Korty ziemne nie należą do ulubionych nawierzchni Magdy Linette. To nie nasza opinia, ale słowa samej zainteresowanej, która lepiej czuje się na obiektach twardych lub trawiastych. Jednak w tym sezonie w ogóle tego nie widać. Ba, Polka na mączce pokazuje się ze znakomitej strony. Tak było też dziś w Rzymie, gdzie w spotkaniu 1. rundy Internazionali d’Italia pokonała Lin Zhu 6:3, 6:2.
Linette na początku roku zmagała się z kontuzją, której skutkiem była nie najlepsza postawa na korcie. Dość powiedzieć, że do końca marca jej bilans tegorocznych spotkań wynosił ledwie trzy zwycięstwa i dziewięć porażek.
Jednak od kwietnia, kiedy Magda zaczęła grę na kortach ziemnych, obserwujemy tenisistkę odmienioną, której wyników trudno nie docenić. W Charleston 32-latka pokonała dwie rywalki, a lepsza od niej okazała się dopiero Jessica Pegula – tenisistka ze ścisłego światowego topu. Następnie Polka dotarła do finału zawodów w Reuen. To był siódmy mecz o tytuł zawodów WTA w jej karierze. Z kolei ostatnio w Madrycie Magda wprawdzie pożegnała się z turniejem po dwóch meczach, ale przegrała z Aryną Sabalenką. I zdołała urwać Białorusince seta.
POLSKA DOMINATORKA
Pierwszą rywalką Linette w Rzymie była Lin Zhu. Chinka to przeciętna zawodniczka bez większych sukcesów na koncie. I choć w rankingu WTA do 51. Magdy traci tylko sześć pozycji, to jednak nasza rodaczka występowała w tym meczu w roli faworytki. Inna sprawa, że bilans meczów z Zhu nie przemawiał za nią, bowiem ich poprzednie dwa starcia wygrała zawodniczka z Państwa Środka.
ZWROT 50% DO 500 zł – BEZ OBROTU W FUKSIARZ.PL!
Linette od początku spotkania mogła się jednak podobać na korcie. Polka nie była bierna, nie czekała na to, jakie warunki postawi jej rywalka – co wcześniej Magdzie się zdarzało. Obecny na trybunach trener Mark Gellard mógł tylko przyklasnąć takiej postawie swojej podopiecznej. Zwłaszcza, że 32-latka przy własnym podaniu była prawie nie do ugryzienia. Z kolei Lin kiedy serwowała, musiała uwijać się jak w ukropie, by nie dać się przełamać. I ta sztuka długo jej się udawała. Aż do ósmego gema, kiedy agresywna gra Linette na returnie wreszcie przyniosła efekt. Można powiedzieć, że przełamanie przyszło w idealnym momencie. Linette doprowadziła bowiem do stanu 5:3. A że – jak już wspomnieliśmy – serwis dziś Polki nie zawodził, to chwilę później zgarnęła pierwszą partię.
Napędzona takim przebiegiem spraw Magda, drugiego seta od razu rozpoczęła od następnego przełamania. I wtedy już właściwie było po emocjach. Polka wciąż grała świetnie, a Zhu powoli myślami była już w podróży na następny turniej. W Rzymie bowiem, przy tak dysponowanej Linette nie miała czego szukać. Polka wygrała drugiego seta aż 6:2.
– Nie jestem zawodniczką, która zmiata przeciwniczki z kortu. Muszę pracować na każdy punkt – mówiła rok temu w rozmowie z PAP Linette. Miło nam poinformować, że te słowa źle się zestarzały. Dziś Magda pokazała bowiem, że nawet na niby nielubianym ziemnym korcie, potrafi wgnieść rywalkę w – nomen omen – ziemię.
W drugiej rundzie zawodów cyklu WTA 1000 w Rzymie nasza rodaczka zagra z Wiktoryją Azaranką. Białorusinka to znacznie bardziej renomowana tenisistka od Polki. Jeżeli jednak Linette zaprezentuje taki poziom tenisa jak dziś, to nie będzie skazana na porażkę z dwukrotną triumfatorką Australian Open.
Magda Linette – Lin Zhu 2:0 (6:3, 6:2)
Fot. Newspix
Czytaj więcej o tenisie: