Wściekły na kolegów Onana, bezradnie rozkładający ręce Rasmus Hojlund, sposępniały na trybunach Sir Jim Ratcliffe. Nad Old Trafford zebrały się ciemne chmury dosłownie i w przenośni, ponieważ “Czerwone Diabły” nigdy w swojej historii nie kończyły rozgrywek Premier League na miejscu niższym niż siódme, a teraz jest to bardzo realne zagrożenie. “Kanonierzy”? Zrobili to, co mieli zrobić. Tylko tyle i aż tyle. Nie bez problemów, lecz to właśnie wyróżnia najlepsze zespoły, że z problemami potrafią sobie radzić.
Manchester United jest jak twój dawny przyjaciel ze szkolnej ławki. Pamiętasz go z czasów wspólnych wygłupów, świetnych rozmów i układanych wówczas planów na przyszłość. Wszystko jednak rozmywa czas, a ty po latach przypadkowo zauważasz go na ulicy, jak idzie ze zniszczoną, posępną twarzą. Jego siwe włosy stanowią pełne grozy połączenie z grymasem, który już nie pamięta dawnego, szelmowskiego uśmiechu. Obdarte ciuchy tęsknią za pieniędzmi, a wzrok podąża za sklepem monopolowym, który pomoże tylko na moment…
Smutne są “Czerwone Diabły” w tym sezonie. Obnażone, ogolone, bez iskry. Czy zawodnicy ten Haga byli dziś kompletnie beznadziejni? Może nie, lecz co z tego? To tylko bardziej ukazało ich bezsilność. Arsenal zgarnia trzy punkty, a Manchester United przybliżył się do wizji kolejnego sezonu bez europejskich pucharów.
Myślał Manchester United o spalonym, a w niedzielę mu łeb ścięli
Defensywa “Czerwonych Diabłów” stoi w bezruchu, wypatrując spalonego. Patrzą i patrzą, ale jest jeden problem – nie słyszą. Nie rozlega się gwizdek, czyli gramy dalej. W tym samym czasie zabawa w sędziego kończy się dla gospodarzy katastrofą, bowiem Leandro Trossard zdobywa prawidłową bramkę po podaniu Havertza. Jeżeli jednak wydaje się komuś, że trafienie to było po prostu błędem sytuacyjnym Manchesteru United, to nie – był to efekt oddawania za darmo raz za razem piłki drużynie, która zdobyła trzynaście bramek w ostatnich czterech spotkaniach.
Manchester United był w pierwszej połowie jak Artur Szpilka w starciu z Deontayem Wilderem – prezentował się nie najgorzej, momentami mógł się podobać, coś tam szarpał i próbował, lecz gdy trzeba było zadać decydujący i konkretny cios, to przeciwnik potrzebował na to zaledwie kilku sekund. W defensywie “Czerwone Diabły” dały się zrobić na dziecinną wręcz sztuczkę, natomiast w ofensywie nie były w stanie dojść do głosu, ponieważ wówczas momentalnie doskakiwało kilku zawodników Arsenalu, sprawiając wrażenie, jakby drużyna gości rozgrywała ten mecz w przewadze.
Tak Arsenal wyszedł na prowadzenie w hicie z United. Ale powiedzcie lepiej, co tutaj zrobił Casemiro#domPremierLeague pic.twitter.com/HIkZJPt8Q0
— Viaplay Sport Polska (@viaplaysportpl) May 12, 2024
Old Trafford
Te dwa słowa oznaczają, że Manchester United może sobie być Manchesterem United, ale w powietrzu krąży coś więcej, co może sprawić, że rywale “Czerwonych Diabłów” zgubią punkty w jakiś magiczny sposób. Aż 15 ostatnich spotkań tych drużyn na legendarnym stadionie kończyło się wygraną lub remisem gospodarzy. Wszyscy zawodnicy na boisku mieli to dziś w głowie i chociaż “Kanonierzy” zdawali się kontrolować spotkanie na początku drugiej połowy, to z każdą chwilą ekipa Erika ten Haga pozwalała sobie na coraz więcej, a Alejandro Garnacho strzelał coraz celniej, więc drużyna gości zmuszona została do włączenia szóstego biegu.
I to zrobiła. W 78. minucie „Kanonierzy” powinni prowadzić już dwoma bramkami, lecz parada Onany podtrzymała już i tak ciche śpiewy na trybunach. Kilka minut później 28-letni bramkarz wybronił kolejne dwa groźne strzały. Bez dwóch zdań to najlepszy dziś zawodnik Manchesteru United.
Heading home with all three points 💛 pic.twitter.com/1RuPqqxcvS
— Arsenal (@Arsenal) May 12, 2024
Zawodnicy Mikela Artety swoje zadanie wykonali z chłodną perfekcją, zaliczając siódme w historii zwycięstwo 1:0 z Manchesterem United. Ten rezultat sprawia, że Arsenal jest nadal w grze o mistrzostwo, lecz wszystko i tak znajduje się w rękach Manchesteru City, który ma do rozegrania jeden mecz więcej, a finalnego zwycięzcę poznamy 19 maja. Jedno jest pewne – ostatnia kolejka Premier League będzie niezwykle ekscytująca.
Manchester United – Arsenal 0:1 (0:1)
Bramki: Leandro Trossard 20′
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Oranie z pomysłem, czyli Puszcza o krok od utrzymania!
- Być nieprzewidywalnym jak Radomiak Radom
- Pożegnanie coraz bliżej, jednak miało ono wyglądać zupełnie inaczej
Fot.Newspix