świata drwali czy ekstremalnym pływaniu. Kocha spać, ale dla dobrego meczu Australian Open gotów jest zarwać nockę czy dwie, ewentualnie czternaście. Czasem wymądrza się o literaturze albo kinie, bo skończył filmoznawstwo i musi kogoś o tym poinformować. Nie płakał co prawda na Titanicu, ale nie jest bez uczuć - łzy uronił, gdy Sergio Ramos trafił w finale Ligi Mistrzów 2014. W wolnych chwilach pyka w Football Managera, grywa w squasha i szuka nagrań wideo z igrzysk w Atenach 1896. Bo sport to nie praca, a styl życia.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Jakub Kiwior krytykowany za mecz z Crystal Palace. “Koszmarny błąd”

Arek Dobruchowski
1
Jakub Kiwior krytykowany za mecz z Crystal Palace. “Koszmarny błąd”
Francja

Luis Enrique wstrzymał się od krytyki sędziów po meczu z AS Monaco. “Trudno prowadzić taki mecz”

Arek Dobruchowski
3
Luis Enrique wstrzymał się od krytyki sędziów po meczu z AS Monaco. “Trudno prowadzić taki mecz”

Polecane

Ekstraklasa

Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie

AbsurDB
9
Ponad Śląskiem 715 klubów w Europie, czyli WKS najgorszy na kontynencie
Ekstraklasa

Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Jakub Radomski
2
Trafił do szpitala, dostał drugie życie. Dziś Churlinov to bohater Jagiellonii z Kopenhagi

Komentarze

2 komentarze

Loading...